niedziela, 28 października 2012

Szczesc Boze moje kochane anioly, dzis Niedzielka ale niestety nie mam sil isc do kosciola. Caly dzien wczoraj i cala noc konalam z bolu brzucha, plecow i glowy. Dzis moj Mariuszek poprosril ksiedza, zeby przyniosl mi Komunie Sw. tak sie ciesze, ze bede mogla go przyjac do serduszka. Co ja bym zrobila bez tego mojego Mariuszka. Jest czego zazdroscic :) Takiego drugiego nie ma :* moj skarb. Wracajac jeszcze do komentarzy juz naprawde ostatni raz, chcialam tylko napisac, ze przyszla mi wczoraj taka mysl. Kiedys, moze jakies 2 lata temu byla pewna dziewczyna o imieniu Roza Nowak i zmarla na raka trzustki. Jakos mnie przyciagnelo do jej artykulu i komentarzy, ktore ludzie tam wypisywali. Jej marzeniem bylo wziac slub jeszcze przed smiercia to wiecie co ktos napisal ? PO CO ? TAK MU SIE SPIESZY ZEBY ZOSTAC WDOWCEM? A MOZE MU ZALEZY NA POLISIE UBEZPIECZENIOWEJ ? Ludzkie pojecie przechodzi, bardzo to przykre ale chociaz sie podbudowalam, ze to nie tylko o mnie chodzi. Ludzie przechodza taka tragedie a tu diably wypisuja takie bzdury no ale nic sie nie poradzi. Babcia mowi, ze tam gdzie jest dobro zawsze znajdzie sie i zlo i nawet jesli chodzi o to, ze mam wspanialego meza, dziecko, rodzine i jestesmy razem szczesliwi to nawet i to potrafi ludzi gryzc. Zwyczajna zawisc. Ale wybaczamy im a ja znow obiecuje sobie spokoj. Musze was przeprosic ale nie bede juz tak czesto siedziala na blogu bo zdrowie coraz bardziej mi na to nie pozwala. Musicie mnie zrozumiec. Jak tylko bede mogla to naskrobie pare slow. Zycze wam milej i pelnej lask Bozych niedzielki. Z Panem Bogiem kochani.

sobota, 27 października 2012

Witam was serdecznie moi Drodzy. Na poczatek chcialam napisac, ze staralam sie nie przejmowac tymi komentarzami i w polowie tak jest. Niestety w tej drugiej polowie wciaz je czytam a moja rodzina caly czas mi to odradza. Nie moge sie poprostu nadziwic co ludzie moga jeszcze wymyslic i jaka nieprawde pisac. Chce tylko zebyscie wiedzieli, ze ja nie jestem osoba zla i pewnie te osoby, ktore mnie dobrze znaja o tym wiedza. Nie mowie, ze nigdy w zyciu nie popelnilam zadnego bledu bo byloby to nieprawda. Kazdy z nas jest tylko czlowiekiem. Wiem doskonale jaka bylam przed choroba i nie bylam osoba idealna ani godna nasladowania. Pisalam juz, ze to choroba zmienila mnie psychicznie i to bardzo gleboko. Porusze tez temat pieniedzy. Pisalam, ze cel juz zostal osiagniety a ja wcale o wiecej ani nawet o nic nie prosilam.Juz zaczelam odmawiac nawet ludziom, ktorzy wciaz chca pomagac imprezami charytatywnymi. Ludzie mi mowia, ze nie musze sie tlumaczyc i wcale nie chce tego robic. Takie slowa poprostu bola bo wiekszoc nie wie jak jest a udziela sie na temat mojej osoby. Az strach cokolwiek na blogu napisac. Jedni mnie prosza bym pisala a Ci co wypisuje te przykre slowa pisza, ze uzalam sie nad soba. Tak, moze i uzalam sie nad soba ale co mi pozostalo. Prosze o jedno, jesli komus nie podoba sie to co pisze to niech poprostru tego nie czyta. Czy to takie trudne ? Jesli komus robi sie niedobrze, ze ciagle gdzies pojawia sie temat mojej osoby to niech poporstu tego nie czyta i taka moja rada. Uwierzcie, ze mi tez juz robi sie zle jak ciagle widze gdzies swoj wizerunek. Ale to nie jest czas na to. Mam wazniejszy problem na glowie a wy przestancie odbierac mi radosc bo moze sa to dla mnie ostatnie chwile. Taki moj apel. Miejcie w sobie choc troche serca. A teraz modlitwa na uspokojenie duszy.

O Panie Jezu Chryste, ukochany moj Boze, pelen dobroci i milosierdzia, prosze Cie najpokorniej i z najwieksza ufnoscia, na jaka moje serce zdobyc sie moze, racz uwolnic mnie od wszystkich zlych, bluznierczych, nieczystych, napastliwych mysli. Oddal ode mnie wszelki lek i niepokoj. Jesli zas w napastliwych, natretnych myslach, ktore zadaja mi tyle cierpien jest udzial zlego ducha, prosze pokornie: Ty sam Panie moj i Boze, Zbawicielu kochany, rozkaz mu, by odszedl ode mnie i nie wracal wiecej. Niech znajde w Twoim Najswietszym Sercu ucieczke, oparcie i schronienie, abym mogla wychwalac potege Twojego nieskonczonego Milosierdzia. Te wszystkie zle moce, ktore na mnie spadaja w postaci klamstw i obelg przyjmuje na siebie i spraw abym wszelkie cierpienie, na mnie przychodzace umiala Tobie ofiarowac za grzechy i przestepstwa moje. Przepraszam za grzechy moje, zaluje za nie, prosze przebacz mi. W Twoje imie przebaczam wszystkim cokolwiek uczynili przeciwko mnie. Szczerze modle sie za nich by nigdy nie poznali jak ciezka jest sytuacja w jakiej ja sie znajduje i jak ciezko jest zyc nie wiedzac ile nam zycia jeszcze zostalo. Miej ich Panie w swej opiece. Udziel im, mnie i moim bliskim swojego Blogoslawienstwa, Ktory zyjesz i krolujesz na wieki wiekow. AMEN.

A teraz kochani odpowiadam na wasze komentarze. Ja nie mialam na mysli, ze nie sprobuje niczego. Az takim uparciuchem nie jestem. Napisalam raczej jesli chodzi o cudotworcow typu RECE KTORE LECZA. A dietami to mnie rodzina faszeruje caly czas. Pije jakies ziola, soki specjalne, oliwe. Rozwazamy tez ta diete gersona. Ale takze sprawdzamy kazde namiary na lekarzy jakie proponujecie. Dziekuje wam za rady i za to, ze sie angazujecie. To dla mnie wiele znaczy. Juz bola mnie plecy od siedzenia takze musze sie z wami pozegnac ale obiecuje, ze jak tylko bede mogla to naskrobie pare slow. Acha no i dziekuje tym osoba, ktore chcialy zorganizowac koncerty charytatywne dla mnie. Nie odmowilam z niegrzecznosci ale popoprostu uwazam, ze juz i tak wiele zostalo dla mnie zrobione i mam na powrot do domu i mam na leczenie jesli taka bedzie potrzeba i wydaje mi sie, ze to starczy a jesli nie to przeciez Bog pomoze i napewno nie zostawi mnie bez swojej opieki. Nie mniej jednak dziekuje wam, jestescie wspaniali.


piątek, 26 października 2012

Witajcie kochani ! Staram sie napisac choc pare slow, zebyscie za bardzo nie zdazyli za mna zatesknic. Dzisiaj bylam w szpitalu i wyniki sa troche lepsze niz dwa dni temu. Nie za duzo ale dla mnie liczy sie kazda jednostka. Wczoraj strasznie cierpialam z powodu bolu brzucha. Faszeruja mnie tu caly czas jakimis specyfikami. Juz naprawde mam dosc tych wszystkich wynalazkow. Dzisiaj Pani na oddziale dziennym zapytala czy juz postanowione kiedy lecimy do Polski. Zrobilo mi sie przykro. Nie, nie dlatego ze zapytala ale dlatego, ze nie mamy dalej sprecyzowanych planow. Wciaz czekamy na jakakolwiek odpowiedz z polskich klinik. Tak bardzo bym chciala juz poleciec, tym bardziej, ze daliscie mi na to szanse. Tak bardzo chcialabym zobaczyc reszte swojej rodziny i swoich bliskich. Poprostu byc tam, bo przeciez nie wiem co w najblizszych dniach sie wydarzy. Ale to jest moje marzenie teraz. Doslownie usycham z kazdym kolejnym dniem bycia tutaj. Czasem pozostaje mi juz tylko plakac. Wiem, ze mam ich tutaj bo przeciez przyjechaly najwazniejsze dla mnie osoby by byc ze mna w tych ciezkich i moze ostatnich chwilach ale ja nie chcem tu umierac. Jesli mam umrzec to chce by stalo to sie w Polsce. Chce zeby wszyscy przy mnie byli. Cala moja rodzina a nie tylko jej czesc. Wiem, ze mysle tylko o sobie w tej chwili i jest to bardzo zle, ze chce jechac i sie poprostu poddac. Moja rodzina caly czas prosi abym walczyla i wytrzymala jeszcze troche ale to przeciez nie odemnie zalezy ale od Boga. Mowia mi, ze tutaj teraz dostaje te sterydy i ta 5 - minutowa chemie, ktore moze mnie nie lecza ale chociaz przedluzaja moje dni i zawsze jest to jakis punkt zaczepienia dla mnie. A w Polsce co ? Wciaz nie wiadomo. Musimy czekac. Najgorsze jest to, ze ja jestem przerazona tym, ze u nas w Gorzowie nie ma takiej opieki jak np. w Gliwicach czy Katowicach i nie bede mogla byc w domu. Mama mowi NIE PODDAWAJ SIE. NIE MOZESZ POPROSTU JECHAC, POLOZYC SIE DO LOZKA I CZEKAC AZ UMRZESZ ! MUSIMY WALCZYC ! Panie Boze prosze niech to juz sie wyjasni bo mi ciezko jest zyc w tej niepewnosci. Chce wiedziec czy mam jakies szanse czy nie. Moj czas jest teraz zlotem. Gna do przodu, nawet nie wiem kiedy te dni mijaja. Rano wstaje i zaraz juz jest noc. Jesli chodzi o wasze propozycje medycyny niekonwencjonalnej to z calym uszanowaniem musze niestety odmowic takiej pomocy. Jestem osoba wierzaca a kosciol nie popiera takich metod. Ale szanuje wasze zdanie i dziekuje za rady. Ja osobiscie tez uwazam, ze lekarze czasem nie sa w stanie pomoc ale modle sie codziennie o oswiecnie dla nich a druga sprawa to to, ze ponad lekarzami jest Pan Bog. Jesli mam byc uzdrowiona to on mnie uzdrowi i w jego rece i ramiona sie wtulam i jemu w calosci oddaje. Taka jaka bedzie jego wola to tak sie stanie i nie mamy na to wplywu. Dziekuje tym, ktorzy zamowili za mnie znow Msze Sw. w Knock. Bardzo bym chciala choc na jedna z nich znow pojechac ale niestety moje ostatnie wyniki mi na to nie pozwola. Ostatnim razem dziekowalam Panu Bogu, ze dal mi sile by pojechac na Msze Sw. o moje uzdrowienie ale jakze moglby mi jej nie dac ? Przeciez jechalam do niego. Nic wiec nie moglo mi sie stac bo on nademna czuwa. Bardzo w to wierze i tez dlatego, ze uwazam, ze nic nie dzieje sie bez jego inicjatywy poczekam jeszcze ta chwile z tym wylotem. Dla nich. Dla mojej rodziny. A Ciebie Panie Boze prosze o to bym nie musiala dlugo czekac. Daj mi prosze sile bym mogla tego doczekac...

czwartek, 25 października 2012

Czytalam wasze komentarze, ze nie wiecie co u mnie sie dzieje przez dwa dni. Wybaczcie, ale ja nie codziennie korzystam z internetu. Nie czuje sie ostatnio zbyt dobrze by siedziec przed komputerem. Musicie mnie zrozumiec. Nie ma za bardzo o czym pisac bo gdyby bylo to obiecuje, ze bym napisala. Tylko tyle, ze Mariusz byl w Warszawie i lekarz obiecal przegladnac akta i sie odezwac. Wiec czekamy... Chcialabym juz sama wiedziec kiedy bede mogla poleciec do Polski. Ciagle mnie cos boli, ciagle czuje sie zmeczona i do tego te moje nerwy. Wczoraj odwiedzily mnie dziewczyny. Wcale dlugo nie siedzialy a ja zmeczona bylam jakbym nie wiadomo co robila. Ach i dowiedzialam sie w ogole, ze w pewnym polskim sklepie byly zbierane do puszki pieniazki dla mnie i gdy moja kolezanka chciala ja odebrac okazalo sie, ze juz jakis pan sobie ja odebral dzien wczesniej. Wyobrazacie sobie ? Ciekawa jestem ile bylo takich przypadkow. Mam nadzieje, ze ten pan byl bardzo potrzebujacy, moze glodny a nie potrzebowal tych pieniedzy na narkotyki czy alkohol. Pomodlmy sie za niego bo to biedny czlowiek. Wczoraj wyniki z krwi byly bardzo slabe. Moja odpornosc jest bardzo niska, biale krwinki i plytki krwi rowniez. Moj brat nagral Nikusia jak tanczyl. Uwierzcie mi, ze peklibyscie ze smiechu. Ma taka zabke co tak ugina nogi, kreci pupa, tanczy i spiewa i ja nasladowal a przy tym robil takie miny, ze nie sposob sie nie smiac. To jest taki moj maly cudasnik i wydziwiak. Wariatuncio moj kochany. Ilez on potrafi dac szczescia i radosci. Nawet gdy zle sie czuje to potrafi doprowadzic mnie do smiechu. Piekne sa te momenty. Tak mocno go kocham... tak mocno...
Chcialam napisac jeszcze o jednej rzeczy, ktora mnie bardzo cieszy. A mianowicie chodzi mi o wieczorna modlitwe. Nigdy tak nie bylo u nas w domu, ze modlilismy sie razem. Kazdy zawsze wieczorem w swoim kacie lozka w duszy odmawial jakis paciorek, odbebnil modlitwe, nawet nie zwarzajac na slowa jakie po ciuchutku wypowiada, czesto przy tym myslac o zupelnie czyms innym. Szybko, szybko i do spania. Teraz to sie zmienilo. Co wieczor siadamy w jednym pokoju, bierzemy rozance do rak i kazdy mowi swoja czesc. Odmawiamy tez inne modlitwy a najpiekniejsze jest to, ze chcialoby sie modlic i modlic. Nigdzie sie nie spieszymy, zanurzamy sie w calosci w slowa ktore wypowiadaja nasze usta i zadne z nich nie jest bez znaczenia. Kazdy skupiony i kazdy szczerze mowi to co chce powiedziec. Bo nasza modlitwa nie sklada sie tylko z modlitw z ksiazeczek ale tez z slow plynacych z serca. Wiecie jakie to jest piekne ? Prawdziwa rozmowa z Bogiem. Piekne... Nauczylismy sie rozmawiac z Panem Bogiem i wiem, ze on nas slucha... i ze nas wyslucha...

niedziela, 21 października 2012

Na poczatek chcialam wrocic po raz ostatni do komentarzy, ktore pewne osoby mi tu zostawiaja mimo, ze prosilam by tego nie robily. Jest to moj blog i moje przemyslenia i nie zycze sobie by byly tu zostawiane bluznierstwa oraz przeklenstwa. Jesli ktos nie potrafi ujawnic swojej godnosci a potrafi tylko oczerniac nie znajac w ogole ani mnie ani sytuacji to bardzo prosze zastanowic sie dwa razy zanim cos napisze. Ja osobiscie ten blog uwazam za swoj pamietnik i nie chce by byly tu komenarze tego typu. Te osoby, ktore mnie znaja wiedza doskonale, ze ja nie prosilam o zadne pieniadze i o zadna pomoc i ze wszystko zorganizowali moi przyjaciele. Jesli ktos zazdrosci mi wlasnie ich to bardzo mi przykro bo chyba zostal w zyciu skrzywdzony ich brakiem i nalezy sie za niego modlic. Ja juz przestalam sie przejmowac bo szkoda moich ostatnich nerwow a to i tak nic nie zmieni. No trudno calego swiata nie zmienie - a szkoda... ale bede sie za nich modlic bo to naprawde bardzo biedni ludzie. Dzis mianowalam na Administratora mojego bloga moja kochana Nikolke i ona bedzie czuwala nad tym by usowac tego typu komentarze a komentatorow po prostu zglaszac. Ale mam nadzieje, ze uszanuja oni moja ostatnia prosbe i nie beda zasmiecac strony gdzie wylewam swoje ostatnie uczucia. No to by bylo na tyle jesli chodzi o te sprawe...Ach jeszcze bym zapomniala napisac, ze to wlasnie nasz kochany Ksiadz sprawil, ze poczulam sie lepiej w tej sytuacji bo uslyszalam od niego takie slowa: Jesli Pan Bog bedzie wiedzial, ze potrzebujesz tych pieniedzy na swoje niepotrzbne wydatki nigdy by Ci ich nie dal, ale widocznie beda Ci one potrzebne i moze wlasnie na ratowanie Twojego zycia bedzie uzbierana taka kwota jaka jest potrzebna i nie martw sie tyle ile bedzie potrzebne tyle bedzie... Dziekuje moj Drogi przyjacielu za te slowa, daly nie tylko spokoj mojej duszy ale tez nadzieje, ze moze wlasnie skoro tyle jest uzbierane to uda sie mnie uratowac. Wierze, ze nic nie dzieje sie bez przyczyny a wszystko ma swoj cel...

Dzis bylismy w Knock bo kochani przyjaciele Aga i Tomek zamowili za moje uzdrowienie Msze Sw. To byl piekny dzien i nawet bylam w szoku, ze Bog dal mi dzis taka sile bym mogla go w spokojnej modlitwie przezyc. Na Mszy spotkalam tez przyjaciol z dawnych lat i tez sie tak sklada, ze nazywaja sie Aga i Tomek. Milo bylo was kochani zobaczyc i dziekuje wam z calego serca zescie przyjechali pomodlic sie o moje zdrowie. Podkreslam, ze modlitwa jest wszystkim tym czego teraz potrzebuje i jestem wdzieczna wszystkim tym, ktorzy sie za mnie modla. Dzisiaj sobie tak pomyslalam, ze ja naprawde jestem bardzo szczesliwa osoba majac was kolo siebie. Tatus mi dzis powiedzial, ze poczul ostatnio taki wewnetrzny spokoj i ze wierzy, ze sie uda, ze wszystko bedzie dobrze. Ja ostatnio jestem bardzo nerwowa i wiem, ze ranie swoich bliskich czasem bo tak szybko i latwo wywolac u mnie teraz zdenerwowanie. Tlumacze sie tym, ze w glowie mam ciagle ta diagnoze lekarzy, ze boje sie bo nie wiem co sie stanie i nie wiem co mnie czeka. Przykro mi, ze taka jestem ale zdaje sobie z tego sprawe, ze wlasnie tak jest i przepraszam bo wcale nie chce taka byc. Oni robia dla mnie wszystko, poswiecaja sie i nawet staraja sie moje nerwy stlumic, dziekuje Ci Panie Boze za to ale prosze daj mi troche wiecej cierpliwosci i troche wiecej spokoju duszy bo przeciez nie wiem ile mi jeszcze zostalo. A jesli zostalo mi tak niewiele nie chce by mnie taka zapamietali ale by pamietali mnie usmiechnieta taka jaka zawsze bylam. Dzis w Knock poswiecilam obrazek naszego kochanego Papieza Jana Pawla i powiesze go sobie nad lozkiem. Czuje, ze bedzie nade mna czuwal. Dziekuje Ci Panie Boze za ten piekny dzien, wniosl on wiele do mojego serca. Napisalismy listy do Matki Bozej z prosbami i wrzucilismy w kosciele do skrzynki. Ponoc Matka Boska, ktora sie tam objawila czyta te listy :) Codziennie wieczorem odmawiamy rozaniec i zaraz wlasnie na niego pora, wiec bede sie zbierac. Chcialam jeszcze tylko napisac, ze Mariusz szczesliwie wyladowal w Warszawie i mam nadzieje, ze jutro doczekam sie dobrych wiesci. Prosze Cie Panie Boze czuwaj nad nim i daj mu wiare a lekarzowi, ktory powie ostatnie slowo w mojej sprawie daj swiatlo by mogl nas zapewnic, ze cuda sie zdarzaja. Tak bardzo na niego licze. Nie ma meza pol dnia tylko a ja juz za nim tesknie. Wracaj tu do mnie kochanie szybko bo brakuje Cie w naszym domu. Kocham Cie i zycze Ci powodzenia jutro. Powiedziales, zwalczymy to, razem... przejdziemy przez to tak jak wczesniej, zobaczysz... obiecal... i ja mu wierze...



sobota, 20 października 2012

A teraz kochani chcialam wszystkim ludziom dobrego serca podziekowac za to, ze dali mi szanse i spelnili moje marzenie powrotu do domu. Dziekuje wszystkim tym rowniez co wciaz wplacaja pieniazki nie osadzajac mnie przy tym o jakies oszustwa. Wiem, ze zdajecie sobie sprawde wlasnie z tego, ze nawet nie wiadomo czy te pieniadze starcza na leczenie w Polsce ale zawsze cokolwiek jest bedzie nam bardzo pomocne. Dziekuje wam calym sercem. Juz nie wiem naprawde nie wiem jak mam dziekowac i jakie slowa wypowiadac by wyrazic swoja wdziecznosc. Ale najwazniejsze dla mnie jest to, ze sa wlasnie tacy ludzie jak wy. A teraz pare informacji. Juz pisalam ponizej, ze wyslalismy moje akta do kilku klinik w Polsce i czekamy na odpowiedzi. Jedna klinika sie odezwala z Gliwic ale musza skonsultowac sie z najlepszym lekarzem w Polsce, ktory mieszka w Warszawie by podjac decyzje czy jest sie za co w ogole brac. Dlatego Mariusz leci jutro do Warszawy by zlapac go i porozmawiac osobiscie. No i pojawil sie jakis cien nadzieji. Teraz trzeba czekac czy ten lekarz to potwierdzi. No i czekamy tez na oddzew z innych klinik. Gdy juz to bedziemy mieli to bedziemy mogli podjac decyzje kiedy wracamy. Na dzien dzisiejszy musze przystac na sterydy i ta chemie co podaja mi tutaj i mam nadzieje, ze wydluza moje dni o tyle bym mogla zdarzyc na to wszytsko. Dziekuje wam za wczorajszy koncert i za cala reszte. Za to ilu ludzi obchodzi moj los. I powtarzam po raz setny to nie ja jestem wyjatkowa - bo slysze to ostatnio caly czas ale wy jestescie. Wy jestescie moimi aniolami.
Zbieram sie juz jakas dluzsza chwile by napisac... Zaczne od tego, ze bardzo ale to bardzo sie dzis zasmucilam. Nie wiem juz nawet pod jakim to bylo artykulem ale przeczytalam pare komentarzy, ktore mnie poprostu dobily. Poczulam sie gorzej a moje serce juz chyba na mniejsze kawalki sie polamac nie moze. W ostatnim czasie gdy moi przyjaciele i ludzie nawet ktorych nie znam a maja dobre serce pomagaja mi w kazdym calu uwierzylam, ze ten swiat chyba nie jest az taki zly jak zawsze uwazalam. Bylam w szoku dowiedziawszy sie ilu ludzi ma dobre serca, ilu ludzi chce pomoc i robi to z czystej woli. Bardzo gleboko wierzylam, ze cos na swiecie sie zmienilo ale dzis widze, ze ludzi innego pokroju jednak nie brakuje. Zawsze beda po to by nas ranic nawet w ostatnich dniach Twojego zycia. Czy to nie jest przykre ? Mariusz prosil bym tego juz nie czytala i tak tez zrobilam ale zobaczylam wystarczajaco duzo by wiedziec, ze tak wlansie jest. Nie pozostaje nam nic innego jak modlic sie za nich by nigdy nie musieli doswiadczyc tego co ja czy inni chorzy na te straszliwa chorobe z wyrokiem smierci. Ktos z Limerick napisal, ze probuje zarobic swoja choroba na zycie. Na jakie przepraszam zycie ? Przeciez dostalam wyrok. Zycia zbyt wiele mi nie zostalo chyba, ze dobry Bog bedzie dla mnie laskaw i sprawi cud. Ktos inny pisze, ze to z czystej zazdrosci. Pytam wiec, kto z was jest zazdrosny ? Bo jesli tak bardzo zazdroscicie to ja wam oddam cale te pieniadze ale jest jeden warunek zabierzcie tez chorobe i dajcie mi potwierdzenie, ze bede zyla. Jesli ktos mi to zagwarantuje to oddaje wszystko, doslownie co do centa. Mozecie to zrobic ? To czego mi tak bardzo zazdroscicie bo juz nie rozumiem. Wolalabym nie miec nic a byc zdrowa. Ktos inny jeszcze pisze zebym przedstawila rachunki. Jakie rachunki za co ? Czy naprawde myslicie ze ja mam glowe teraz na zbieranie jakis rachunkow ? Przeciez to jest az smieszne i nie smaczne. Tak wiem, ze jest mnostwo ludzi na swiecie chorych, ktorzy rowniez potrzebuja pomocy finansowej ale czy to jestem winna temu, ze nie maja takich przyjaciol i ludzi zyczliwych w kolo siebie ktorzy potrafia zorganizowac taka akcje ? Skoro jest tylu ludzi to czemu im nie pomagacie ? Ja codziennie dziekuje Bogu, ze takich wlasnie przyjaciol mam bo bez nich musialabym sie martwic o finanse o ktore teraz nie musze. Na co te pieniadze ? Tak to prawda, ze leczenie w Irlandii kosztuje duzo mniej ale nie jest za darmo bo nie wszystko karta medical pokrywa, moglibyscie sie najpierw dowiedziec a nie pisac takie rzeczy skoro nie macie zielonego pojecia. Ale nie chodzi tylko o leczenie w Irlandii ale wlasnie o co innego. Jak wiece gdy zachorowalam moj maz nie pracowal, ja nie pracowalam nie mielismy nic, pol roku czekalam az przyznadza mi zasilek dla chorych a moj maz do dzis PODKRESLAM do dzis czeka na swoj zasilek opiekunczy i czy uwazacie, ze z tego moze wyzyc 3  osobowa rodzina ? Jakim prawem, wiec ktos pisze, ze pobieramy zasilki socialne gdy wcale tak nie jest. Teraz kolejna sprawa -tak byl juz organizowany koncert dla mnie i ludzie dobrego serca pomogli mi wtedy bardzo - PODKRESLAM nikt nikogo nie zmuszal ani nie zmusza do tego zeby cokolwiek dla mnie wplacali, robia to tylko ludzie ktorzy chca pomoc a tacy ktorzy nie chca niech poprostu tego nie robia i oszczedza sobie komentarzy tego typu bo to bardzo kogos potrafi zranic szczegolnie gdy nie znaja sytuacji. Teraz na co poszly te pieniadze ? Na zycie bo jak juz pisalam nie mielismy z czego zyc.Pomijawszy juz to ze medical nie wszystko pokrywa to na mieszkanie, na podroze meza do dublina, na przezycie w Dublinie, na bilety dla rodziny ktora musiala tu byc bo maz byl ze mna a ktos musial tez sie zajmowac naszym synem a moze uwazacie, ze 4 letnie dziecko tez potrafi sie zajac same soba ? Nie zdziwilabym sie gdybyscie i tak napisali. Rachunki roznego rodzaju a takze wiele innych spraw. Jak juz wrocilam do domu a maz wrocil na 2 dni do pracy ktos musial tez byc by sie mna zajmowac bo znow PODKRESLAM ze jedna chwila w kuchni, czy przy praniu potrafila mnie zmeczyc juz do konca dnia. I pieniadze sie rozeszly, nie przetracilam ani centa na zaden ciuch ani na nic. A ktos tam tez napisal, ze jak wyzdrowieje to pojade sobie na fajne wakacje. Juz nie wiem czy mam sie smiac czy plakac. Cel zostal osiagniety to prawda ale powysylalismy rowniez moje akta do roznych szpitali w Polsce bo Irlandia juz nic nie moze dla mnie wiecej zrobic - i czekamy na odpowiedzi. Leczenie w Polsce juz nie tylko w jakiejs czesci bedzie musialo byc oplacone ale w calosci. Wszyscy doskonale wiemy ile to bedzie kosztowalo, modle sie poprostu, zeby te pieniadze ktore ludzie wplacaja dodatkowo poprostu starczyly bo teraz potrzebujemy bardzo wiele. Ach i nie nie kupuje samolotu od osamy, samo jego wypozyczenie kosztuje ponad 20 000 najtanszym kosztem ! Tylko maz bedzie mogl byc ze mna. Jesli sa osoby, ktore uwazaja, ze moge jechac ambulansem przez 3 dni bo chyba przy mojej chorobie moge tez sie zatrzymac gdzies prawda, zeby odpoczac czy tez nie ? Jesli sa takie osoby to chce powiedziec, ze sa w wielkim bledzie i nie zdaja sobie sprawy z tego co pisza. Kolejna sprawa tez mnie bardzo zabolala. Ktos napisal, ze gdy poczulam sie lepiej zapomnialam o ludziach ktorzy mi pomogli a skad o tym wiedza ? To, ze codziennie nie pisze podziekowan na blogu albo fb nie dowodzi tego. Ludzie, ktorzy wiedza, ze jestem im wdzieczna to poprostu to wiedza i nie musze wydaje mi sie o tym ciagle powtarzac. Napisal tez, ze zapomnialam o Bogu - jak trwoga to do Boga - a skad wiedza co dzieje sie w moim sercu ? Nigdy nie zapomnialam ani o Bogu ani ludziach ktorzy mi pomogli. Przyznaje, ze zaniedbalam bloga i zaniedbalam to by isc co niedziele do kosciola to prawda... tak... i dlaczego teraz nzowu pisze bloga ? Bo juz nie czuje sie tak swietnie jak wtedy ale gorzej i wiekszosc czasu spedzam lezac to tez mam laptopa przy sobie a gdy czulam sie lepiej poprostu mialam duzo wiecej innych rzeczy do robienia niz siedzenie calymi dniami na komputerze. Oj ludzie ludzie ludzie... nie wiem co wiecej jeszcze tu napisac, moze napisze poprostu tyle, ze gdy juz najdzie sie ta osoba ktora mi to zycie odda to ja wszystkie pieniadze, ktore zostana nie wezme dla siebie ale oddam tym ktorzy beda potrzebowali. I bardzo prosze by ludzie, ktorzy nie maja pojecia co za glupoty pisza i jaka krzywde wyrzadzaja komus komu mogloby sie wydawac juz iwekszej wyrzadzic nie mozna poprostu nie pisali komentarzy pod moim blogiem, czy na fb, czy pod artykulami bo to nie jest czas i miejsce na to. Modle sie za was z calego serca... i tyle...

środa, 17 października 2012

Msza Sw. byla piekna a nasz nowy ksiadz jest poprostu cudownym czlowiekiem tak jak i wszyscy Wy, ktorzy powiedzieliscie mi dzis tak wiele pieknych slow jestescie cudowni. Jak ja mam Bogu dziekowac za was ? No nie ma takich slow by wyrazic to co czuje. Nie spodziewalam sie tego. Wciaz mam lzy w oczach. Tylu was dzisiaj bylo i dziekuje wam za to, ze jestescie ze mna w tych chwilach i mi pomagacie, ze mnie nie opusciliscie w takim momencie i ze moge na was liczyc. Nie macie pojecia jak bardzo bylam szczesliwa dzis widzac was wszystkich w kosciele. Tak jak ksiadz mowil - piekne uczucie wiedzac, ze jednoczy sie ludzi i ze ludzkie serca otwieraja sie na krzywde jaka dzieje sie drugiej osobie, ze ludzie sie nawracaja, ida i modla sie, ze maja lzy w oczach, ze nie sa obojetni. Kazdego z nas moze spotkac krzywda, kazdy z nas moze zachorowac. Juz ja doskonale to wiem co znaczy byc zdrowym czlowiekiem a nagle wszystko sie odwraca... nagle wszystko zostaje postawione pod znakiem zapytania... co ze mna bedzie, czy sie wylecze, czy znow bede zyc normalnie... czy ja w ogole bede zyc ? Idziesz na swoja rutynowa kontrole do lekarza i widzisz po jego minie, ze cos jest nie tak, ze cos sie nie zgadza a przeciez co tydzien wital mnie z usmiechem na twarzy... cos sie zmienilo... bylam juz tego pewna, ale gdy uslyszalam, ze umieram nie dotarlo to do mnie. Po policzkach splynelo mi kilka lez ale mysli tej do siebie nie chcialam dopuscic. Dopiero wieczorem, gdy usiadlam przy stole z babcia i mezem, wzielam rozaniec do reki, spojrzalam na nich serce mi sie skruszylo. Poprostu sie zlamalo... peklo... strach przedostal sie do mojego mozgu. Nie spalam tej nocy dobrze. Juz w ogole dobrze nie sypiam. Boje sie, ze to moze ostatnia moja noc, ostatni sen. Gdy budze sie dziekuje Bogu, ze dal mi jeszcze jeden dzien. Jeszcze jeden dzien z moimi bliskimi, z mezem moim ukochanym, z synkiem moim cudownym, z mamusia, tatusiem i babcia. Siegam po ksiazeczke i modle sie z usmiechem na twarzy, ze dostalam jeden dzien wiecej. To dla mnie teraz tak wiele. Jeden dzien jest jak cudowna wiecznosc. Gdy poznalam naszego ksiedza Andrzeja cos we mnie sie poruszylo. Ksiadz wciaz powtarza, ze to ja go poruszylam ale tak naprawde to on to zrobil. Dal mi jakas taka nadzieje, iskierke... dal mi to cos czego mi ostatnio zabraklo. Wiare... wiare, ze co bedzie to bedzie i jakby nie bylo to bedzie dobrze. Dobrze czuc cos takiego i moj strach choc nie calkiem ale w duzej mierze sie ulotnil. I dzis na Mszy Sw. Ksiadz powiedzial, ze moge jesli chce nazwac przez Niego naszego Jedynego Boga przyjacielem. To prawda Bog jest moim przyjacielem ale dziekuje Ci tez Boze za to, ze zeslales mi nowego przyjaciela. Wlasnie Ksiedza Andrzeja. Mowia, ze przyjaciol szuka sie cale zycie ale On swoja dobrocia, szczeroscia i otwartoscia zdobyl moje serce w doslownie chwile. Dziekuje za to - to cudowny dar. Dziekuje Wam kochani jeszcze raz i pewnie nie raz jeszcze podziekuje. Do konca moich sni bede wiedziala, ze nie bylam sama. I choc mam przy sobie rodzine i napewno sama bym nie byla to za kazdego z Was dziekuje tak samo. Z Panem Bogiem kochani, czuwajmy w modlitwie... Jestescie wielcy !

niedziela, 14 października 2012

Gdyby mozna bylo zmienic bieg wydarzen nie wiele bym zmienila a z drugiej strony tak bardzo wiele... Nie chce juz dluzej udawac sama przed soba, ze bedzie dobrze bo wcale moze tak nie byc... lekarze nie sa Bogiem a tylko on wie co bedzie dalej. Chce oddac sie tylko jemu i pozwolic mu dzialac. Jesli chce mnie zabrac niech to zrobi bo jesli taka jest jego wola to jakze moglabym sie jej sprzeciwiac... Jesli chce mnie zostawic to niech zostawi, zostawiam wszystko w jego rekach. Nie wiem co mam myslec, mam taki metlik w glowie. Nie wiem komu co powiedziec, do kogo co napisac. Nie wiem co mam myslec... Wszyscy do mnie pisza ja nie mam nawet sily odpisywac, szkoda mi czasu na siedzenie przed komputerem bo moge go spedzic inaczej. Siadam wiec tylko na chwile zeby napisac do was ogolnie pare slow. Nie gniewajcie sie na mnie. Gdybym miala odpisywac do kazdego nie starczyloby mi juz dni. Potrzebuje teraz spokoju, musze sobie wszystko poukladac, musze przywyknac do tej mysli, pogodzic sie z nia. Staram sie nie plakac ale gdy patrze na moja rodzine serce mi sie lamie. Nie potrafie im powiedziec, ze ja to czuje. Po prostu czuje, ze to juz niedlugo. Uwierzcie mi... mam juz dosc sluchania, ze bedzie dobrze. O cud mozemy sie modlic i prosze modlcie sie bo moze sie zdarzy ale moze byc tez inaczej i prosze pozwolcie mi sie z tym pogodzic...
Nie mam dobrych wiadomosci... moze zaczne prosto i po prostu... bialaczka wrocila i lekarze juz nie daja mi najmniejszych szans. Zrobili dla mnie wszystko co mogli i juz nie sa w stanie nic wiecej zrobic. Dali mi od paru tygodni do paru miesiecy zycia. To takie przykre dowiedziec sie, ze tak nie wiele Ci zostalo. Kazali mi sie zastanowic i zdecydowac czy chce jeszcze przyjac chemie i sterydy. Nie ma mnie to uzdrowic ale przedluzyc o chwilke moje dni. Nie chcialam... Chcialam jechac do Polski i tam umrzec ale maz tak plakal i tak mnie prosil, ze wzielam ta chemie dla niego, dla syna, dla rodzicow. Teraz trzeba czekac do poniedzialku bo powiedza jak to wyglada wszystko po tej chemii i mniej wiecej poinformuja czy mozna ewentualnie podac jeszcze jedna. Pozniej bedziemy myslec jak przetransportowac mnie do Polski. Codziennie mam bole brzucha, plecow i watroby. Nie wiem juz czy mam sile miec w ogole jakas nadzieje. Powiem szczerze, ze w ogole jej nie mialam juz ale wczoraj byl u nas ksiadz. Wyspowiadalismy sie i odprawil Msze Sw u nas w domu i nawet gral na gitarze. Cudowny ksiadz. Dal mi jakis taki promyk wiary, jakies swiatelko zapalilo sie w moim sercu, ze moze jeszcze mam do spelnienia tu na tym swiecie jakas misje... moze to wlasnie prawda... myslalam juz o tym wczesniej kiedys, moze nawet o tym pisalam tutaj.... nie wiem... nie pamietam... ale tez przygotowal mnie na to, ze sprawy moga jednak podazyc w tym drugim kierunku. Ulotnil sie troche moj strach a jego miejsce zajal usmiech gdy powiedzial, ze wielu ludzi moja choroba lub tez i smierc gdy Bog bedzie chcial mnie zabrac, ze wlasnie tych wielu ludzi moj los zjednoczy, ze pojda do kosciola, nawroca sie to piekne wiedziec cos takiego. Powiedzial tez, duzo milych slow na temat mojej osoby to tak jakos mnie podbudowalo troche i dziekuje Ci Pani Boze, ze tego ksiedza tu do mnie przyslales. Mykam do kosciolka...