niedziela, 27 stycznia 2013

LIST...

Witam:) zacznę od tego, że nie zaglądałam już tutaj, na bloga, bo jest to dla mnie zbyt trudne...Byłam zawsze tylko łącznikiem pomiędzy Wami, a Martą. Niemniej jednak dziękuję tym wszystkim osobom, które gdzieś tam mnie odnalazły, właściwie to Marcie za to dziękuję, bo moje życie wzbogaciło się o kilka nowych, wspaniałych znajomości...

Wiem, jak wielu z Was dotknęło odejście Marty...Mogę tylko powiedzieć, ze my wszyscy, przyjaciele i znajomi Marty, przeżywaliśmy to od samego poczatku, kiedy dowiedzieliśmy się, że jest chora...Jak bardzo? tego się nie da opowiedzieć. I my wszyscy wierzyliśmy, że ta historia będzie miała swój szczęśliwy koniec. Bo mimo całego cierpienia, pełna była sytuacji tak niezwykłych i magicznych, że to wydaje się nieprawdopodobne. Wiele osób pisze, że Marta wywarła na ich życie ogromny wpływ. Widziałam na fb wpis, że "jedyne, co możemy dla Marty zrobić, to nigdy Jej nie zapomnieć".

Ci, którzy Ją poznali, na pewno Jej nie zapomną...Bo to nie jest osoba, którą się zapomina. A  wszyscy, którzy czytali Jej bloga, widzieli Jej ogromną przemianę. Wiele razy Marta podkreślała, abyśmy czynili DOBRO.
I do tego nie trzeba wiele...Oddawajcie krew, oddajcie szpik, [jeśli ktoś jest na to gotowy, oczywiście], wpłaćcie złotówkę na fundację, a jeśli nie macie tej złotówki, to napiszcie list do któregos z chorych dziec/dorosłychi...Nasz limerycki Ojciec Andrzej ciągle podkreśla, że tu, na ziemi, najważniejsza jest MIŁOŚĆ...nieiwiele potrzeba, aby uszczęśliwiać innych...Czyńmy to, a wtedy najpiękniej uczcimy pamięc naszej Martusi...

Jeśli chodzi o oddawanie krwi w IE: giveblood.ie, w PL pewnie pomoże www.darszpiku.pl.

Przypominam też o prawie autorskim, które obowiazuje również w internecie...

Już się nie wymadrzam, chciałam skopiować list, który Marta napisała, odręcznie, kiedy usłyszała swoja diagnozę. Wiem, ze wielu z Was ma ten list [wysyłałyśmy z Moniką na maile], pozostałym przepisuję...

"
Kochani,

zacznę od tego, że jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak bardzo ludzie potrafią się zjednoczyć i pomóc drugiej osobie. Wielu z Was to moi przyjaciele, ale wielu też nawet mnie nie zna, a potrafiliscie dla mnie zrobic tak wiele. Dzięki waszym modlitwom czuję Boża opiekę i dziękuję za to z całego serca. Żadne moje nieudolne słowa nie zdołają wyrazić wdzięczności, jaką czuję i najaką zasługujecie, ale wiem, że Pan Bóg potrafi stokrotnie wynagrodzić. Uwierzcie mi, że kiedy po siedmiu miesiącach tragicznie bolesnej terapii usłyszałam słowa brzmiące jak wyrok, chciałam się poddać.

  Nie miałam już sił, by dalej walczyć. Modliłam się do Pana Boga, by dał mi nową wiarę, jakąs iskierkę, a On dał mi Was. Bo właśnie zewsząd płynąca modlitwa i słowa "jesteśmy z Tobą", "walcz dłużej" wzmocniły we mnie znów nadzieję. W szczególności pragnę podziękować naszemu Księdzu Andrzejowi, bo czuję, że także i Jego Pan Bóg postawił na mojej drodze nie bez powodu. Jego słowa i spowiedź, której wysłuchał, były jak duży zastrzyk wiary. Wiele osób dziękuje mi mówiąc, że dzięki mojemu blogowi, dzięki temu, ze dotknęła mnie ta choroba zrozumieli, co w życiu jest naprawdę ważne.
Nawet nie wiecie, jak bardzo mnie to cieszy, jak cieszy mnie fakt, że wielu z Was wróciło na bożą drogę.
Jest to dla mnie największa i najlepsza nagroda za moje cierpienie. Chciałabym każdemu z Was z osobna uścisnać dłoń i podziękować za pomoc finansową jak i za modlitwę. Ta droga, czyli modlitwa jest dla mnie najważniejsza, bo najwiecej może zdziałać, a jeśli prosimy o cud, to trzeba nam jak najwięcej modlitwy.

  Chciałam Wam też coś obiecać. Jeśli doznam cudu uzdrowienia i uda mi się zwalczyć tę chorobę, to moim priorytetem będzie stworzenie organizacji, która będzie pomagac chorym. To moje marzenie i uśmiecham się  na samą myśl o tym, że bedę mogła to uczynić. Jeśli zostaną pieniądze z leczenia, to właśnie w to je zainwestuję. Nie zmarnuję ani jednego centa. A jeśli leczenie pochłonie cały datek, to i tak zrobię wszystko, by te pieniądze na pomoc innym zdobyć. Znajdę sposób, a Bóg mi w tym pomoże.
Ale Jego wolą może być też zabranie mnie do Królestwa Niebieskiego.
I TU WAS PROSZĘ, NIE MARTWCIE SIĘ, BO JA WCIĄŻ DUCHEM BĘDĘ PRZY WAS I BĘDĘ STARAŁĄ SIĘ UPRASZAĆDLA WAS  U OJCA NASZEGO NAJLEPSZE ŁASKI. BĘDĘ NAD WAMI CZUWAĆ. 

Dziękuję Wam jeszcze raz za to, że trwacie przy mnie w tych ciężkich dla mnie chwilach. 
Jestescie cudowni.

Wasza
Marta Sałacka"

czwartek, 24 stycznia 2013

"Zamknęły się kochane oczy, przestało bić wielkie i czułe serce, nie ma Jej ze mną, ale będzie zawsze w moim sercu..."

Siedzę w Martusi pokoju patrząc na śliczną buźkę naszego synka Nikusia, który właśnie śpi. Proszę Go, by razem z Martusią pomogli mi napisać choć parę słów do wszystkich, którzy będą to czytać. Serce mówi mi, że w pierwszej kolejności musimy podziękować WSZYSTKIM za chęć bycia przy nas przez ten cały okres tak ciężkich chwil, które nas spotkały. DZIĘKUJĘ WAM WSZYSTKIM KOCHANI. Dziękuję za ogromne wsparcie i wielką pomoc odnoszącą się tak naprawdę do jednego .... do NASZEJ CAŁEJ RODZINY. DZIĘKUJĘ BARDZO.

Czuję wielką pustkę i potężną przepaść w moim życiu spowodowaną brakiem mojej ukochanej żonki Martusi. Już nic i nigdy nie będzie takie samo.... Była całym moim życiem.Nigdy nie pogodzę się z tym co się stało. Wciąż mam przed oczami Jej piękną i zawsze uśmiechniętą buźkę. Przez tak niewiele czasu, który Bóg nam dał nauczyła mnie bardzo dużo. Dzięki jej miłości i dobroci nauczyłem się jak być dobrym mężem i ojcem. Nie zawiodę Cię nigdy moja kochana Martusiu. Obiecuję Ci to! Chcę też żebyście wiedzieli, że Księżniczka Śniegu odeszła będąc w moich ramionach, aczkolwiek czułem wtedy, że trzymam w nich już nie Ją, ale najpiękniejsze z najpiękniejszych, po prostu ANIOŁA.

KOCHAM CIĘ MNIAMI! NA ZAWSZE!

środa, 16 stycznia 2013

LIMERICK

Ponieważ większość z nas nie może, niestety udać się na pogrzeb Martusi, ksiądz Andrzej zaproponował, byśmy w tym czasie [Sobota, 19.01.13 r, o h. 11: 45 czasu polskiego, a 10.45 irl] zapalili świeczki i w modlitwie, chwili ciszy, zadumy połączyli się z Nią w Jej ostatniej drodze.

Równiez dla tych wszystkich, którzy nie mogli być na Mszy w Poniedziałek, ksiądz odprawi Mszę Pozegnalną po swoim powrocie z Polski, w Czwartek, 31.01.13 r, o godz. 19 w Kosciele Św. Michała przy  Denmark St. Msza odprawiona zostanie w dwóch językach, polskim i angielskim, przez Ojca Andrzeja i Ojca Noela. Natomiast po Mszy, w Centrum Pastoralnym spotkają się wszyscy, którzy chcieliby porozmawiać o Marcie, o Jej wpływie na ich życie. Serdecznie zapraszamy wszystkich, nawet jeśli nie znali Marty osobiscie, a chcieliby być z nami w tym czasie.

------------------------


Because most of us can not, unfortunately, go toPoland for a Marta`s funeral, Father Andrew suggested that we at this time [Saturday, 19/1/13 r, @ 11: 45 Polish time, and 10.45 in Ireland] lit candles and prayer, a moment of silence, musings joined with her in her final journey.

Also for all those who could not be at Mass on Monday, the priest will celebrate  farewell Mass  after his return from Poland, on Thursday, 31.01.13 r,@7p.m in  St Michael Church at Denmark. Mass will be celebrated in two languages​​, Polish and English, by Father Andrew and Father Noel.

But after Mass, in the Pastoral Center will meet everyone who would like to talk about Martha, about her impact on their lives. We invite everyone, even if you did not know Marty personally, but would like to be with us at this time.

wtorek, 15 stycznia 2013

OSTATNIE POŻEGNANIE...

Martusi odbędzie się w sobotę, 19.01.13 r. w Gorzowie Wielkopolskim [Cmentarz przy ul. Żwirowej], o godz. 11:45


Msza Święta odbędzie się o godz. 10, w Kościele Niepokalanego Poczęcia Najświetszej Maryi Panny w Gorzowie przy ul. Mieszka I.

Rodzina Marty bardzo wszystkim dziękuje za okazaną troskę, współczucie, w tej chwili, z oczywistych przyczyn, nie jest w stanie odpisywać...


-----------------------------------------------

Marta`s  funeral will be on Saturday, 19.01.13 r., @11.45 in Gorzów Wielkopolski.

Funeral Mass will be on Saturday @10 in Church of the Immaculate Conception of the Blessed Virgin Mary in Gorzow,   Mieszko I St.




sobota, 12 stycznia 2013

:)))))

Dzień dobry, właśnie rozmawiałam z Mariuszem, mężem Marty, który był tak uprzejmy i zadzwonił do mnie, abym mogła wszystkim przekazać informację.

Zła jest taka, że Marta złapała grypę...Ma problemy z oddechem, leży pod respiratorem...Jak wiadomo, w Jej stanie taka grypa to nie są przelewki, znowu się musi namęczyć. Niestety, odporność jest na poziomie zerowym.

Jeżeli chodzi o komórki rakowe, to lekarze każą jeszcze cierpliwie czekać...ale idzie ku dobremu :)

Przypominam również, że dzisiaj o 20 czasu polskiego odbędzie się w Sanktuarium w Wąwolnicy Msza Święta w intencji Marty. Rodzina Marty będzie duchowo uczestniczyc we Mszy.