poniedziałek, 31 grudnia 2012

Witam

w ten ostatni dzień tego felernego roku...Dzwonił do mnie mąż Marty, Mariusz, więc od razu przekazuję.
Niestety, w tej chwili stan Marty jest bardzo ciężki.
Święta spędziła w szpitalu, ale z całą rodziną, stan Jej był stabilny. Dopiero po Świętach okazało się, że komórki rakowe rozmnożyły się niesamowicie. Lekarze zaproponowali tę pięciodniową chemię, która jest niesamowicie silna. Dziś jest czwarty dzień. Chemia zacznie działać we wtorek/środę.

Marta strasznie cierpi, niestety. Dostaje morfinę, zastrzyki przeciwzakrzepowe. Ma sparaliżowaną całą prawą stronę ciała.

Prosiłam, aby przekazał Marcie od nas wszystkich, że modlimy się za nią. Marta wprawdzie prawie nic nie mówi, ale kiedy Mariusz zapytał, czy chciałaby przekazać coś na bloga, poprosić o modlitwę, dała do zrozumienia, że tak.

Dlatego myślę, że dobrze by było, abyśmy wspólnie pomodlili się tak, jak ostatnio. Gdybyście tylko mogli coś zaproponować, bo ja w tej chwili nie potrafię zebrać myśli. Dlatego też przepraszam za niespójny tekst, ale wierzę, że mnie zrozumiecie.

W imieniu Marty pozwolę sobie życzyć wszystkim ZDROWIA w Nowym Roku...I wszystkiego dobrego...

niedziela, 30 grudnia 2012

brak wiadomości

Przepraszam, że nie piszę, ale nie mam żadnych wiadomości. Jeżeli czegokolwiek się dowiem, obiecuję, że od razu tutaj napiszę. Wiem, że tak wiele osób czeka, myśli o Marcie, modli się. My wszyscy cały czas jesteśmy z Nią w modlitwie i w myślach.

sobota, 29 grudnia 2012

Dzień dobry...

...choc trudno nazwać mi go dobrym. Nie mam dobrych wiesci, módlcie się, tylko o to Was proszę...

przepraszam, ale nie umiem znaleźć odpowiednich słów


sobota, 22 grudnia 2012

Witajcie...
mam juz laptopa wiec uwolnie troche nasza kochana Nikolke od pracowania za mnie :* dziekujemy Ci slicznie kochana...
Jak wiecie nie czuje sie dobrze, wiec tylko pare slow...
od wczoraj podlaczyli chemie i z tym momentem strasznie wymiotuje...
dzis znow silny bol glowy...
Jedyne co mnie cieszy to to, ze Niki moze tu byc w poniedzialek...
Jeszcze tylko 2 dni i go zobacze...
i cieszy mnie, ze Jezus Malusienki sie rodzi, oby z jego przyjsciem na swiat wrocilo mi zdrowie...
... mi i wszystkim innym...
Zycze wam zdrowia kochani i Radosnych i Spokojnych Swiat...

Jest taki czas, co łzy w śmiech zmienia,
jest taka moc, co smutek w radość przemienia,
jest taka siła, co spełnia marzenia.
To właśnie magia Świąt Bożego Narodzenia...

Wesołych Świąt 

piątek, 21 grudnia 2012

...

"Zamykam oczy i mysle Kim jestem... Albo Kim bylam... Czy wiele zrobilam dobrego i czy wiele wyrzadzilam zlego... Panie ty jeden wiesz Co bedzie.. Ty jeden wiesz Jak bardzo chce zyc.. Zamykam oczy i mysle... Czy jeszcze Kims bede ?..."

Złe wieści...

"Zle wiesci... Jest wiecej komorek rakowych... Od dzis zaczynam Znow chemie... Jakas specjalna Bo zwyklej Bym nie Dala rady przejsc... nie mam Juz na to sily..."

czwartek, 20 grudnia 2012

I znowu...

kolejna wiadomośc od Marty:

"To cos Co znalezli miedzy prawym plucem a zebrem to Jakis zbior wody ktory Jutro beda pobierac przez punkcje ! I do badania... A Takie cos czesto opowiada za raka... Ciekawe Tylko jakiego Znow... Do Tego ta radioterapia glowy... Ile jeszcze mnie Tego czeka..l nö ile... 
Panie niech dzieje sie Twoja wola ! Tylko Twoja... Ale nie Wierze, ze Jest nia moje cierpienie... 
Ty nie chcesz Bym cierpiala...
Wiem o Tym, wiec Blagam pomoz mi... Pomoz mi... Zabierzecie Ten Bol, cierpienie i chorobe... Czekam na Ciebie Panie Jezu... Czekam tu... Uslysz moje wolanie..."

C.D

"Teraz cierpliwosci Bö Pisze lewa konczyna co proste nie Jest..wizyta byla i dowiedzialam sie tyle ze z trombosa lepiej, znalezli cos na c't kolo pluca Ale nie zrozumialam Co... Mama musi pogadac z Prof. Bö Moj niemiecki czasem widac zawodzi.. I ze Bedzie radioterapia glowy... Wiecej nic nie wiem Bö zdenerwowwlam sie Tym Co tam znalezli kolo pluca... Tak beda znajdowac ciagle cos nowego... Nie chce Juz.."

Spóźniona dzisiaj...

...więc pewnie część z Was już czytała na fb Marty. Niestety, Marta czuje się nadal źle :(

"Przepraszam was Ale od wczoraj tak mnie boli prawa reka ze nie möge pisac..Byl robiony wczoraj tomograf, glowa tez mi od wczoraj peka... Musicie to zrozumiec.. Jestem totalnie bez sil..,Znow zwiekszyli morfine Ale nawet to nie pomaga... Märze by to sie skonczylo... Wybaczvcie Ale nie bede Jakis czas pisac.. Chyba ze zdobede sie na pare Slow to zalezy od mojej Reki.. Caluje was..

Sorry za bledy i przeksztalcenia Ale Pisze wyraz i wskakuje mi tu niemiecki.. Zapomnialam dodac ze podali wczoraj Chemie o dluzszym dzialaniu.. Teraz czekam na wizyte.. Ciekawe ile bylo komorek rakowych w kregoslupie.

Znow jade na tomograf... Teraz Jakis inny... Musze Polknac tabletke na relax Bö chyba mam klaustrofobie..."

wtorek, 18 grudnia 2012

DOBRE WIEŚCI!

I jak tu nie wierzyć w moc sprawczą Waszych modlitw i życzeń? wchodzę na fb, a tam wita mnie taki oto Marty wpis:

"Dobre wiesci.. Po kolojnej wojnie chemii zostala tylko jedna komorka rakowa.. Teraz zaczna podawac chemi o mocniejszym i dluzszym dzialaniu - od jutra. Za dwie godz mam ct Scan by zobaczyc czy ta trombosa sie zmniejszyla - Oby. Musze cwiczyc buzia by te kamienie odeszly. Nö i okaze sie czy gdzies jeszcze sa komorki do wybicia. Modlmy sie by tak owych nie bylo Bö to Co Juz przechodze w zupelnosci Starcza a nawet jest z duzo. Miej mnie Panie w swoj opiece..."

poniedziałek, 17 grudnia 2012

KRÓCIUTKO...

"Wiem myszki ze czekacie Az. Napisze Ale dzis jest ciezko. Tzn. Codzien jest Ale dzis to Juz bardzo. Boli dalej i nic nie schodzi, reka zdretwiala tez nie ma sil pisac. Lece nyny z nadzieje ze Jutro Bedzie Lepiej.. Oby.."

niedziela, 16 grudnia 2012

O Miłości...

"Otworzylam dzis oczy i przywital mnie silny Bol glowy. Ofiarowuje go Tobie Jezu za ofiary Tragedii w USA. Za te 28 ofiar. Az Lzy cisna sie do oczu gdy pomysle o tych niewinnych dzieciaczkach. Kim Byl Ten czlowiek.. Hmm.. Napewno nie czlowiekiem.. Byl demonem jakims. Bo nie Wierze ze jakikolwiek czlowiek nawet nie potrafiacy kochac mogl zabic dziecko. Opetalo go zlo. Tym wlasnie jest zycie bez Boga. Do tego prowadzi. Do Zla. Jakiegokolwiek.. Wczoraj zapytalam was czy pomozecie mi zmieniac swiat.. To bylo Takie pytanie retoryczne Bo wiadomo ze calego swiata nie zmienimy. Ale popatrzcie... Gdyby kazdy z Nas zmienil swoj SWiat w kolo siebie.. Ile Juz Byloby dobra w swiecie.. W waszym swiecie.. W swiecie kazdego z was.. Warto jest niesc dobro, milosc i cieplo nawet gdy ktos was odpycha i Tego nie chce to sie nie uginajcie Bo ja wam Mowie ze w koncu on sie ugnie. Powoli Ale w koncu otworzy oczy. Nie wazne ile dajemy Ale wazne Jak dajemy, z jaka checia i z jaka miloscia. Wczoraj Przy modlitwie otworzylam Jak codzien Pismo Sw by posluchac Co Pan ma mi dzis do powiedzenia i wiecie o czym mi Mowil ? Wlasnie o milosci do blizniego. Kochajmy sie nawzajem, nawet tych ktorzy Nas zranili czy rania. Uwierzcie, ze miloscia ktora im dajece zmienicie w koncu ich serca. Bez milosci nie ma nic..."

sobota, 15 grudnia 2012

DLA WAS...

Nie z fb skopiowane, tylko specjalnie dla czytelników bloga. Przekazałam Marcie, jak ogromną popularnością i zainteresowaniem cieszy się Jej blog [ilośc wejść każdego dnia jest napradę imponująca], z jaką życzliwością, troską i sympatią cieszy sie Ona nie tlyko wśród znajomych, ale także wśród tych osób, które JESZCZE nie miały okazji Jej poznać osobiście. Dlatego w miarę sił i możliwości będzie starała się pisać dla Was...Dopóki jest w szpitalu, bedę nadal przekazywać:) Sorrry ;))))

"Wciaz jeszcze spuchnieta buzia.. Moze Tego Juz tak nie widac Ale ja to bardzo czuje i strasznie mi z Tym.. Ogladalam dzis Stare zdjecia, Takie wiecie na serio stare. Moze sprzed 10 lat. Usmialam sie i ubeczalam Po Pachy. Moje szalenstwa, wesele Mojej Karolinki, Wakacje, Swieta Takie i Takie, urodziny, imieniny, Nikulek taki malutki, Jakies jezioro, morze... Mozna by wymieniac i wymieniac.. Zostaly Tylko Fotografie.. Kolorowe fotografie.. Ktore zatrzymaly te piekne chwile z mojego zycie.. Ile Bym Dala by je ozywic. Nadac jasniejszy i zywszy kolor... Rozswietlic... Ty Panie rozswietl me zycie teraz... Nadaj mu jasnosc, o to Cie prosze. Przywroc mnie do swiata gdzie bede mogla Ci Sluzyc i Pelnic Twoja wole. Daj mi szanse a Cie nie zawiode... Wolam do Ciebie Ojcze... Uslysz Moj Glos, moje wolanie, moje blaganie.. Pozwol mi wrocic i zyc tak Jak ty Tego chcesz.. Po prostu zyc z Toba Przy boku... Panie... Uslysz Me wolanie... Nie pozwol by kolor tych wspomnien sie rozmyl, rozmazal.. Nie pozwol mi zapomniec.. Daj mi swoje swiatlo.. A obiecuje ze nie pozwole by ta Swieta Swieca zgasla... Zaden wiatr jej nie zdmuchnie, Zaden powiew i zadna mgla nie przysloni mych oczu daj mi Tylko szanse... Bede Niosla dzielnie Twoj ogien Panie i bede Starala sie nim rozpalac milosc w innych... Zrobic to, Zdolam to zrobic... Tylu Ilu Tylko bede mogla... chce zobaczyc Swiatlo Panie...
Tak bardzo chce je niesc...
Bola mnie plecki wiec klade sie i wam zostawiam te Male moje przemyslenia... Pomyslcie kochani... I powiedzcie mi czy Jesli Sie Uda a wierzymy ze tak... To czy pomozecie mi Zmieniac SWiat ? Caluje was i tule"

piątek, 14 grudnia 2012

Najnowsze wieści...

...bo ja już rano wiedziałam, że Rodzice Marty mają dzisiaj rozmawiać z lekarzem, tylko czekalam na dokładne informacje. Kopiuję od Marty z fb:

"przyjechali rodzice na rozmowe z Prof. Niederweiserem. Staudamm wyglada nastepujaco... Po pierwsze dostali ochrzan ze Ostatnim razem Po badaniach pojechalam do Polski i ze nie powinnam podrozowac nawet autem gdyz Thrombose ktore mi sie rozwinela jest od pod piersia do nogi Co w kazdej Chwili moze dosc do Serca i Wtedy.. Wiadomo Co.. Nie chce nawet glosno Mowic.. Kolejna rzecz to to ze komorki w kregoslupie rozmnazaly sie z predkoscia swiatla i gdyby doszly do szpiku to wiadomo Co... Mowil ze Co najwyzej mialabym do 2 Tyg.. A Potem wiadomo Co.. I ze przyjechalismy w odpowiednim czasie tzn. W Ostatnim.. Juz wiem ze zostala tu na swieta.. Trudno.. Mam Tylko nadzieje ze Niki Jakos Bedzie mogl tu byc z nami.. W pon. Sr. I pt. Kolejne Chemie w kregoslup a Potem inne badania by wykluczyc ewentualne inne komorki bialaczki w Moim ciele.. Zobaczcie Jak Pan Bog kieruje nami.. To widac Golym okiem.. Widzicie to ? Wszystko w odpowiednim czasie.. Ja mam Takie Jakies uczucie Co do tych SWiat Bozego Narodzenia jakby cos mialo sie wydarzyc Tylko jeszcze nie wiem Co.. Ty wiesz Panie ze chicem Tylko Prozent w postaci zdrowia i Tego bys sprawil by bylo w okolo wiecej milosci by ludzie dzieki cierpieniu zrozumieli i przemysleli SWe zycie tak Jak ja to zrobilam, by Ten Bol nie poszedl na Marne.. Dlatego ofiaruje go Tobie za to wszystko i za zdrowie wszystkich innych chorych. Tego pragne Ojcze. Przy okazji rodzice przywiezli mi listy od was jestescie kochani. Ania Warszczuk ty to Juz szczegolnie.. 3 listy i ksiazka Dla Nikosia i Dla mnie prezenty.. Wariatka...dziekuje wam wszystkim za wszystko.."

Marta prosiła mnie o edycję, bo pisze z telefonu, i wkradają jej się różne psikusy, ale wiem, ze bedziecie wiedzieć, o co chodzi :)

Dzień dobry

Dzisiaj zacznę od porannego wpisu Marty na fb:

"Od 1,5 h nie moge spac.. Wczoraj wymiotowalam - jeszcze Tego mi Bylo brak.. Poprosilam pielegniarke zeby zjechala z morfiny bo 5 g na godz to chyba Dla mnie duzo.. Zjechala na 3 g i teraz Znow wrocil Ten Bol.. Co ja mam Robic Bo Juz nie wiem.."

Ale jest też dobra wiadomość...Otóż kiedy Marta zaczęła leczenie w Lipsku, w kręgosłupie było ok. 700 komórek rakowych. Po kazdej chemii lekarze pobierają płyn do badania, i wczorajsze wyniki wykazały, ze jest ich już tylko 8!

Ja też przepraszam, ze nie pisze tutaj codziennie, ale to jest blog Marty, ja tylko w Jej imieniu przekazuję wiadomości, a o swoich odczuciach tylko Marta może tutaj pisać. Dziękuje za wszystkie wiadomości i słowa, przekazuje Marcie na bieżąco.

N.

środa, 12 grudnia 2012

:(

"Od wczoraj rano mam okropny Bol. Boli mnie Pol twarzy i Pol jezyka. Do Tego wszystko Az. Po ucho jest sparalizowane a w uchu jest taki Bol jakby mial mi bebenek peknac. Byl dentysta i zalecil c't Scan, ktory Byl robiony dzis i nic nie pokazal.. Druga opcja to ze niby cysta pod skora.. I tak siedze Juz Drugi dzien i zwijam sie z bolu. Juz nie mam sily.. Powaznie.. Nie mam sily.. Panie Boze Sciskam w reku rozaniec w nadziei ze mi razem z Matula Przenajswietsza zabierzecie moje cierpienie.. Smaruje Policzek Swietym Olejem w nadziei ze ukoi Moj Bol.. Codziennie modle sie do Ciebie Ojcze i Matko Boska z moja intencja.. Jesli nie Dane jest mi isc do Waszego Krolestwa to pozwolcie mi Juz wyzdrowiec albo dajcie choc sile Bo jest mi Juz jej brak.. Sile i cierpliwosc.. Blagam.. Tak bym mogla wypelniac Twoja wole.."

BÓL...

"Juz 23:00 a ja od 18:00 mam taki Bol ze nie wyrabiam. Dali 4 rozne przeciwbolowe zaczynajac od tabletki a konczac na morfinie w pompie. Jak to nie pomoze to Juz nie wiem Co... Zaraz Dostane jakiejs padaczki z Tego bolu... Juz nie wiem Co sie dzieje, w pewnym momencie to myslalam ze Juz umieram..."

Dzisiaj rano:
"
Wciaz jest Bol nie do zniesienia ! Zadne Srodki przeciwbolowe mi nie pomagaja, nawet morfina. Maja zrobic ct Scan dzis by sie upewnic Ale prawdopodobnie to te kamienie podskorne. Beda mi je wyciagac. Rozcinac buzie... Ale nie Wazne... Byleby Ten Bol odszedl Bo nie daje rady.. Po prostu Juz nie moge.. To nie jest Zwykly Bol Ale taki nie do wyrobienia. Nie moge jesc, nie moge otworzyc buzi a Bol Az. Po ucho jakby mialy mi bebenki peknac... Ratunku..."

Do tego przeogromna tęsknota za synkiem:

"
Tesknie za Nikusiem.. Za jego zbojnickim usmieszkiem.. Za cieplymi raczkami.. Za kochanym serduszkiem.. Za Tym Jak Wolga mamo mamo a wiesz.. I opowiada Historie z kosmosu.. Kocham cie synku.. Przykro mi.. Wiem ze obiecalam ze nie bedzie dlugo.. Nie wiedzialam rybko.. Tak bardzo mi przykro, ze w Tym roku tak Mali miales Soja mamcie.. Ale wlasnie Po to walcze by Ci to synku wynagrodzic.. Modl sie za mamcie Jak zawsze.. Dobrze ? Obiecuje ze to Jakobs minie i mina nasze troski.. Zmartwienia.."


wtorek, 11 grudnia 2012

...

Marta ma internet tylko w telefonie, nie może z niego pisać tutaj, tylko na fb, wiec nadal przekazuję wiadomości dla tych, którzy nie mają Jej na fb:

"Spuchlo mi Pol twarzy i Pol jezyka. Bol ogromny Az. W uchu. Wszystko sparalizowane. Dostaje antybiotyk i przeciwbolowe. Hematolodzy Mowia ze to Jakas infekcja Ale nie wiedza jaka, dentysta mowi ze sa dwie dziury w zebach Ale tez nie wie czy od Tego i beda Robic c't Scan buzi. Ma jeszcze Inny Jakis przyjsc lekarz. Ajjj... Co jeszcze sie wydarzy ? ... To jest straszne..."

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Od Marty...

Marta wciąz jest w szpitalu w Lipsku i pozostanie tam na pewno cały tydzień. Dzisiaj miała chemię w kręgosłup. Następna w srodę i  w piatek.

"To było naprawdę bolesne i jest do teraz i będzie jeszcze długo. Nie wiem, jak przez to przejdę, naprawdę nie wiem...moje plecy są tak obolałe i głowa również. Proszę,
Boże pomóż mi..."

Kolejna wiadomosc od Marty:

"Juz 23:00 a ja od 18:00 mam taki Bol ze nie wyrabiam. Dali 4 rozne przeciwbolowe zaczynajac od tabletki a konczac na morfinie w pompie. Jak to nie pomoze to Juz nie wiem Co... Zaraz Dostane jakiejs padaczki z Tego bolu... Juz nie wiem Co sie dzieje, w pewnym momencie to myslalam ze Juz umieram..."


piątek, 7 grudnia 2012

W imieniu Marty...

...pisze dzisiaj Nikola.
Marta dzwoniłą do mnie i prosiła o napisanie posta w Jej imieniu, ponieważ Ona nie ma internetu i nie wie kiedy będzie miała dostęp.
Wczoraj, kiedy czekała na Laurę, zadzwonili ze szpitala w Lipsku, ze ma natychmiast przyjechać, ponieważ zrobił się skrzep i musiała mieć naychmiast podane zastrzyki rozrzedzające krew.

Marta miała nadzieję, ze wyjdzie tego samego dnia, ale od razu zrobili jej punkcję i musi zostać na oddziale.

Punkcja wykazała, ze są komórki rakowe w kręgosłupie. Nie chcę zagłębiać się w szczegóły, bo nie wiem, czy dobrze zrozumiałam wszystko, Marta napisze wiecej sama.

Pozdrawia wszystkich bardzo serdecznie.



środa, 5 grudnia 2012

Moj mail zostal podany w wiadomym celu i prosze osoby, ktore mnie wciaz osadzaja, ze je oszukalam o nie pisanie do mnie ani maili ani na blogu. Ile razy mozna prosic ? To jest moj blog i moja skrzynka i nie zycze sobie bym musiala czytac wasze oskarzenia bo ich nie potrzebuje. Mam dosc zmartwien a skoro wy nie potraficie mi wierzyc to juz wasz problem. Nie moj. Ja mam dosc problemow. Ale wy o takim problemie chyba nie macie pojecia i nie zycze wam byscie kiedys mieli. Dlatego prosze wykazac chociaz odrobine szacunku i nie wysylac do mnie obrazliwych maili bo ja nikogo z was nie obrazam. Dziekuje
prosilam o przysylanie na maila waszych adresow a nie podalam maila - no pieknie :) Oto moj mail msalacka@gmail.com
SCISKAM :)
Hej myszeczki moje, dzis przestudiowalam wszystkie wasze listy i popodkreslalam pewne fragmenty, ktore chcilabym umiescic w mojej niespodziance. Chodzi mi glownie o cytaty i slowa o naszym Panu Bogu. Teraz sluchajcie jest nastepna sprawa. Poniewaz pozbylam sie kopert i zostaly same listy to nie mam waszych adresow a bardzo chcialabym je miec gdyz jak wyzdrowieje to chcialabym miec z wami kontakt. Szkoa tez, ze ich nie mam bo mialy takie piekne znaczki pocztowe a ja za pozno wpadlam na to, ze moglabym je sobie zbierac. Ale to to nic. Zrobilam juz sobie liste z waszymi imionkami a was prosze byscie na mojego maila wysylali jk njszybciej swoje adresiki a ja sobie przyporzadkuje do waszych imion.

Dzisij czuje sie w miare. Nawet zrobilam rosolek. Dobra, dobra wiem, ze za wiele roboty przy nim nie ma ale liczy sie fakt haha :) Jutro przyltuje do mnie moja przyjaciolka Irlandka Laura. Zostanie do niedzieli. Tak sie ciesze. Nie moge sie doczekac. Juz ja ostrzeglam , ze ja nie mam sil na gadanie caly dzien a wiecie co ona powiedziala ? Ze posiedzi przy mnie i pomilczy, ze po prostu bedzie. Czy to nie nazywa sie przyjazn ?

wtorek, 4 grudnia 2012


Starajmy się być po prostu „ludźmi”,
zwyczajnymi, dobrymi, ludźmi,
którzy odrzucają wszelką przemoc.
Nie ludźmi, którzy swym zachowaniem
przypominają robota lub komputer.
Lecz takimi, którzy mają wielkie, wrażliwe serce
i zrozumienie dla wartości,
które dziś w wirze konsumpcyjnym życia zgubiły się.
Bądźmy ludźmi odmienionymi przez miłość!
Prostszymi, spokojniejszymi, życzliwszymi,
bardziej ludzkimi.
Phil Bosmans

Hej aniolki
Jest juz pozno a ja jeszcze nawet nie skonczylam swojej pracy a mianowicie pracy nad niespodzianka o ktorej mowie wam juz ktorys raz. Mam do was takie male pytanko a wlasciwie do tych wszystkich, ktorzy wysylaja mi listy. Sluchajcie na wstepie chcem przeprosic bo w tej chwili nie jestem w stanie nikomu odpisac. Moja prawa reka jest zdretwiala i lepiej mi pisac na blogu gdyz nawet czasu by mi chyba nie starczylo odpisujac do wszystkich. Juz to kiedys pisalam ale tak chcialam zaznaczyc jeszcze raz. Zebyscie nie gniewali sie na mnie. Sluchajcie a teraz to pytanko. Czy ja moglabym opublikowac pewne fragmenty waszych listow ? Nie zdradze w jakiej formie choc pewnie i tak domyslacie sie co kombinuje. No to jak ? Co wy na to ? 
Dzisiaj wpadlam na pomysl, ze zaczne robic kartki. Takie wiecie Swiateczne czy cos tego typu. Moze mi wyjdzie i wycinam znaczki z waszych listow - zrobie sobie nowa kolekcje :) Kolorowych snow serduszka :*
Każdego roku u kolejnych 10 tysięcy osób lekarze wykrywają nowotwór krwi. Połowa z nich umiera, tylko dlatego, że nie znajduje dawcy szpiku. 2 tysiące dzieci rokrocznie przegrywa swoja heroiczną walkę o życie. Drużyna Szpiku powstała, by zwiększyć szansę chorych na powrót do zdrowia. A nie jest to łatwe, gdyż w polskim Rejestrze znajduje się tylko 40 tysięcy nazwisk, kied
y w sąsiednim, niemieckim 3 miliony.
Drużyna Szpiku to grupa wolontariuszy prowadzących kampanię społeczną
„Podziel się życiem”. Jej głównym założeniem jest obalenie stereotypów na temat przeszczepów. Jest co obalać.
Nadal powszechne jest bowiem przekonanie, że przeszczep szpiku wymaga wkłuwania do kości dawcy. Tymczasem jest to najczęściej zabieg przypominający przetaczanie krwi, więc praktycznie bezbolesny i niewymagający od potencjalnego dawcy konieczności długiego leczenia i rehabilitacji, będących następstwem innych operacji. Dawca, po odłączeniu przewodów, którymi przetaczano krew do separatora komórek szpiku, najczęściej może po prostu iść do domu.
Człowiek, bogatszy o tę nową wiedzę, sam zostaje emisariuszem tej idei w swoim środowisku, a wymierną korzyścią jest powiększanie się liczby potencjalnych dawców...
Czesc sloneczka, wczoraj juz bylam zbyt zmeczona zeby pisac dlatego pisze dopiero dzis. No wiec nowiny takie, ze krew praktycznie bez zmian, jedynie LDH wzrosl co nie znaczy zbyt dobrze bo jest to wskaznik odpowiedzialny za komorki rakowe. Nie wiem czy juz wam pisalam, ze cala prawa strona tzn reka, ramie i pol twarzy mi dretwieje co Pani Doctor powiedziala, ze moze byc powodem wlasnie tego, ze mam komorki rakowe w prawym plucu. Przerazilam sie. Znowu cos. A skoro dretwieje to juz nie jest tak nie powaznie... Trzeba dzialac. Maja zamiar znow badac szpik kostny - Matko Sw. to badnie to mnie nie opusci chyba nigdy ale kazdy szpital chce miec swoje i po swojemu przeprowadzone. Kolejnym badaniem jest punkcja ledzwiowa czyli kolejna bolesna sprawa. Do tego beda wyciagac mi port z zyly glownej bo mam go juz 4 miesiace i boja sie, ze moze byc zakazenie. Wiem, ze w Dublinie w szpitalu 6 miesiecy to bylo minimum jak mozna bylo miec ten port. No i teraz znow sie boje... Wszystkich trzech rzeczy...Pobieranie szpiku juz znam i to bardzo dobrze - jakos przezyje ale gorzej z tym nakuwaniem kregoslupa i wyciaganiem portu bo ja to wiem, ze Dublin byl profesjonlnym szpitalem i najlepszym i zawsze jakos tak zaufanie mialam do nich mimo, ze sie balam. Nie wiem moze to dlatego, ze to pierwszy raz, znow w nowym miejscu. Pamietam ten dzien, to byl czwartek zaraz po moich urodzinach, rozmowa z doktorem Brownem w Dublinie i te slowa, ze bialaczka wrocila a ja probowalam byc silna i z powaga zapytalam to co teraz robimy Panie doktorze ? Co mnie czeka ? A on spojrzal na mnie wtedy z takim smutkiem ( ten lekarz jest z tych, ktorzy bardzo przywiazuja sie do pacjenta i zawsze chca dla niego jak najlepiej. Pewnie kazdy lekarz na swoj sposob taki jest ale on akurat okazywal to w piekny sposob. Wlasnie w taki, ze prowadzac z nim rozmowe ufalam mu bezgranicznie) , ze widzialam juz z jego twarzy co sie dzieje. A pozniej padly slowa NIE MOZEMY JUZ NIC DLA CIEBIE ZROBIC, GDYBYM ZNAL CUDOWNY LEK DALBYM CI GO ALE NIE MA JUZ DLA CIEBIE RATUNKU A JEDYNE NA CO MOZEMY LICZYC TO CUD...czulam jakbym padla na krzeslo, mimo, ze juz na nim siedzialam. Mariusz nie rozumial nic - pielegniarka musiala mu tlumaczyc. To byl szok. Zaproponowali chemie podtrzymujaca zycie plus sterydy - w koncu zgodzilam sie. Nie mialam nic do stracenia. Chcialm juz tylko wrocic do Polski i zobaczyc sie z reszta mojej rodziny. Mialam nadzieje na zaledwie pare tygodni zycia i ciezko ale jakos przywyklam. Moja rodzina sie nie poddawala. Szukala ratunku w Polsce. To w Gorzowie, to w Poznaniu. Ale nikt nie potrafil mi konkretnie niczego zaoferowac. W koncu ten Lipsk. Gdy sie dowiedzialam, ze mamy tam jechac bylam zalamana. Bo chcialam byc tu w domu. Pojechalismy... No i okazlo sie co sie okazalo, ze niby jest mniej powiekszonych wezlow chlonnych i ze caly obraz wyglada lepiej a wczoraj wskaznik znow zaczal rosnac i jeszcze to dretwienie i jak znow uslyszalam, ze trzeba zrobic to SZYBKO to znow poczulam sie jakos tak podobnie jak wtedy. Daja szanse, oferuja mi to i tamto juz napisalam wyzej jakie konkretnie badania beda wykonywac. Szansa... nadzieja... ale tez strach... Najgorsze, ze teraz trzeba wypelniac tysiace roznych formularzy, biegc po urzedach i zajmowac sie biurokracja zamiast juz zaczynac. No ale taka kolej rzeczy w kazdym kraju. Tak sobie przypomnialam przez ten post o Dublinskim szpitalu. Spedzilam tam 6 miesiecy zycia na oddziale. Bylo ciezko bo bylo. To co przeszlam i przezylam to tego nie zycze nikomu. Ale sa tez piekne momenty, ktore przez ten bol pamietam. Np. Ludzi ktorych poznalam. Mowie o pielegniarkach, lekarzach, dziewczynach z kwiarenki, sprzataczkach i kucharkach. Wszyscy byli tacy mili, ze czulo sie, ze oni wszyscy sa tam dla ciebie. To nie bylo udawane. Nie, ze musieli sie tak zachowywac bo praca im nakazuje. Nie... nie... to sie dalo odczuc. Cudowni mili ludzie. Wszyscy bez wyjatku. Brakuje mi ich. Chcialabym wyzdrowiec i moc ich jeszcze zobaczyc. A teraz co mnie czeka tutaj ? Ten strach przed nieznanym, jest najgorszy... ale musze, wiem ze musze bo moze tam czek mnie ratunek. Panie Boze daj mi sile i odwage bym mogla znow podjac walke. Co bedzie to bedzie i w pelni oddaje sie Tobie. Ufam Ci, ze zrobisz to co bedziesz uwazal za sluszne. Niech nie dzieje sie wola moja, ale Twoja Panie Boze... Niech zieje sie Twoja wola...

Wczoraj po powrocie zstalam w przedpokoju nowe listy. Jestescie wspaniali. Osobie, ktora przyslala mi drewniana branzoletke chcialam tez bardzo podziekowac. Juz taka mam tylko kwadratowa a ta jest okragla i od razu zalozylam na reke, bede musiala poprosic ksiedza aby mi ja poswiecil bo te pierwsza dostalam od mojej kochanej Werulci - szwagierki corci. Przy okazji caluje Cie i sciskam moja perelko, wiedz, ze ciocia za Toba bardzo teskni. Te od Weruni poswiecilam bedac w Knock. Bardzo mi sie one podobaja i Ci wszyscy Swieci na nich - piekne. Dlatego dziekuje slicznie. A i wracajac do ksiazki o bł. Chiarze to rowniez dziekuje slicznie. Jeszcze nie zaczelam jej czytac bo czytam ten pamietnik chorej matki - bardzo polecam. Jak ja skoncze to wtedy zaczne czytac te. Ale dziekuje wam za kazdy jeden list i kazdy jeden obrazek. Bardzo chcialabym opisac na kazdy list ale niestety nie dalabym rady przez te zdretwiala reke pisac dlugopisem. Na klawiaturze jeszcze jakos daje rade. Musicie zrozumiec. Ale kazdy list mam w serduszku i wam ziekuje za radosc jaka mi sprawiacie. Macie dobre serduszka i ciesze sie, ze was mam. No a teraz ide wyprostowac plecy bo troche siedzialam zgieta i bola. Caluje was mocno mocno mocno...

Acha jeszcze jedno. Prosze was o modlitwe za synka moich przyjaciol, ktory mial przeszczep poniebienia. Oliwier ma ponad rok i jest slicznym chlopczykiem. Jego rodzice Jola i Dominik wspanialymi ludzmi. Poswieccie za nich choc dziesiatke roznca by wszystko bylo dobrze  Pan Bog nad nimi czuwal. Dziekuje wam...

niedziela, 2 grudnia 2012

Kochani jutro jade do Niemiec, juz sie boje. Modlcie sie za mnie prosze. Jedyne o co kiedykolwiek prosilam i prosze to modlitwa. Oby wszystko poszlo dobrze. Caluje was mocno...
Dobra mowie po raz ostatni bo przed chwila doszly mnie sluchy, ze wy moi PRZECIWNICY dalej pocicie sie nad tymi komentarzami. Powiem wam jedno. Jesli uwazacie, ze to ja kasuje wasze komentarze to grubo sie mylicie bo jak mialabym niby to zrobic ? Czy ja mam jakas umowe podpisana z wirtualna polska ? Albo jestem czarodziejem ? Chyba nie... wiec przestancie mowic, ze ja kasuje wasze wypowiedzi bo tak nie jest. Juz chyba nie macie co wymyslac. Druga sprawa to taka, ze ja nikogo nie obrazilam ! Czym przepraszam bardzo ? Nikogo nie wyzwalam ! To wy wyzywacie mnie od pustych i glupich co ja przyjmuje z godnoscia w przeciwienstwie do was bo niedosc, ze mi ublizacie to jeszcze smiecie pisac, ze to ja was obrazam gdzie ja nic takiego nie zrobilam. Ja nikogo nie prosilam o wplacanie pieniedzy i nikogo nie prosilam o pomoc to ludzie sami mi pomogli i nie mam z czego sie rozliczac bo juz powiedzialam co zrobie z tymi pieniedzmi jak wyzdrowieje a jak ktos mi nie wierzy to ja juz nic na to nie poradze. Jutro zaczne dzwonic po wszystkich portalach, zeby usuneli te artykuly na temat mojej osoby bo ja na nie zgody tez nie wyrazilam i osoba publiczna tez wcale nie chcialam sie stac. Nie wiem czy wam jest lepiej jak dobijacie komus gwozdz do trumny ? W jaki sposob moje wypowiedzi sie zmienily ? W taki ze juz zaczelam sie sama z tych waszych oskarzen smiac ? Ilez mozna przezywac i sie zamartwiac ? Wiem, ze o to wam chodzi ale ja dziekuje bardzo nie mam na to czasu ani sily. Wszystkim tym ktorzy sa ze mna dziekuje. Wy wiecie, ze nie jestem oszustka a jak mam to udowodnic innym ? Nie wiem... moze kiedys sie przekonaja jesli uda mi sie wyzdrowiec i bede mogla spelnic marzenie o fundacji. Teraz jednak nie mam ani rachunku za smaolot ktorym lecialam, ani rachunkow za paliwo do klinik ani rachunkow za leki.  Nie wiem co sobie myslicie, ze ja chodze po klubach i wydaje ? Ludzie ja siedze w domu caly czas i nie moge miec zbyt wielkiego kontaktu z ludzmi. Jedyne gdzie wychodze to do lekarzy. To jest ostatni raz gdy sie tlumacze. Jest mi przykro, ze tak mowicie o mnie nie znajac prawdy. Ale ja juz nic na to nie poradze. Nie zmienie waszej opini. Kiedys sie przekonacie i mam nadzieje, ze uda mi sie zrobic to co mowilam wtedy ciekawe co powiecie wtedy. Choc szczerze powiedziawszy teraz to ja sie boje w ogole wyzdrowiec bo co wtedy powiecie. Babcia mi mowila, ze gdy Pana Jezusa oczerniali, i wydawali na smierc i pytali on slowem sie nie odezwal bo i tak by mu nie uwierzyli... wiec co tu wiecej mowic. Jest mi ogromnie przykro, ze tak postepujecie bo ja niczym nie zawinilam. Daj Panie Boze wypelnic misje, ktora calym sercem chce spelnic.

Czytalam dzis ksiazke RADOSC DO SZPIKU KOSCI a autorka to Cecilia Poli. Jest to pamietnik chorej matki. Dziewczyna ma male dziecko i meza i choruje na bialaczke, przez co tez zbliza sie do Boga. Teraz jestem juz bardziej pewna, ze osoby powaznie chore zwracaja sie do Pana Boga i przez to sa z nim blizej. Nie jest to zadne nawiedzenie. Takie osoby po prostu zaczynaja rozumiec sens istnienia i cud jakim jest zycie. Osoby zdrowe niestety nie potrafia tego docenic i nie mozemy ich za to winic. Dopoki bylam zdrowa tez zycia nie docenialam i choc wierzylam to nie interesowalam sie Bogiem. Teraz jest inaczej i dziekuje mu za to, ze niose ten krzyz bo dzieki niemu poznalam jaka jest prawda i dzieki niemu potrafilam  sie zmienic. Szkoda, ze pewni ludzie nie potrafia tego docenic ale najwazniejsze dla mnie to to, ze ty Panie Boze to doceniasz. Prosze Cie zmien tez tych ludzi ale nie pozwol im cierpiec by nie musieli doswiadczac tego co ja. Ale czy bez cierpienia da sie zrozumiec pewne rzeczy ? Chyba nie... dzikuje wiec Panie za moje cierpienie. I jesli zycie jest droga krzyzowa a moim krzyzem wlasnie to, ze musze przyjac taka kare za swoje grzechy to przyjmuje ja Panie. Obys tylko zawsze byl przy mnie...

sobota, 1 grudnia 2012

Hejka to znowu ja ale tylko na chwilke bo dzis bardzo zmeczona jestem. Nerwy mnie wykonczyly ale juz sama nie pamietam po co ja sie tak denerwowalam ? hmm... no nie istotne. Chcialam wam tylko podziekowac kochani, ze jestescie ze mna. To dla mnie duzo znaczy. W poniedzialek jade na te badania. Juz sie boje. Ale mam nadzieje, ze wyniki beda dobre. Od kiedy wrocilismy z zeszlych badan mam to dziwne dretwienie. Cala prawa strona. Reka prawa i prawa strona twarzy. Troche sie martwie bo nie dzialalal ostatnio port i lekarz w sumie nic nie powiedzial ale ja mam takie wrazenie jakby to bylo od tego. Moze wyskoczyl z zyly czy cos w tym stylu. Nie wiem.. w kazdym badz razie martwie sie co to bedzie w poniedzialek. Dzisiaj taki dziwny dzien, troche bylo tych nerwow ale z drugiej strony tez byla mila chwila. No i wiecie co ? Pracuje nad ta niespodzianka dla was :) Mowilam, ze troche to potrwa ale jak juz dojdzie do skutku to mam nadzieje, ze was uraduje :) Dzisiaj sobie tak myslalam nad tym jak to jest nie miec serca. Myslalam, ze bez serca nie da sie zyc a jednak sie da. Dobrze, ze mam swoich najblizszych, na nich zawsze moge polegac. I teraz ciesze sie tez bardzo bo moj brat w koncu znalazl osobe z ktora jest szczesliwy. A tyle szukal biedaczek. A najfajniejsze jest to, ze moja bratowa jest fajna, mila i inteligentna dziewczyna. Tylko pozazdroscic. Ale nie nie... nie zazdroscie bo to grzech :) W kazdym badz razie powtarzalam mu tysiac razy, ze gdy spotka ta odpowiednia to serce zabije mu szybciej i wtedy wszystko sie zmieni. I tak sie stalo :) Chwala Panu Bogu za to :) Tak dzis na nich patrzylam i az same mi sie usta usmiechaly. Milosc to piekne uczucie, szczegolnie  gdy potrafimy je okazac. No i warto jest ja okazywac bo w zamian mozemy dostac to samo :)

Jedno pytanko do was. Kiedys slyszalam o takim portalu gdzie mozna pisac bloga pod haslem. Tzn. haslem dla czytelnika. Jesli nie zna ktos hasla to nie moze przeczytac. Wiecie cos na ten temat ?
Dzien dobry dzien dobry moi nawiedzeni pisze do was ja wasza nawiedzona, pusta i glupia Marta. Pozdrawiam rowniez wszystkich tych nie z mojego obozu. Brawa dla was, udalo wam sie doprowadzic mnie znow do stanu krytycznego ale nie martwcie sie obiecuje, ze to juz byl ostatni raz. Mowi sie czego oczy nie widza tego sercu nie zal. I zgodnie z tym wiecej juz na zadne forum nie bede zagladac. Zszokowalam sie jednak jak ludzie zaczeli odpowiadac tam na moje komentarze bo ja zadnego tam nie dodalam. No ale coz mozna sie spodziewac, tam to chyba juz napisza wszystko. Ciesze sie, ze mam takich przyjaciol jak Nikola i Monika, ktore pomogly mi jak mogly i przykro mi dziewczyny, ze jestescie teraz na jezykach przez to , ze tylko chcialyscie pomoc. Ja jestem wam wdzieczna i tylko to sie liczy. No stalo sie niestety tak, ze ten falszywy, rogaty diabel skusil mnie wczoraj aby tam zagladnac, a nie bylam tam od wtedy. Dzisiaj ktos mi powiedzial, ze aby bylo dobro musi byc zlo. I gdybym nie dostala zadnych pieniedzy to pewnie bylaby inna spiewka. Zycie pokazuje jak wielu zyczliwych ludzi spotkalam na swojej drodze. Coz moge im powiedziec... hmm... chyba nie znam odpowiednich slow. Przykre ale prawdziwe - ktos tam mial racje piszac, ze nie maja co robic tylko od rana sledza forum. To naprawde musi byc nudne zycie. A i bardzo mi sie podobalo jak ktos napisal, ze zaczyna sie robic ciekawie i ciwkawe czego jeszcze dowiemy sie o rodzinie Salackich. Ja wam powiem. Moja mama pewnie tanczyla w barze go go a moj maz byl alfonsem a czekaj czekaj jeszcze moj brat ktory tak naprawde jest kobieta pracowal dla mojego meza a ja ? A ja z moja babcia zbieralysmy za to pieniazki. I teraz wybudujemy sobie duzy zamek z basenem i kupimy sobie 10 roznych samochodow, bedziemy sie wozic. Zaczne brac narkotyki, pic alkohol i dalej bede pusta sasiadka... droga Pani E.. zalosne... ale pewnie tak ludzie napisza, ale mnie to juz nie obchodzi. Obiecalam, ze bede sie smiala z tego i sie wlasnie smieje. Wiem jaka bylam, jaka jestem i jaka jest moja rodzina. Opinia innych mnie nie dotyczy bo nie jest prawdziwa. Wszystkich pozdrawiam i serdecznie caluje :) Rowniez Ciebie sasiadeczko :) Niech Bog ma was w swojej opiece moi nawiedzeni. Dobrze, ze jestesmy nawiedzeni w tym dobrym kierunku. I dla was tu zostaje...

piątek, 30 listopada 2012

Zycie doswiadczylo mnie choroba...
wiele przez to zrozumialam...
Jesli wyzdrowieje to gotowa jestem sie zmienic.
Doskonale pamietam jakie bledy popelnialam zanim zachorowalam...
zaluje ich i z nich sie spowiadalam...
Pamietam jak dzis
pierwsza szczera spowiedz...
I nie...
nie jest mi wstyd sie przyznac...
nie jest mi wstyd tego powiedziec...
W przeciwienstwie do osob ktore mnie bezpodstawnie osadzaja
ja mam w sobie odwage...
odwage by sie przyznac...
Wielu z was czyta moje slowa a pozniej oczernia mnie na forum...
za co ?
za co pytam ?
czym zawinilam ? Za co sie mscicie ?
Chcecie mnie ukrzyzowac ?
Nie wystarczy wam, ze niose swoj krzyz ?
ciezki krzyz ?
Przebacz im Ojcze bo nie wiedza co czynia...
Tak...
Pamietajcie...
ja nie strasze...
ja ostrzegam...
w dzien sadu ostatecznego kazdy z nas bedzie sie rozliczal ze swych poczynan...
kazdy z nas...
A ja wtedy stane z czystym sercem
bo nie palam do was nienawiscia jaka wy palacie do mnie...

Kochani moi, drodzy moi i cudowni moi czy wy macie pojecie jaka radosc sprawiacie mi piszac tak mile i piekne slowa ? Az lzy mi do oczu naplywaja a usta rozciagaja sie w usmiechu. Jestescie wielcy. Ja tak sie ciesze, ze jestem w stanie w ogole kogokolwiek zwrocic spowrotem przodem do Pana Boga. Bo on strasznie cierpi gdy odwracamy sie do niego plecami. On nie chce ogladac naszych plecow, po to dal nam nasze piekne buzki bysmy mogli patrzyc mu w oczy. Ktos moze powiedziec A TAM GADA... JAK PATRZYC BOGU W OCZY GDY NIE WIDZIMY JEGO OCZU... otoz mozna... trzeba tylko bardzo chciec. A to co napisalam to taka mala przenosnia. Bo patrzec Mu w oczy mozemy nawet majac zamkniete oczy. Chodzi mi po porstu o to by byc z nim szczerym. Patrzec w oczy - szczerze i szczerze wypowiadac ustami - ktore On stworzyl wiec dla Niego i tylko dla Niego - dziekczynienie. Bardzo sie ciesze, ze taka ogromna liczba osob czyta mojego bloga i wraca na dobra droge. O to tu wlasnie chodzi. I wiecie co najpiekniejsze jest to, ze kazdy z was moze robic to samo. Opowiadac o Nim i o tym, ze przyjal was w ramiona. Tak sie ciesze ale najpiekniejsze jest jednak to jak Pan Bog sie cieszy. Dla niego kazdy z was i kazda z was, ktorzy wracacie na jego sciezke to dzieci, ktore po prostu zgubily droge. I teraz ja odnajdujecie. Jaki to zaszczyt czytac, ze ja w jakis sposob sie do tego przeczynilam. Wyobrazcie sobie jak biegniecie do Niego a On otwiera swoje ramiona i mowi CZEKALEM NA CIEBIE a wy obiecujecie, ze juz Go nie zostawicie, ze bedzie trwac przy Nim... Usmiecha sie - piekne prawda ? I pamietajcie kochani patrzcie Mu w oczy. Dziekuje wam :*

czwartek, 29 listopada 2012

Czy zastanawialiscie sie kiedys nad tym czemu pada deszcz albo swieci slonce ?
Czemu chmury sa koloru bialego a niebo niebieskiego...
Dlaczego ptaki by latac potrzebuja skrzydel a ryby by plywac potrzebuja pletw...
Czy mysleliscie czemu tramwaje jezdza po szynach ?
I dlaczego w ogole owoce sa owocami a warzywa warzywami ?
Mozna by myslec tak nad wszystkim ale konkretnej odpowiedzi sie nie znajdzie.
Chocbysmy siedzieli rozmyslajac dlugimi godzinami, dniami i nocami
nigdy nie znajdziemy odpowiedzi, ktora bedzie dla nas odpowiednia...
Jedyna odpowiedzia jest taka, ze to Bog wszystko w ten sposob stworzyl,
ze nic nie dzieje sie bez przyczyny i wszystko ma swoj powod jak i konsekwencje...
Tak samo jest z naszym zyciem...
Kazdy ruch ma swoje konsekwencje...
Tak sobie siedze i mysle wlasnie skad biora sie choroby...
dlaczego tak wielu ludzi musi cierpiec...
Tak samo moglibysmy zapytac siebie, dlaczego Jezus zostal ukrzyzowany za nas...
Jak to za nas ? Co to znaczy ?
Czy wystarczylo by jedna osoba mogla poniesc kare za tak liczny lud ?
Zobaczcie jak nas ukochal ! Za nas gotow byl umrzec i za nas umarl
A jak my okazujemy swoja wdziecznosc ?
Problem w tym, ze nie potrafimy okazac tej wdziecznosci.
Na swiecie jest tyle zla...
tyle zla...
Jako mlodzi i zdrowi tego nie dostrzegamy a nawet brniemy w to zlo.
tyle zla...
a my zwykli ludzie, marni glupcy po prostu to zlo akceptujemy...
Czemu nie potrafimy walczyc ze zlem ?
Problem w tym, ze nie potrafimy oddzielic tego zla od dobra...
nie rozumiemy...
Wielu z nas dostawalo napewno znaki czy szanse
ale ignorowalismy je bo w istnienie Boga tez czesto do konca nie wierzylismy...
Jakze on wtedy cierpial...
Pomyslal sobie, ze da nam nauczke...
dlatego zeslal na nas choroby.
Pomyslal sobie, ze jesli zrozumiemy istote bycia, istote zycia i zaczniemy to szanowac
to on zesle nam cud...
Jesli nie to marnie wszyscy poumieramy...
Taka wlasnie odpowiedz na to wszystko...
Nic nie dzieje sie bez przyczyny i wszystko ma swoj cel i odnosnik w czasie...
Starajmy sie zyc po ludzku...
W dzisiejszych czasach czlowiek czlowiekowi wilkiem...
ale wiecie co ?
Stancie do walki ze mna !
Pokazmy, ze to nie jest prawda !
Uczmy sie kochac bo tylko milosc nas uratuje
milosc szczera i prawdziwa...
nie taka na raz, na chwile...
milosc wieczna, taka prawdziwa...
Znacie taka milosc ? ...
Bo ja znam...
A tu pare fotek mojej kochanej rodziny :)
 Ja i moja mamusia 
 My i rodzice Mariusza
 Ja z moim tatusiem
 Moje aniolki
 Moj szczesliwy brat z bratowa 
 Urodziny Mariuszka
 Moja kochana babcia z moim synkiem 
 Gotujemy i pieczemy 
Ja z moja babcia Jasia 

Mam wam do powiedzenia pare rzeczy ale calkiem nie wiem jak zaczac. Dobra zacznijmy po kolei. Pamietacie jak ostatnio pisalam, ze mam dla was niespodzianke a pozniej napisalam, ze jednak nie wypalila ? Byly to zle wiesci z Lipska. Moi rodzice byli wtedy wlasnie w Niemczech i otrzymali zle wiesci tzn. te same jakie byly, zadnych zmian a lekarz zdziwil sie, ze ja jeszcze zyje. Dlatego sie tak zalamalam. Pisalam tez, ze nie bede miala internetu przez chwile a wszystko dlatego, ze pojechalam osobiscie do Lipska na CT SCAN i by porozmawiac z profesorem. Po tym gdy zobaczyl wynik scanu stwierdzil iz moj stan ulegl malej poprawie i jest szansa. Nie wiedzialam jak mam sie zachowac. Nie wiedzialam co powiedziec i po prostu sie rozplakalam. Jest szansa. Jest nadzieja. Wiecie co to oznacza ? Bede zyc :) Bede prawda ? Ale wiecie co jeszcze to znaczy ? Zaczynam odczuwac dzialanie mojego cudu. Dzieje sie on powoli ale on sie dzieje. Czuje to teraz tak jak jeszcze nie czulam wczesniej. Pan mnie strzeze i czuwa nade mna Bog - piekne slowa i jakze prawdziwe. W poniedzialek jade znow na badania. W tym tygodniu nie bylo koniecznosci hospitalizowania ale z nastepna wizyta moze to sie zmienic. Zredukowano mi leki i teraz beda mnie obserwowac co sie dzieje. A po punkcji beda w stanie stwierdzic wiecej. Znow igly w plecach ale z pomoca Boza dam rade. Wyobrazcie sobie, ze wjezdzajac w CT scan modlilam sie na zmiane Ojcze nasz i Zdrowas Maryjo i czulam, po prostu czulam, ze bedzie dobrze. Profesor powiedzial, zeby byc ostroznym z tym cieszeniem sie bo on nie jest w stanie bez punkcji i innych badan stwierdzic, ze jest cud i ze za jakis miesiac bedziemy wiedzieli na czym stoimi. Ale dla mnie cud juz sie zaczal. Nawet to minimalne zapewnienie i wynik scanu, ze jest mniej komorek rakowych to dla mnie ogromna szansa i ogromna nadzieja. Bo jeszcze pare dni temu, mimo, ze wierzylam i wierze ciagle gdzies tam w srodku wiedzialam, ze moge odejsc. Dzis to brzmi juz inaczej. Nie obiecal, ze nie umre ale obiecal, ze postara sie mnie uratowac. I na tym musze polegac... tego sie trzymac i starac sie zyc normalnie. Okazalo sie tez, po ostatnim pet scanie w Poznaniu, ze mam 3 kamienie - jakby tego bylo malo... no i na ct scanie wyszedl tez jakis guz w srodpiersiu. Modle sie codziennie i dziekuje Bogu, ze mnie uzdrawia. Nawet nie macie pojecia jak bardzo spadl mi kamien z serca. Dzis bardzo zmeczona jestem ale wiem, ze to z wysilku. Bo chcialabym juz zyc normalnie, robic wszystko to co zawsze, czuc sie jak zdrowa osoba ale to wymaga czasu... wiem o tym i nie moge sie z tym pogodzic. Zrobilam zaledwie obiad dzis i pare innych lekkich spraw a sprawilo to, ze jestem wycienczona. Plakaliscie kiedys z bezsilnosci ? Ja tak... wlasnie dzis... Wiem, ze za wiele od siebie wymagam na raz ale tak bardzo chcialabym wiesc normalne zycie. No ale co... nic nie poradze, trzeba wierzyc i wierze, ze cud juz sie dzieje. Dziekuje Ci Panie Boze, ze trzymasz mnie za reke. Prosze Cie bys dal mi tez cierpliwosc i sile bym mogla jakos funkcjonowac. Bys sprawil Panie aby wszystko co robie nie bylo takie meczace. Dziekuje Ci Panie za cud jaki mi zsylasz. Za Twoja opieke nade mna, za to, ze jestes. Wiem, ze czekasz na inna wdziecznosc bo jesli wyzdrowieje to przeciez tak wiele Ci obiecalam. Tobie i sobie. Slowa przebrzmia i moze zaczne zapominac o chorobie dlatego czuwaj nade mna bym bym dotrzymala Tobie slowa i byla wierna juz zawsze. Matko Boska, Janie Pawle II, Ojcze Pio, Pelegrynie i wszyscy inni Swieci do ktorych sie modlilam i modle wam rowniez dziekuje za wstawiennictwo w mojej sprawie. Jeszcze nie jestem zdrowa ale czuje, ze bede. Musi sie udac. Badzcie mi wspomozeniem. Amen 

sobota, 24 listopada 2012

Kochani jesli nie bedzie mnie przez jakis czas to nie martwcie sie. Mam misje do spelnienia i moge tam nie odbierac internetu choc szczerze mam nadzieje, ze jednak bede mogla bo jak ja bez was przezyje ? Dziekuje za te wszytskie listy od was sa piekne a ja dostaje nawet oprocz obrazkow, ksiazki i pamiatki a nawet plyty z filmami czy muzyka i gazety. Jestescie boscy. Dziekuje. Dzis w koncu wyslalam list do malego Dominiczka. Cudowna wiadomosc bo bedzie mial ten przeszczep i oby tym razem poszlo po mysli. Modlmy sie o to. Pozdrawiam was serdecznie aniolki. Dzis byla u mnie moja Karolcia. Tak sie ciesze, ze mam ja kolo siebie. Kocham Cie Karolciu - dziekuje, ze jestes, ze bylas i ze zawsze bedziesz. Nawet gdyby mnie zabraklo to pamietaj, ze zawsze bedziesz w moim sercu, tam jest miejsce dla Ciebie na zawsze przygotowane. Od zawsze i na zawsze - jedyna i prawdziwa :*

piątek, 23 listopada 2012

Niestety... obie pierwsze niespodzianki odpadaja... łzy ? rozczarowanie? ta... ale ufam Ci Panie Boze cokolwiek nie postanowisz bedzie cudem...
Modle  sie Panie o cud...
Dziekuje Ci Panie, ze dajesz mi jeszcze sile jakos funkcjonowac...
Pozwol mi Panie dokonac mojego cudu...

tam, gdzie nienawisc, niechaj zanosze milosc...
tam, gdzie obraza,niechaj zanosze przebaczenie...
tam, gdzie blad, niechaj zanosze prawde...
tam, gdzie watpliwosc, niechaj zanosze wiare...
tam, gdzie rozpacz, niechaj zanosze nadzieje...
tam, gdzie smutek, niechaj zanosze radosc...
tam, gdziesa ciemnosci, niechaj zanosze swiatlo...
Spraw, Panie,
bym nie szukal pociechy, ale bym pocieszal,
bym nie szukal zrozumienia, ale bym rozumial,
bym nie szukal milosci, ale bym kochal.
Dajac bowiem, otrzymuje sie,
zapominajac o sobie, odnajduje sie siebie,
przebaczajac,uzyskuje przebaczenie,
umierajac, zmartwychwstaje sie...
... do zycia wiecznego

Swiety Franciszek z Asyzu (1182-1226)

Bardzospodobala misie modlitwa Sw. Franciszka. Czyz nie wyraza ona wszystkiego ? Tak... wyraza wszystko...

Witajcie moi wirtualni przyjaciele a teraz juz nawet listowni bo wielu z was pisze do mnie piekne i wzruszajace listy za, ktore dziekuje i wam i Bogu, ze mi was dal. Mam dla was kilka niespodzianek. Narazie to az dwie i na trzecia jestem w trakcie czekania. Niestety zadnej z nich wam nie zdradze. Pseplasam - jak male dziecko. Troche was poszczulam. Ale badzcie cierpliwi i modlcie sie. Jesli chodzi o jedna z niespodzianek to poporstu wyczytalam cos i nie chce zapeszac. Dlategodopiero gdy trafi todo oceny lekarskiej i bede pewna to was poinformuje ale nie obiecuje, ze bedzie to juz np.jutro.Pamietajcie modlcie sie. Kolejna niespodzianka tez jest odena lekarska podtytulem CO DALEJ za mniej wiecej 2 h bede wiedziec bo czekam nawazny telefon. O tym napewno was szybciutko poinformuje. Tak napisalam, ze to niespodzianka bo gleboko wierze, ze bedzie to dobra wiadomosc. Znow trzeba sie modlic :) No a kolejna sprawa to to, ze dla tych wszystkich ludzi, ktorzy gorliwie czytaja mojego bloga, interesuja sie mna, pisza listy i podziwiaja moja sile - ja do tej pory nie wiem co tu podziwiac... chyba tylko moje nawrocenie jest tu pikna sprawa. No wiec dla tych wszytskich jestem w trakcie przygotowywania duzej niespodzianki. Jednak na to musicie mi dac sporo czasu. Mam nadzieje, ze Pan Bog pozwoli mi tego dokonac. Dzis jestem naGorzowskim oddziale. Chemia i sterydy juz podane. Byl ksiadz. Ja chyba mam szczescie do ksiezy ostatnio bo poznaje samych cudownych. I tu pozdrawiam kochanego ksiedza Andrzeja z Irlandii bardzo brakmi jego slow, ksiedza Krzysztofa z parafii NMP (mojego dziecinstwa), zyczac mu szybkiego powrotu dozdrowia bo rowniez okazalo sie, ze jest w szpitalu - wycienczenie organizmu - jestem z Ksiedzem modlitwa. No inowopoznanego Ksiedza. Udzielil mi Spowiedzi i przyjelam Komunie Sw. Zapytal mnie jak tu trafilam... gdy zaczelam opowiadac nagle Ksiadz mi przerwal mowiacA TO TY PISZESZ TEGO BLOGA ! :) Alez jestem slawna :) cos po mnie jednak tu zostanie... :)... DOBRANOC aniolki :)

środa, 21 listopada 2012

Hej... wyjazd do Poznania na pet scan niestety sie nie odbyl, poniewaz cala noc wymiotowalam jak kot. Nie wiem co sie dzialo ale mam nadzieje, ze tylko cos mi zaszkodzilo. Dzisiaj czuje sie slabo bo caly dzien jade na sucharkach ze strachu, ze moglabym znowu zwymiotowac. O 5 rano jak mielismy jechac to bylam tak wycienczona, ze poprostu lezalam bezsilnie na lozku. Martwilam sie, ze przez to teraz bedziemy znow dlugo czekac na termin ale na szczescie udalo sie go zalatwic na jutro. Takze jutro jade na pet scan. Oby dzisiaj  w nocy obylo sie bez atrakcjii...

poniedziałek, 19 listopada 2012

Witajcie...

...w srode jedziemy do Poznania na pet scan i mam nadzieje, ze po pet scanie uslysze w koncu jakas decyzje. W tym tygodniu moi rodzice beda sie tez widzieli z bardzo dobrym profesorem doktorem z innego panstwa. Na razie nie chce zapeszac, wiec nie pisze co, gdzie i jak. Zobaczymy co tam sie dowiedza i dam wam znac. Obiecuje. W piatek wracam na oddzial do Gorzowa na jedna noc po chemie i sterydy. Czuje sie po tych antybiotykach w miare. Wczoraj bardzo goraco poprosilam Pana Boga by dal mi troche sily i widocznie tez stwierdzil, ze prosze z serca bo mnie wysluchal. Mialam dzisiaj troche lepszy dzien. Dziekuje Ci moj Boze. Moj maz skonczyl 30 lat. Nie moglam mu zrobic takiej imprezy jak bym chciala i powiedzialam mu to a wiecie co on odpowiedzial ? ''Byla taka jaka miala byc, wlasnie taka chcialem'' Milo cos takiego jest uslyszec. Nie bylo znajomych, tylko my... Moja mama ugotowala...tylko rodzina. I mimo, ze dalam rade tylko chwilke posiedziec na dole bo juz bylam zmeczona to i tak moj maz bardzo sie cieszyl a to dla mnie najwazniejsze. On ma tylko jedno urodzinowe zyczenie. Oby sie spelnilo...

piątek, 16 listopada 2012

Hej, napisze tylko tyle, ze jestem w Gorzowskim szpitalu i teraz zbadal mnie lekarz i przez moje przeziebienie nie moge dostac ani chemii ani sterydow wiec wypisuja mnie do domu i mam sie zjawic jak minie katar i kaszel. Takze sobie posiedzialam w szpitalu co nie ? Pare godzineka co mi tam szkodzi. Przeciez niemam nic lepszego do roboty nie ? Ale za to zaraz otworze listy bo mama mowila, ze przyszla kolejna porcja obrazkow :)

czwartek, 15 listopada 2012

Witam was serdecznie aniolki,
Chcialam podziekowac wszystkim tym, ktorzy wysylaja do mnie listy i obrazki. Jestescie wspaniali Dziekuje :) Codziennie rano gdy otwieram oczy nawet nie chce mi sie wstawac bo mysle sobie, ze bedzie to kolejny taki sam dzien, kolejna porcja tego samego bolu, kolejna dawka rutyny, te same pytania i te same odpowiedzi, te same leki, tysiace lekow i taki sam porzadek dnia. Jedynie ta poczta cieszy mnie tak bardzo bo zawsze w niej jest cos innego i zawsze jest jej wiecej. Dzisiaj dostalam piekna ksiazke JAN PAWEL II - MILOSC ksiega mysli i wiary. Dziekuje Aniko to wspanialy prezent. Poniewaz nie czuje sie najlepiej bede sobie dozowala po kilka stron. Czytajac dzis pierwszych 10 napotkalam takie slowa:
WIELU LUDZI DZIS ZYJE NA PROGU FRUSTRACJI WYWOLANYCH ROZNYMI OKOLICZNOSCIAMI WSPOLCZESNEJ EGZYSTENCJI - NIE TYLKO ZRESZTA TU, NA TEJ UTRUDZONEJ, DOSWIADCZONEJ ZIEMI - ALE TAKZE I W KLIMACIE KOMFORTU I UZYCIA, ZNAMIENNYCH DLA KRAJOW ''POSTEPU'' TECHNICZNEGO. FRUSTRACJA: POCZUCIE BEZSENSU ZYCIA. CZY JEST WYJSCIE Z TEGO STANU DUCHA ? CZY JEST DLA CZLOWIEKA JAKAS DROGA ? DROGA JEST WLASNIE TEN, KTORY ''UMILOWAL DO KONCA''. DROGA JEST EUCHARYSTIA - SAKRAMENT TEJ MILOSCI...
I co wy na to powiecie ? Bardzo spodobaly mi sie te slowa i sa one potwierdzeniem tego co pisalam juz kiedys, kiedys, dawno temu tutaj na blogu. My ludzie zwykli, biegnacy za pieniadzem mimo, ze mamy przeciez co zjesc... My ludzie zwykli, marnujacy sobie zycie uzywkami mimo, ze przeciez mamy najpiekniejszy dar - zdrowie... Tak wlasnie my... nie potrafimy cieszyc sie z tego co Bog nam daje, nie potrafimy docenic. Wlasnie przez takie zycie, gdy nie mamy nawet chwili czasu dla naszej rodziny, dla naszych dzieci, wlasnie przez to tracimy ten sens zycia. Bo ani pieniadze, ani uzywki, ani nowe ciuszki, nowe samochody, telewizory czy inne nabytki, ani to wszystko co wydaje nam sie byc takie cenne nie jest tym co jest najwazniejsze. Pozostaje wiec pytanie... co jest najwazniejsze w zyciu ? Mysle, ze chyba wiecie, ze bez Boga nie da sie zyc. To wlasnie Bog we wlasnej osobie nadaje zyciu ten sens. To wlasnie on, ten ktory na krzyzu cierpial za nasze grzechy - ten sam - jeden jedyny... wola nas do swojego krolestwa. Wola nas bysmy mogli razem z nim uczestniczyc w sakramencie milosci - EUCHARYSTII. To piekne wiecie ? Bo nigdy o Mszy Sw. nie myslalam w ten sposob. Nie zdawalam sobie sprawy, ze Msze Sw. mozna nazwac sakramentem milosci. Prawdziwej milosci. Zastanowcie sie nad tym i spieszcie sie kochac tak jak on nas UMILOWAL DO KONCA.

We wtorek okazalo sie, ze doktor chce zrobic pet scan i po tym bedzie mogl stwierdzic co dalej. No wiec dalej czekamy. Jutro ide na oddzial do Gorzowa na noc. No i chyba bede chodzila juz co piatek. Beda mi podawac ta chemie i sterydy. Uciekam bo musze polknac kolejna porcje kolorowych tabletek...

piątek, 9 listopada 2012

HEJ SKARBY MOJE,
Jestem bardzo szczesliwa bo dzis mialam troche wiecej sily co znaczy, ze moglam mojemu synkowi przeczytac bajke na dobranoc. To dla mnie ogromna radosc bo dawno tego nie robilam. A jaki on byl zadowolony, moje male serduszko. Przytulil sie do mnie i tak grzecznie sluchal. A ja mialam jego glowke na ramieniu. To takie cudowne uczucie. Mam nadzieje, ze jutro tez bede w stanie to zrobic ibede czula sie w miare bo na ''dobrze'' to chyba nie mam co liczyc. No ale chociazby tak jak dzis to nie bede narzekala. Chcialam bardzo podziekowac za pierwsze obrazki, ktore dzis dostalam - od Ani z Chwalecic. Dziekuje bo sa naprawde przesliczne a na mojej twarzy wywolaly upragniony usmiech. To takie mile, ze ludzie potrafia uszczesliwiac no i ze chca przede wszystkim. Bo co ? Mozna by pomyslec - napisala sobie chora na bialaczke,ze chce obrazki i ludzie wysylaja i tyle. Nie, nie... to nie jest tak. Dla mnie to ma ogromne znaczenie. Po pierwsze usmiech i radosc chorego a po drugie to, ze ktos chce dac to temu choremu. Taki drobny gest ale znaczy tak wiele, ze nie da sie opisac. Nie wiem czy wiecie co mam na mysli bo chyba nie potrafie tego wyjasnic. Hmm..pomyslmy na chlopski rozum... hmmm... hmmm... hmm.. no dobra chodzi mi o to, ze ja tak bardzo sie ciesze, ze wielu z was obchodzi moj los, ze wiele serc sie otworzylo - o wlasnie ! O to mi chodzi. Wielu z was pewnie wczesniej nawet nie zetknelo sie z kims kto byl powaznie chory i uwierzcie mi, ze ja tez jestem taka osoba. Nigdy nikt az tak mi bliski nie chorowal powaznie. A gdy nie ma kogos takiego to my po prostu sie nie interesujemy losem chorych. Nie wiem czemu media tez tak rzadko naglasniaja takie sprawy. Z tego co pokazuja w telewizji to tylko fundacje, fundacje i jeszcze raz fundacje - owszem to tez potrzebne jak najbardziej, ale czemu tak malo jest dokumentow o tym co chorzy musza przechodzic ? Mysle, ze gdyby tego bylo wiecej to wiecej ludzi by złagodnialo i zdalo sobie srawe z tego, ze kazdy z nas moze takim chorym sie stac. Moze byloby wiecej tej milosci do blizniego na swiecie. Takie moje zdanie. A ja znow o tym zmienianiu swiata... no ale coz... Dlatego uwielbiam po prostu uwielbiam - mimo, ze dostalam dopiero pierwszy list tzn. obrazki - to uwielbiam to uczucie, ze ktos chcial mnie uszczesliwic. Dziekuje Aniu :)

czwartek, 8 listopada 2012

Dzisiaj znow mam ciezki dzien, juz ktora godzina a ja dalej w lozku leze. Do tego mam katar. Deszcz pada no i popadlam w jakis melancholijny nastroj. Nie wiem nawet za co sie zabrac. Mialm pisac list dzis do Dominiczka ale nie mam na to sily dzisiaj, przepraszam Cie skarbie napisze go jutro jesli tylko samopoczucie mi na to pozwoli a mam nadzieje, ze tak bedzie. Moglabym poczytac ksiazke ale tez nie mam sily, pisac tez nie mam sily dlatego napisze szybko co mam do napisania i klade sie na lewy bok bo tak mnie jakos zmaga dzis strasznie. No wiec wyniki zadowalajace tzn. bez zmian tak jak bylo, nic w szpiku si enie rozwija wciaz jest czysty i tak samo krew owodniowa - wszystko czyste. Czyli jest tak jak bylo. Bialaczka limfoblastyczna. We wtorek jestesmy umowieni na wizyte w Poznaniu i lekarz powie co dalej. Oby wymyslil cos. Modle sie o to i bardzo na to licze. Najgorzej przeraza mnie znowu ta podroz do Poznania. Znow bede wymeczona.  Pozdrawiam was serdecznie kochani...

środa, 7 listopada 2012

Ach kochani zapomnialam napisac jeszcze o jednym, mam taka prosbe do was. Tak sobie pomyslalam, ze ta marzyciuelska poczta to taki fajny pomysl i sobie mysle, ze fajnie byloby dostawac listy wiec jesli ktos z was ma ochote wyslac mi cos to sobie pomyslalam, ze tak jak inni kolekcjonuja pewne przedmioty np. znaczki pocztowe to ja tez chcialabym cos kolekcjonowac i pomyslalam, ze beda to Swiete obrazki. Co wy na to ? Wiec jesli macie jaklies obrazki, ktore np macie podwojnie i chcielibyscie albo moglibyscie sie nimi ze mna podzielic to bedzie mi bardzo milo. Dziekuje. A tu moj adres :)

MARTA SALACKA
UL. GALENOWA 23
66-400 GORZOW WLKP.
POLSKA

DZIEKUJEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE :)
Oj kochani jak ja bym bardzo chciala aby to co napisaliscie bylo prawda. Jednak nie... zle mnie zrozumieliscie. Diagnoza jak najbardziej poprawna i nie ma co do tego watpliwosci bo bialaczkas wrocila na 100 procent jedyne zdziwieniem dla lekarza z Poznania byl fakt, ze Dublinscy lekarze ocenili STADIUM raka a do tego zasugerowali sie tylko i wylacznie pet scanem. To bylo dziwne i tylko tyle a to, ze rak wrocil to jest 100 procent pewnosci bo to wlasnie po to byl robiony ten pet scan. Juz wam kidys pisalam, ze to jedyny scan ktory pokazuje wszytskie komorki rakowe w jak najwiekszej dokladnosci i tu pomylki nie ma napewno takze... niestety ale wciaz jestem chora. Dzisiaj bylismy w tym poznaniu no i doktor pobieral szpik kostny i robiona byla biopsja a jutro beda juz wyniki. Bardzo sie boje bo ponoc szpik jest tzn byl do niedawna czysty i zostala mi tylko bialaczka limfoblastyczna wiec mam nadzieje, ze teraz tez tak wyjdzie. Choc i tak to nic nie zmieni. Czy pisalam juz, ze byl u nas w domku ksiadz, ktory udzielal mi i Mariuszowi slubu ? No to pisze :) Kolejna mila, ciepla i sympatyczna osoba na mojej drodze. Przyjelam Komunie Sw - to bylo w niedziele a ja nie bylam w stanie przez bol isc do Kosciola na Msze Sw i ksiadz przyjechal do mnie. Niestety nie bylam w stanie z nim rozmawiac bo bardzo ale to bardzo az sie z tego bolu zwijalam i akurat chwile po nim przyjechala Pani pielegniarka z hospicjum by podac mi jakis potrojny zastrzyk przeciwbolowy w posladek AUC - wiecie jak to uwielbiam nie ? Tylko, ze ja to jestem jakas nienormalna bo nawet mi zastrzyk nie pomogl. Przyjelam Pana Jezusa do serca i ucieklam do sypialni bo ciezko jak tak ktos patrzy na Twoje cierpienie i ja czuje sie nie komfortowo. No i bedac juz przy tym temacie chcialam przeprosic wszystkich tych, ktorzy pragna mnie odwiedzic ale ja naprawde nie mam na to sily. Uiwerzcie mi ! Z rodzina nawt jeszcze sie nie widzialam. Bardoz mi przykro bo tez wielu z was chcialabym zobaczyc ale nie jest to mozliwe w tym momencie i nie wiem naprawde kiedy bedzie taka mozliwosc bo ja sie poprostu na to nie nadaje. Nie mam sily gadac nawet czasem. A te dni to leca jak za pstryknieciem palcem. Rano i zaraz wieczor. Nie wiem czemu tak jest no ale tak jest. Chce zebyscie jednak wiedzieli, ze pamietam o was wszystkich i bede pamietac. Zawsze bedziecie wq moim serduszku bo tam jest taka specjalna szufladka do ktorej wkladam wlasnie pamiec o was i tam sobie jestescie i bedziecie. A wracajac do ksiedza jeszcze to mialam zamiar napisac o cudzie ale oczywiscie jak zwykle zjechalam na inny temat. No wiec mama zapytala ksiedza gdzie mozna dostac relikwie asle jak wszyscy wiemy jest to bardzo ciezkie do zaltwienia a tu nagle stal sie CUD - ksiadz siegnal do kieszeni i po prostu wyciagnal dwie relikwie, ktore leza tu teraz kolo mnie, po prostu mi pozyczyl. Wyobrazacie sobie jak cudownie jest miec cos takiego ? Mam wlosy Jana Pawla II i mam kawalek plotna z krwia Ojca Pio. Codziennie gdy sie modle sa przy mnie, gdy spie sa przy mnie i cokolwiek robie sa przy mnie. Dla mnie to kolejny Cud za ktory dziekuje Ci Panie. ALLELUJA :) Tak sobie pomyslalam, ze chyba napisze do tego 11 letniego Dominika Młynkowiaka z Wolsztyna. Jego marzeniem jest miec przyjaciol bo ma ich niewiele. My chorzy wiemy jak to jest gdy nie mozna widywac nikogo z powodu naszej slabej odpornosci. Dominik ma nawotwor zloscilwy a jego dawaca niestety sie wycofal w ostatniej chwili. To musialo byc straszne bo przeciez nadzieja powinna umierac ostatnia a tu dawca odebral ja tak strasznie. Ale mam nadzieje, ze Dominik szybko bedzie szczesliwy bo wyczytalam sa sa kolejne dwie osoby, ktore sa zgodne. To mnie bardzo ucieszylo. Dominika marzeniem jest otrzymywanie marzycielskiej poczty - bardzo ladnie sobie to nazwal no i ja postanowilam do niego napisac. Nie wiem jeszcze co ale cos mu napisze. W koncu cos nas laczy. Mam pomysl napisze tutaj jego adres i moze ktos z was bedzie mial tez chec napisalac do tego chlopca. No wiec prosze bardzo:
DOMINIK MLYNKOWIAK
U;L. 5 STYCZNIA 12/2
64-200 WOLSZTYN
Spelnijmy jego marzenie - przeciez o tak nie wiele prosi. Ja zabieram sie do pisania. Moze juz nie dzis bo troche pozno ale jutro lub za 2 dni w wolnej chwili cos mu napisze :) Pozdrawiam was wszystkich kochani, spijcie dobrze, z Panem Bogiem.

wtorek, 6 listopada 2012

Pisze do was ze szpitala w Gorzowie Wlkp. Dostalam dzis pierwszy raz po przyjezdzie chemie i sterydy. Mialam zostac pare dni ale okazuje sie, ze rano jade do Poznania do kliniki bo doktor tam chce mnie widziec. Bardzo sie zdziwil, ze lekarze w Irlandii stwierdzili na podstawie pet scanu stan mojej bialaczki i dlatego jutro bede miala badany szpik kostny i biopsje. Znow sie zaczyna... mozna powiedziec, ze w koncu cos zaczyna sie dziac a z drugiej strony boje sie znowu tego wszystkiego...jestem przerazona. Siedze tu teraz na szpitalnm lozku, patrze na zegarek - juz tak pozno a ja nie moge spac bo teraz mysle juz o jutrzejszych zabiegach...

BĄDŹ WOLA TWOJA...
zamykam oczy Panie
TY SIĘ TROSZCZ...
TY SIĘ TROSZCZ...
TY SIĘ TROSZCZ...
JEZU UFAM TOBIE
JEZU UFAM TOBIE
JEZU UFAM TOBIE...

Prosze Cie Panie zabierz moj strach, prosze Panie miej litosc nade mna. Swieta Marjo Matko Nasza modl sie za mna, Swiety Pelegrynie modl sie za mna, Swieta Rito modl sie za mna, Swiety Ojcze Pio modl sie za mna, Swiet Janie Pawle II modl sie za mna, Wszyscy Swieci i Aniolowie modlcie sie za mna. Wstawiajcie sie za mna u Pana Naszego, proszac go o laske zdrowia dla mnie i dla wszstkich innych jej potrzebujacych. AMEN

niedziela, 4 listopada 2012

Bardzo was wszystkich przepraszam ale od przyjazdu do domu czuje sie bardzo zle. Mam straszne bole brzucha i plecow a najgorsze, ze moje tabletki nie pomagaja. Do tego te zatwardzenia. Strasznie sie mecze i nawet nie mysle co bym mogla naskrobac. Wczoraj byl u mnie lekarz z hospicjum - bardzo dobry specjalista w sprawach bolowych. No i niby jest troche lepiej ale bol wciaz jest. Powiedzial, ze z bolem to jest tak, ze leki trzeba brac systematycznie i to nie bedzie od razu widoczna poprawa ale chociaz zlagodzilo troche. Bol nie jest az tak intensywny i az tak sie nie zwijam. Bo ostatnie dni byly katorga. Do szpitala ide dopiero jutro pierwszy raz i chyba zostane na noc bo tutaj nie jest jak w Irlandii, ze wypuszczaja tylko przy chemii trzeba zostac te przepisowe 24h. Jesli chodzi o to czy rodzina mnie odwiedza to NIE... jeszcze nikt mnie nie widzial bo nie jestem na to jeszcze gotowa tzn. chodzi o ten bol, ze nie jestem w stanie z nikim sie widziec. O znajomych to narazie jeszcze nie mysle a rodzine no chcialabym juz zobaczyc ale wszyscy chyba rozumieja, ze musze sie po prostu ogarnac z tymi bolami, ze szpitalem i ze wszystkim. Moze w przyszlym tygodniu. Musze przyznac, ze mialam juz najgorsze mysli w ostatnich dniach. Od kiedy przyjechalam caly czas bolalo tragicznie, nic mi nie pomagalo i myslalam, ze juz sie zbliza koniec. Teraz bol jest lzejszy ale wciaz mam te mysli. Moze juz nie o koncu ale takie depresyjne, ze to wszystko juz mnie dobija, ciagle to samo, bol, bol, bol. Ciagle w lozku, juz jak naprawde strasznie chora osoba, nie nadaje sie do niczego. Jeszcze wlosy mi wypadaja znow garsciami ale to najmniejsze zlo. Tak bym chciala, zeby przestalo mnie bolec. Jestem strasznie nerwowa co odbija sie na moich kochanych bliskich. Nie chce zeby tak bylo ale nie mam na to wplywu bo nerwy same przychodza. Z zadnej kliniki jeszcze nic ani nie widac ani nie slychac. Jutro ide dopiero pierwszy raz do naszego Gorzowskiego szpitala - wow moje pierwsze wyjscie z domu. Dom - szpital - elegancko. W kazdym badz razie jakby nie bylo to jestem w swoim pokoiku, z moimi blado rozowymi scianami i wielkim lozkiem. I choc nie przesypiam nocy bo boli to i tak sie ciesze, ze tu jestem. Bede konczyla bo musze sie polozyc. Pozdrawiam was kochani serdecznie. Bedzie cos wiecej wiadomo to napisze. A teraz lece odpoczywac.

STRZEZ MNIE O JEZU, JAKO WLASNOSCI SWOJEJ I CHWALY SWOJEJ. JAKKOLWIEK CZASAMI DRZE ZE STRACHU, USWIADAMIAJAC SOBIE SLABOSC MOJA, TO JEDNOCZESNIE MAM BEZGRANICZNA UFNOSC W TWOJE MILOSERDZIE. OBY WSZYSCY LUDZIE POZNALI ZAWCZASU NIESKONCZONA GLEBIE TWOJEGO MILOSIERDZIA, ZAUFALI MU I WYSLAWIALI JE NA WIEKI. AMEN

niedziela, 28 października 2012

Szczesc Boze moje kochane anioly, dzis Niedzielka ale niestety nie mam sil isc do kosciola. Caly dzien wczoraj i cala noc konalam z bolu brzucha, plecow i glowy. Dzis moj Mariuszek poprosril ksiedza, zeby przyniosl mi Komunie Sw. tak sie ciesze, ze bede mogla go przyjac do serduszka. Co ja bym zrobila bez tego mojego Mariuszka. Jest czego zazdroscic :) Takiego drugiego nie ma :* moj skarb. Wracajac jeszcze do komentarzy juz naprawde ostatni raz, chcialam tylko napisac, ze przyszla mi wczoraj taka mysl. Kiedys, moze jakies 2 lata temu byla pewna dziewczyna o imieniu Roza Nowak i zmarla na raka trzustki. Jakos mnie przyciagnelo do jej artykulu i komentarzy, ktore ludzie tam wypisywali. Jej marzeniem bylo wziac slub jeszcze przed smiercia to wiecie co ktos napisal ? PO CO ? TAK MU SIE SPIESZY ZEBY ZOSTAC WDOWCEM? A MOZE MU ZALEZY NA POLISIE UBEZPIECZENIOWEJ ? Ludzkie pojecie przechodzi, bardzo to przykre ale chociaz sie podbudowalam, ze to nie tylko o mnie chodzi. Ludzie przechodza taka tragedie a tu diably wypisuja takie bzdury no ale nic sie nie poradzi. Babcia mowi, ze tam gdzie jest dobro zawsze znajdzie sie i zlo i nawet jesli chodzi o to, ze mam wspanialego meza, dziecko, rodzine i jestesmy razem szczesliwi to nawet i to potrafi ludzi gryzc. Zwyczajna zawisc. Ale wybaczamy im a ja znow obiecuje sobie spokoj. Musze was przeprosic ale nie bede juz tak czesto siedziala na blogu bo zdrowie coraz bardziej mi na to nie pozwala. Musicie mnie zrozumiec. Jak tylko bede mogla to naskrobie pare slow. Zycze wam milej i pelnej lask Bozych niedzielki. Z Panem Bogiem kochani.

sobota, 27 października 2012

Witam was serdecznie moi Drodzy. Na poczatek chcialam napisac, ze staralam sie nie przejmowac tymi komentarzami i w polowie tak jest. Niestety w tej drugiej polowie wciaz je czytam a moja rodzina caly czas mi to odradza. Nie moge sie poprostu nadziwic co ludzie moga jeszcze wymyslic i jaka nieprawde pisac. Chce tylko zebyscie wiedzieli, ze ja nie jestem osoba zla i pewnie te osoby, ktore mnie dobrze znaja o tym wiedza. Nie mowie, ze nigdy w zyciu nie popelnilam zadnego bledu bo byloby to nieprawda. Kazdy z nas jest tylko czlowiekiem. Wiem doskonale jaka bylam przed choroba i nie bylam osoba idealna ani godna nasladowania. Pisalam juz, ze to choroba zmienila mnie psychicznie i to bardzo gleboko. Porusze tez temat pieniedzy. Pisalam, ze cel juz zostal osiagniety a ja wcale o wiecej ani nawet o nic nie prosilam.Juz zaczelam odmawiac nawet ludziom, ktorzy wciaz chca pomagac imprezami charytatywnymi. Ludzie mi mowia, ze nie musze sie tlumaczyc i wcale nie chce tego robic. Takie slowa poprostu bola bo wiekszoc nie wie jak jest a udziela sie na temat mojej osoby. Az strach cokolwiek na blogu napisac. Jedni mnie prosza bym pisala a Ci co wypisuje te przykre slowa pisza, ze uzalam sie nad soba. Tak, moze i uzalam sie nad soba ale co mi pozostalo. Prosze o jedno, jesli komus nie podoba sie to co pisze to niech poprostru tego nie czyta. Czy to takie trudne ? Jesli komus robi sie niedobrze, ze ciagle gdzies pojawia sie temat mojej osoby to niech poporstu tego nie czyta i taka moja rada. Uwierzcie, ze mi tez juz robi sie zle jak ciagle widze gdzies swoj wizerunek. Ale to nie jest czas na to. Mam wazniejszy problem na glowie a wy przestancie odbierac mi radosc bo moze sa to dla mnie ostatnie chwile. Taki moj apel. Miejcie w sobie choc troche serca. A teraz modlitwa na uspokojenie duszy.

O Panie Jezu Chryste, ukochany moj Boze, pelen dobroci i milosierdzia, prosze Cie najpokorniej i z najwieksza ufnoscia, na jaka moje serce zdobyc sie moze, racz uwolnic mnie od wszystkich zlych, bluznierczych, nieczystych, napastliwych mysli. Oddal ode mnie wszelki lek i niepokoj. Jesli zas w napastliwych, natretnych myslach, ktore zadaja mi tyle cierpien jest udzial zlego ducha, prosze pokornie: Ty sam Panie moj i Boze, Zbawicielu kochany, rozkaz mu, by odszedl ode mnie i nie wracal wiecej. Niech znajde w Twoim Najswietszym Sercu ucieczke, oparcie i schronienie, abym mogla wychwalac potege Twojego nieskonczonego Milosierdzia. Te wszystkie zle moce, ktore na mnie spadaja w postaci klamstw i obelg przyjmuje na siebie i spraw abym wszelkie cierpienie, na mnie przychodzace umiala Tobie ofiarowac za grzechy i przestepstwa moje. Przepraszam za grzechy moje, zaluje za nie, prosze przebacz mi. W Twoje imie przebaczam wszystkim cokolwiek uczynili przeciwko mnie. Szczerze modle sie za nich by nigdy nie poznali jak ciezka jest sytuacja w jakiej ja sie znajduje i jak ciezko jest zyc nie wiedzac ile nam zycia jeszcze zostalo. Miej ich Panie w swej opiece. Udziel im, mnie i moim bliskim swojego Blogoslawienstwa, Ktory zyjesz i krolujesz na wieki wiekow. AMEN.

A teraz kochani odpowiadam na wasze komentarze. Ja nie mialam na mysli, ze nie sprobuje niczego. Az takim uparciuchem nie jestem. Napisalam raczej jesli chodzi o cudotworcow typu RECE KTORE LECZA. A dietami to mnie rodzina faszeruje caly czas. Pije jakies ziola, soki specjalne, oliwe. Rozwazamy tez ta diete gersona. Ale takze sprawdzamy kazde namiary na lekarzy jakie proponujecie. Dziekuje wam za rady i za to, ze sie angazujecie. To dla mnie wiele znaczy. Juz bola mnie plecy od siedzenia takze musze sie z wami pozegnac ale obiecuje, ze jak tylko bede mogla to naskrobie pare slow. Acha no i dziekuje tym osoba, ktore chcialy zorganizowac koncerty charytatywne dla mnie. Nie odmowilam z niegrzecznosci ale popoprostu uwazam, ze juz i tak wiele zostalo dla mnie zrobione i mam na powrot do domu i mam na leczenie jesli taka bedzie potrzeba i wydaje mi sie, ze to starczy a jesli nie to przeciez Bog pomoze i napewno nie zostawi mnie bez swojej opieki. Nie mniej jednak dziekuje wam, jestescie wspaniali.


piątek, 26 października 2012

Witajcie kochani ! Staram sie napisac choc pare slow, zebyscie za bardzo nie zdazyli za mna zatesknic. Dzisiaj bylam w szpitalu i wyniki sa troche lepsze niz dwa dni temu. Nie za duzo ale dla mnie liczy sie kazda jednostka. Wczoraj strasznie cierpialam z powodu bolu brzucha. Faszeruja mnie tu caly czas jakimis specyfikami. Juz naprawde mam dosc tych wszystkich wynalazkow. Dzisiaj Pani na oddziale dziennym zapytala czy juz postanowione kiedy lecimy do Polski. Zrobilo mi sie przykro. Nie, nie dlatego ze zapytala ale dlatego, ze nie mamy dalej sprecyzowanych planow. Wciaz czekamy na jakakolwiek odpowiedz z polskich klinik. Tak bardzo bym chciala juz poleciec, tym bardziej, ze daliscie mi na to szanse. Tak bardzo chcialabym zobaczyc reszte swojej rodziny i swoich bliskich. Poprostu byc tam, bo przeciez nie wiem co w najblizszych dniach sie wydarzy. Ale to jest moje marzenie teraz. Doslownie usycham z kazdym kolejnym dniem bycia tutaj. Czasem pozostaje mi juz tylko plakac. Wiem, ze mam ich tutaj bo przeciez przyjechaly najwazniejsze dla mnie osoby by byc ze mna w tych ciezkich i moze ostatnich chwilach ale ja nie chcem tu umierac. Jesli mam umrzec to chce by stalo to sie w Polsce. Chce zeby wszyscy przy mnie byli. Cala moja rodzina a nie tylko jej czesc. Wiem, ze mysle tylko o sobie w tej chwili i jest to bardzo zle, ze chce jechac i sie poprostu poddac. Moja rodzina caly czas prosi abym walczyla i wytrzymala jeszcze troche ale to przeciez nie odemnie zalezy ale od Boga. Mowia mi, ze tutaj teraz dostaje te sterydy i ta 5 - minutowa chemie, ktore moze mnie nie lecza ale chociaz przedluzaja moje dni i zawsze jest to jakis punkt zaczepienia dla mnie. A w Polsce co ? Wciaz nie wiadomo. Musimy czekac. Najgorsze jest to, ze ja jestem przerazona tym, ze u nas w Gorzowie nie ma takiej opieki jak np. w Gliwicach czy Katowicach i nie bede mogla byc w domu. Mama mowi NIE PODDAWAJ SIE. NIE MOZESZ POPROSTU JECHAC, POLOZYC SIE DO LOZKA I CZEKAC AZ UMRZESZ ! MUSIMY WALCZYC ! Panie Boze prosze niech to juz sie wyjasni bo mi ciezko jest zyc w tej niepewnosci. Chce wiedziec czy mam jakies szanse czy nie. Moj czas jest teraz zlotem. Gna do przodu, nawet nie wiem kiedy te dni mijaja. Rano wstaje i zaraz juz jest noc. Jesli chodzi o wasze propozycje medycyny niekonwencjonalnej to z calym uszanowaniem musze niestety odmowic takiej pomocy. Jestem osoba wierzaca a kosciol nie popiera takich metod. Ale szanuje wasze zdanie i dziekuje za rady. Ja osobiscie tez uwazam, ze lekarze czasem nie sa w stanie pomoc ale modle sie codziennie o oswiecnie dla nich a druga sprawa to to, ze ponad lekarzami jest Pan Bog. Jesli mam byc uzdrowiona to on mnie uzdrowi i w jego rece i ramiona sie wtulam i jemu w calosci oddaje. Taka jaka bedzie jego wola to tak sie stanie i nie mamy na to wplywu. Dziekuje tym, ktorzy zamowili za mnie znow Msze Sw. w Knock. Bardzo bym chciala choc na jedna z nich znow pojechac ale niestety moje ostatnie wyniki mi na to nie pozwola. Ostatnim razem dziekowalam Panu Bogu, ze dal mi sile by pojechac na Msze Sw. o moje uzdrowienie ale jakze moglby mi jej nie dac ? Przeciez jechalam do niego. Nic wiec nie moglo mi sie stac bo on nademna czuwa. Bardzo w to wierze i tez dlatego, ze uwazam, ze nic nie dzieje sie bez jego inicjatywy poczekam jeszcze ta chwile z tym wylotem. Dla nich. Dla mojej rodziny. A Ciebie Panie Boze prosze o to bym nie musiala dlugo czekac. Daj mi prosze sile bym mogla tego doczekac...

czwartek, 25 października 2012

Czytalam wasze komentarze, ze nie wiecie co u mnie sie dzieje przez dwa dni. Wybaczcie, ale ja nie codziennie korzystam z internetu. Nie czuje sie ostatnio zbyt dobrze by siedziec przed komputerem. Musicie mnie zrozumiec. Nie ma za bardzo o czym pisac bo gdyby bylo to obiecuje, ze bym napisala. Tylko tyle, ze Mariusz byl w Warszawie i lekarz obiecal przegladnac akta i sie odezwac. Wiec czekamy... Chcialabym juz sama wiedziec kiedy bede mogla poleciec do Polski. Ciagle mnie cos boli, ciagle czuje sie zmeczona i do tego te moje nerwy. Wczoraj odwiedzily mnie dziewczyny. Wcale dlugo nie siedzialy a ja zmeczona bylam jakbym nie wiadomo co robila. Ach i dowiedzialam sie w ogole, ze w pewnym polskim sklepie byly zbierane do puszki pieniazki dla mnie i gdy moja kolezanka chciala ja odebrac okazalo sie, ze juz jakis pan sobie ja odebral dzien wczesniej. Wyobrazacie sobie ? Ciekawa jestem ile bylo takich przypadkow. Mam nadzieje, ze ten pan byl bardzo potrzebujacy, moze glodny a nie potrzebowal tych pieniedzy na narkotyki czy alkohol. Pomodlmy sie za niego bo to biedny czlowiek. Wczoraj wyniki z krwi byly bardzo slabe. Moja odpornosc jest bardzo niska, biale krwinki i plytki krwi rowniez. Moj brat nagral Nikusia jak tanczyl. Uwierzcie mi, ze peklibyscie ze smiechu. Ma taka zabke co tak ugina nogi, kreci pupa, tanczy i spiewa i ja nasladowal a przy tym robil takie miny, ze nie sposob sie nie smiac. To jest taki moj maly cudasnik i wydziwiak. Wariatuncio moj kochany. Ilez on potrafi dac szczescia i radosci. Nawet gdy zle sie czuje to potrafi doprowadzic mnie do smiechu. Piekne sa te momenty. Tak mocno go kocham... tak mocno...
Chcialam napisac jeszcze o jednej rzeczy, ktora mnie bardzo cieszy. A mianowicie chodzi mi o wieczorna modlitwe. Nigdy tak nie bylo u nas w domu, ze modlilismy sie razem. Kazdy zawsze wieczorem w swoim kacie lozka w duszy odmawial jakis paciorek, odbebnil modlitwe, nawet nie zwarzajac na slowa jakie po ciuchutku wypowiada, czesto przy tym myslac o zupelnie czyms innym. Szybko, szybko i do spania. Teraz to sie zmienilo. Co wieczor siadamy w jednym pokoju, bierzemy rozance do rak i kazdy mowi swoja czesc. Odmawiamy tez inne modlitwy a najpiekniejsze jest to, ze chcialoby sie modlic i modlic. Nigdzie sie nie spieszymy, zanurzamy sie w calosci w slowa ktore wypowiadaja nasze usta i zadne z nich nie jest bez znaczenia. Kazdy skupiony i kazdy szczerze mowi to co chce powiedziec. Bo nasza modlitwa nie sklada sie tylko z modlitw z ksiazeczek ale tez z slow plynacych z serca. Wiecie jakie to jest piekne ? Prawdziwa rozmowa z Bogiem. Piekne... Nauczylismy sie rozmawiac z Panem Bogiem i wiem, ze on nas slucha... i ze nas wyslucha...

niedziela, 21 października 2012

Na poczatek chcialam wrocic po raz ostatni do komentarzy, ktore pewne osoby mi tu zostawiaja mimo, ze prosilam by tego nie robily. Jest to moj blog i moje przemyslenia i nie zycze sobie by byly tu zostawiane bluznierstwa oraz przeklenstwa. Jesli ktos nie potrafi ujawnic swojej godnosci a potrafi tylko oczerniac nie znajac w ogole ani mnie ani sytuacji to bardzo prosze zastanowic sie dwa razy zanim cos napisze. Ja osobiscie ten blog uwazam za swoj pamietnik i nie chce by byly tu komenarze tego typu. Te osoby, ktore mnie znaja wiedza doskonale, ze ja nie prosilam o zadne pieniadze i o zadna pomoc i ze wszystko zorganizowali moi przyjaciele. Jesli ktos zazdrosci mi wlasnie ich to bardzo mi przykro bo chyba zostal w zyciu skrzywdzony ich brakiem i nalezy sie za niego modlic. Ja juz przestalam sie przejmowac bo szkoda moich ostatnich nerwow a to i tak nic nie zmieni. No trudno calego swiata nie zmienie - a szkoda... ale bede sie za nich modlic bo to naprawde bardzo biedni ludzie. Dzis mianowalam na Administratora mojego bloga moja kochana Nikolke i ona bedzie czuwala nad tym by usowac tego typu komentarze a komentatorow po prostu zglaszac. Ale mam nadzieje, ze uszanuja oni moja ostatnia prosbe i nie beda zasmiecac strony gdzie wylewam swoje ostatnie uczucia. No to by bylo na tyle jesli chodzi o te sprawe...Ach jeszcze bym zapomniala napisac, ze to wlasnie nasz kochany Ksiadz sprawil, ze poczulam sie lepiej w tej sytuacji bo uslyszalam od niego takie slowa: Jesli Pan Bog bedzie wiedzial, ze potrzebujesz tych pieniedzy na swoje niepotrzbne wydatki nigdy by Ci ich nie dal, ale widocznie beda Ci one potrzebne i moze wlasnie na ratowanie Twojego zycia bedzie uzbierana taka kwota jaka jest potrzebna i nie martw sie tyle ile bedzie potrzebne tyle bedzie... Dziekuje moj Drogi przyjacielu za te slowa, daly nie tylko spokoj mojej duszy ale tez nadzieje, ze moze wlasnie skoro tyle jest uzbierane to uda sie mnie uratowac. Wierze, ze nic nie dzieje sie bez przyczyny a wszystko ma swoj cel...

Dzis bylismy w Knock bo kochani przyjaciele Aga i Tomek zamowili za moje uzdrowienie Msze Sw. To byl piekny dzien i nawet bylam w szoku, ze Bog dal mi dzis taka sile bym mogla go w spokojnej modlitwie przezyc. Na Mszy spotkalam tez przyjaciol z dawnych lat i tez sie tak sklada, ze nazywaja sie Aga i Tomek. Milo bylo was kochani zobaczyc i dziekuje wam z calego serca zescie przyjechali pomodlic sie o moje zdrowie. Podkreslam, ze modlitwa jest wszystkim tym czego teraz potrzebuje i jestem wdzieczna wszystkim tym, ktorzy sie za mnie modla. Dzisiaj sobie tak pomyslalam, ze ja naprawde jestem bardzo szczesliwa osoba majac was kolo siebie. Tatus mi dzis powiedzial, ze poczul ostatnio taki wewnetrzny spokoj i ze wierzy, ze sie uda, ze wszystko bedzie dobrze. Ja ostatnio jestem bardzo nerwowa i wiem, ze ranie swoich bliskich czasem bo tak szybko i latwo wywolac u mnie teraz zdenerwowanie. Tlumacze sie tym, ze w glowie mam ciagle ta diagnoze lekarzy, ze boje sie bo nie wiem co sie stanie i nie wiem co mnie czeka. Przykro mi, ze taka jestem ale zdaje sobie z tego sprawe, ze wlasnie tak jest i przepraszam bo wcale nie chce taka byc. Oni robia dla mnie wszystko, poswiecaja sie i nawet staraja sie moje nerwy stlumic, dziekuje Ci Panie Boze za to ale prosze daj mi troche wiecej cierpliwosci i troche wiecej spokoju duszy bo przeciez nie wiem ile mi jeszcze zostalo. A jesli zostalo mi tak niewiele nie chce by mnie taka zapamietali ale by pamietali mnie usmiechnieta taka jaka zawsze bylam. Dzis w Knock poswiecilam obrazek naszego kochanego Papieza Jana Pawla i powiesze go sobie nad lozkiem. Czuje, ze bedzie nade mna czuwal. Dziekuje Ci Panie Boze za ten piekny dzien, wniosl on wiele do mojego serca. Napisalismy listy do Matki Bozej z prosbami i wrzucilismy w kosciele do skrzynki. Ponoc Matka Boska, ktora sie tam objawila czyta te listy :) Codziennie wieczorem odmawiamy rozaniec i zaraz wlasnie na niego pora, wiec bede sie zbierac. Chcialam jeszcze tylko napisac, ze Mariusz szczesliwie wyladowal w Warszawie i mam nadzieje, ze jutro doczekam sie dobrych wiesci. Prosze Cie Panie Boze czuwaj nad nim i daj mu wiare a lekarzowi, ktory powie ostatnie slowo w mojej sprawie daj swiatlo by mogl nas zapewnic, ze cuda sie zdarzaja. Tak bardzo na niego licze. Nie ma meza pol dnia tylko a ja juz za nim tesknie. Wracaj tu do mnie kochanie szybko bo brakuje Cie w naszym domu. Kocham Cie i zycze Ci powodzenia jutro. Powiedziales, zwalczymy to, razem... przejdziemy przez to tak jak wczesniej, zobaczysz... obiecal... i ja mu wierze...