piątek, 30 listopada 2012

Zycie doswiadczylo mnie choroba...
wiele przez to zrozumialam...
Jesli wyzdrowieje to gotowa jestem sie zmienic.
Doskonale pamietam jakie bledy popelnialam zanim zachorowalam...
zaluje ich i z nich sie spowiadalam...
Pamietam jak dzis
pierwsza szczera spowiedz...
I nie...
nie jest mi wstyd sie przyznac...
nie jest mi wstyd tego powiedziec...
W przeciwienstwie do osob ktore mnie bezpodstawnie osadzaja
ja mam w sobie odwage...
odwage by sie przyznac...
Wielu z was czyta moje slowa a pozniej oczernia mnie na forum...
za co ?
za co pytam ?
czym zawinilam ? Za co sie mscicie ?
Chcecie mnie ukrzyzowac ?
Nie wystarczy wam, ze niose swoj krzyz ?
ciezki krzyz ?
Przebacz im Ojcze bo nie wiedza co czynia...
Tak...
Pamietajcie...
ja nie strasze...
ja ostrzegam...
w dzien sadu ostatecznego kazdy z nas bedzie sie rozliczal ze swych poczynan...
kazdy z nas...
A ja wtedy stane z czystym sercem
bo nie palam do was nienawiscia jaka wy palacie do mnie...

Kochani moi, drodzy moi i cudowni moi czy wy macie pojecie jaka radosc sprawiacie mi piszac tak mile i piekne slowa ? Az lzy mi do oczu naplywaja a usta rozciagaja sie w usmiechu. Jestescie wielcy. Ja tak sie ciesze, ze jestem w stanie w ogole kogokolwiek zwrocic spowrotem przodem do Pana Boga. Bo on strasznie cierpi gdy odwracamy sie do niego plecami. On nie chce ogladac naszych plecow, po to dal nam nasze piekne buzki bysmy mogli patrzyc mu w oczy. Ktos moze powiedziec A TAM GADA... JAK PATRZYC BOGU W OCZY GDY NIE WIDZIMY JEGO OCZU... otoz mozna... trzeba tylko bardzo chciec. A to co napisalam to taka mala przenosnia. Bo patrzec Mu w oczy mozemy nawet majac zamkniete oczy. Chodzi mi po porstu o to by byc z nim szczerym. Patrzec w oczy - szczerze i szczerze wypowiadac ustami - ktore On stworzyl wiec dla Niego i tylko dla Niego - dziekczynienie. Bardzo sie ciesze, ze taka ogromna liczba osob czyta mojego bloga i wraca na dobra droge. O to tu wlasnie chodzi. I wiecie co najpiekniejsze jest to, ze kazdy z was moze robic to samo. Opowiadac o Nim i o tym, ze przyjal was w ramiona. Tak sie ciesze ale najpiekniejsze jest jednak to jak Pan Bog sie cieszy. Dla niego kazdy z was i kazda z was, ktorzy wracacie na jego sciezke to dzieci, ktore po prostu zgubily droge. I teraz ja odnajdujecie. Jaki to zaszczyt czytac, ze ja w jakis sposob sie do tego przeczynilam. Wyobrazcie sobie jak biegniecie do Niego a On otwiera swoje ramiona i mowi CZEKALEM NA CIEBIE a wy obiecujecie, ze juz Go nie zostawicie, ze bedzie trwac przy Nim... Usmiecha sie - piekne prawda ? I pamietajcie kochani patrzcie Mu w oczy. Dziekuje wam :*

czwartek, 29 listopada 2012

Czy zastanawialiscie sie kiedys nad tym czemu pada deszcz albo swieci slonce ?
Czemu chmury sa koloru bialego a niebo niebieskiego...
Dlaczego ptaki by latac potrzebuja skrzydel a ryby by plywac potrzebuja pletw...
Czy mysleliscie czemu tramwaje jezdza po szynach ?
I dlaczego w ogole owoce sa owocami a warzywa warzywami ?
Mozna by myslec tak nad wszystkim ale konkretnej odpowiedzi sie nie znajdzie.
Chocbysmy siedzieli rozmyslajac dlugimi godzinami, dniami i nocami
nigdy nie znajdziemy odpowiedzi, ktora bedzie dla nas odpowiednia...
Jedyna odpowiedzia jest taka, ze to Bog wszystko w ten sposob stworzyl,
ze nic nie dzieje sie bez przyczyny i wszystko ma swoj powod jak i konsekwencje...
Tak samo jest z naszym zyciem...
Kazdy ruch ma swoje konsekwencje...
Tak sobie siedze i mysle wlasnie skad biora sie choroby...
dlaczego tak wielu ludzi musi cierpiec...
Tak samo moglibysmy zapytac siebie, dlaczego Jezus zostal ukrzyzowany za nas...
Jak to za nas ? Co to znaczy ?
Czy wystarczylo by jedna osoba mogla poniesc kare za tak liczny lud ?
Zobaczcie jak nas ukochal ! Za nas gotow byl umrzec i za nas umarl
A jak my okazujemy swoja wdziecznosc ?
Problem w tym, ze nie potrafimy okazac tej wdziecznosci.
Na swiecie jest tyle zla...
tyle zla...
Jako mlodzi i zdrowi tego nie dostrzegamy a nawet brniemy w to zlo.
tyle zla...
a my zwykli ludzie, marni glupcy po prostu to zlo akceptujemy...
Czemu nie potrafimy walczyc ze zlem ?
Problem w tym, ze nie potrafimy oddzielic tego zla od dobra...
nie rozumiemy...
Wielu z nas dostawalo napewno znaki czy szanse
ale ignorowalismy je bo w istnienie Boga tez czesto do konca nie wierzylismy...
Jakze on wtedy cierpial...
Pomyslal sobie, ze da nam nauczke...
dlatego zeslal na nas choroby.
Pomyslal sobie, ze jesli zrozumiemy istote bycia, istote zycia i zaczniemy to szanowac
to on zesle nam cud...
Jesli nie to marnie wszyscy poumieramy...
Taka wlasnie odpowiedz na to wszystko...
Nic nie dzieje sie bez przyczyny i wszystko ma swoj cel i odnosnik w czasie...
Starajmy sie zyc po ludzku...
W dzisiejszych czasach czlowiek czlowiekowi wilkiem...
ale wiecie co ?
Stancie do walki ze mna !
Pokazmy, ze to nie jest prawda !
Uczmy sie kochac bo tylko milosc nas uratuje
milosc szczera i prawdziwa...
nie taka na raz, na chwile...
milosc wieczna, taka prawdziwa...
Znacie taka milosc ? ...
Bo ja znam...
A tu pare fotek mojej kochanej rodziny :)
 Ja i moja mamusia 
 My i rodzice Mariusza
 Ja z moim tatusiem
 Moje aniolki
 Moj szczesliwy brat z bratowa 
 Urodziny Mariuszka
 Moja kochana babcia z moim synkiem 
 Gotujemy i pieczemy 
Ja z moja babcia Jasia 

Mam wam do powiedzenia pare rzeczy ale calkiem nie wiem jak zaczac. Dobra zacznijmy po kolei. Pamietacie jak ostatnio pisalam, ze mam dla was niespodzianke a pozniej napisalam, ze jednak nie wypalila ? Byly to zle wiesci z Lipska. Moi rodzice byli wtedy wlasnie w Niemczech i otrzymali zle wiesci tzn. te same jakie byly, zadnych zmian a lekarz zdziwil sie, ze ja jeszcze zyje. Dlatego sie tak zalamalam. Pisalam tez, ze nie bede miala internetu przez chwile a wszystko dlatego, ze pojechalam osobiscie do Lipska na CT SCAN i by porozmawiac z profesorem. Po tym gdy zobaczyl wynik scanu stwierdzil iz moj stan ulegl malej poprawie i jest szansa. Nie wiedzialam jak mam sie zachowac. Nie wiedzialam co powiedziec i po prostu sie rozplakalam. Jest szansa. Jest nadzieja. Wiecie co to oznacza ? Bede zyc :) Bede prawda ? Ale wiecie co jeszcze to znaczy ? Zaczynam odczuwac dzialanie mojego cudu. Dzieje sie on powoli ale on sie dzieje. Czuje to teraz tak jak jeszcze nie czulam wczesniej. Pan mnie strzeze i czuwa nade mna Bog - piekne slowa i jakze prawdziwe. W poniedzialek jade znow na badania. W tym tygodniu nie bylo koniecznosci hospitalizowania ale z nastepna wizyta moze to sie zmienic. Zredukowano mi leki i teraz beda mnie obserwowac co sie dzieje. A po punkcji beda w stanie stwierdzic wiecej. Znow igly w plecach ale z pomoca Boza dam rade. Wyobrazcie sobie, ze wjezdzajac w CT scan modlilam sie na zmiane Ojcze nasz i Zdrowas Maryjo i czulam, po prostu czulam, ze bedzie dobrze. Profesor powiedzial, zeby byc ostroznym z tym cieszeniem sie bo on nie jest w stanie bez punkcji i innych badan stwierdzic, ze jest cud i ze za jakis miesiac bedziemy wiedzieli na czym stoimi. Ale dla mnie cud juz sie zaczal. Nawet to minimalne zapewnienie i wynik scanu, ze jest mniej komorek rakowych to dla mnie ogromna szansa i ogromna nadzieja. Bo jeszcze pare dni temu, mimo, ze wierzylam i wierze ciagle gdzies tam w srodku wiedzialam, ze moge odejsc. Dzis to brzmi juz inaczej. Nie obiecal, ze nie umre ale obiecal, ze postara sie mnie uratowac. I na tym musze polegac... tego sie trzymac i starac sie zyc normalnie. Okazalo sie tez, po ostatnim pet scanie w Poznaniu, ze mam 3 kamienie - jakby tego bylo malo... no i na ct scanie wyszedl tez jakis guz w srodpiersiu. Modle sie codziennie i dziekuje Bogu, ze mnie uzdrawia. Nawet nie macie pojecia jak bardzo spadl mi kamien z serca. Dzis bardzo zmeczona jestem ale wiem, ze to z wysilku. Bo chcialabym juz zyc normalnie, robic wszystko to co zawsze, czuc sie jak zdrowa osoba ale to wymaga czasu... wiem o tym i nie moge sie z tym pogodzic. Zrobilam zaledwie obiad dzis i pare innych lekkich spraw a sprawilo to, ze jestem wycienczona. Plakaliscie kiedys z bezsilnosci ? Ja tak... wlasnie dzis... Wiem, ze za wiele od siebie wymagam na raz ale tak bardzo chcialabym wiesc normalne zycie. No ale co... nic nie poradze, trzeba wierzyc i wierze, ze cud juz sie dzieje. Dziekuje Ci Panie Boze, ze trzymasz mnie za reke. Prosze Cie bys dal mi tez cierpliwosc i sile bym mogla jakos funkcjonowac. Bys sprawil Panie aby wszystko co robie nie bylo takie meczace. Dziekuje Ci Panie za cud jaki mi zsylasz. Za Twoja opieke nade mna, za to, ze jestes. Wiem, ze czekasz na inna wdziecznosc bo jesli wyzdrowieje to przeciez tak wiele Ci obiecalam. Tobie i sobie. Slowa przebrzmia i moze zaczne zapominac o chorobie dlatego czuwaj nade mna bym bym dotrzymala Tobie slowa i byla wierna juz zawsze. Matko Boska, Janie Pawle II, Ojcze Pio, Pelegrynie i wszyscy inni Swieci do ktorych sie modlilam i modle wam rowniez dziekuje za wstawiennictwo w mojej sprawie. Jeszcze nie jestem zdrowa ale czuje, ze bede. Musi sie udac. Badzcie mi wspomozeniem. Amen 

sobota, 24 listopada 2012

Kochani jesli nie bedzie mnie przez jakis czas to nie martwcie sie. Mam misje do spelnienia i moge tam nie odbierac internetu choc szczerze mam nadzieje, ze jednak bede mogla bo jak ja bez was przezyje ? Dziekuje za te wszytskie listy od was sa piekne a ja dostaje nawet oprocz obrazkow, ksiazki i pamiatki a nawet plyty z filmami czy muzyka i gazety. Jestescie boscy. Dziekuje. Dzis w koncu wyslalam list do malego Dominiczka. Cudowna wiadomosc bo bedzie mial ten przeszczep i oby tym razem poszlo po mysli. Modlmy sie o to. Pozdrawiam was serdecznie aniolki. Dzis byla u mnie moja Karolcia. Tak sie ciesze, ze mam ja kolo siebie. Kocham Cie Karolciu - dziekuje, ze jestes, ze bylas i ze zawsze bedziesz. Nawet gdyby mnie zabraklo to pamietaj, ze zawsze bedziesz w moim sercu, tam jest miejsce dla Ciebie na zawsze przygotowane. Od zawsze i na zawsze - jedyna i prawdziwa :*

piątek, 23 listopada 2012

Niestety... obie pierwsze niespodzianki odpadaja... łzy ? rozczarowanie? ta... ale ufam Ci Panie Boze cokolwiek nie postanowisz bedzie cudem...
Modle  sie Panie o cud...
Dziekuje Ci Panie, ze dajesz mi jeszcze sile jakos funkcjonowac...
Pozwol mi Panie dokonac mojego cudu...

tam, gdzie nienawisc, niechaj zanosze milosc...
tam, gdzie obraza,niechaj zanosze przebaczenie...
tam, gdzie blad, niechaj zanosze prawde...
tam, gdzie watpliwosc, niechaj zanosze wiare...
tam, gdzie rozpacz, niechaj zanosze nadzieje...
tam, gdzie smutek, niechaj zanosze radosc...
tam, gdziesa ciemnosci, niechaj zanosze swiatlo...
Spraw, Panie,
bym nie szukal pociechy, ale bym pocieszal,
bym nie szukal zrozumienia, ale bym rozumial,
bym nie szukal milosci, ale bym kochal.
Dajac bowiem, otrzymuje sie,
zapominajac o sobie, odnajduje sie siebie,
przebaczajac,uzyskuje przebaczenie,
umierajac, zmartwychwstaje sie...
... do zycia wiecznego

Swiety Franciszek z Asyzu (1182-1226)

Bardzospodobala misie modlitwa Sw. Franciszka. Czyz nie wyraza ona wszystkiego ? Tak... wyraza wszystko...

Witajcie moi wirtualni przyjaciele a teraz juz nawet listowni bo wielu z was pisze do mnie piekne i wzruszajace listy za, ktore dziekuje i wam i Bogu, ze mi was dal. Mam dla was kilka niespodzianek. Narazie to az dwie i na trzecia jestem w trakcie czekania. Niestety zadnej z nich wam nie zdradze. Pseplasam - jak male dziecko. Troche was poszczulam. Ale badzcie cierpliwi i modlcie sie. Jesli chodzi o jedna z niespodzianek to poporstu wyczytalam cos i nie chce zapeszac. Dlategodopiero gdy trafi todo oceny lekarskiej i bede pewna to was poinformuje ale nie obiecuje, ze bedzie to juz np.jutro.Pamietajcie modlcie sie. Kolejna niespodzianka tez jest odena lekarska podtytulem CO DALEJ za mniej wiecej 2 h bede wiedziec bo czekam nawazny telefon. O tym napewno was szybciutko poinformuje. Tak napisalam, ze to niespodzianka bo gleboko wierze, ze bedzie to dobra wiadomosc. Znow trzeba sie modlic :) No a kolejna sprawa to to, ze dla tych wszystkich ludzi, ktorzy gorliwie czytaja mojego bloga, interesuja sie mna, pisza listy i podziwiaja moja sile - ja do tej pory nie wiem co tu podziwiac... chyba tylko moje nawrocenie jest tu pikna sprawa. No wiec dla tych wszytskich jestem w trakcie przygotowywania duzej niespodzianki. Jednak na to musicie mi dac sporo czasu. Mam nadzieje, ze Pan Bog pozwoli mi tego dokonac. Dzis jestem naGorzowskim oddziale. Chemia i sterydy juz podane. Byl ksiadz. Ja chyba mam szczescie do ksiezy ostatnio bo poznaje samych cudownych. I tu pozdrawiam kochanego ksiedza Andrzeja z Irlandii bardzo brakmi jego slow, ksiedza Krzysztofa z parafii NMP (mojego dziecinstwa), zyczac mu szybkiego powrotu dozdrowia bo rowniez okazalo sie, ze jest w szpitalu - wycienczenie organizmu - jestem z Ksiedzem modlitwa. No inowopoznanego Ksiedza. Udzielil mi Spowiedzi i przyjelam Komunie Sw. Zapytal mnie jak tu trafilam... gdy zaczelam opowiadac nagle Ksiadz mi przerwal mowiacA TO TY PISZESZ TEGO BLOGA ! :) Alez jestem slawna :) cos po mnie jednak tu zostanie... :)... DOBRANOC aniolki :)

środa, 21 listopada 2012

Hej... wyjazd do Poznania na pet scan niestety sie nie odbyl, poniewaz cala noc wymiotowalam jak kot. Nie wiem co sie dzialo ale mam nadzieje, ze tylko cos mi zaszkodzilo. Dzisiaj czuje sie slabo bo caly dzien jade na sucharkach ze strachu, ze moglabym znowu zwymiotowac. O 5 rano jak mielismy jechac to bylam tak wycienczona, ze poprostu lezalam bezsilnie na lozku. Martwilam sie, ze przez to teraz bedziemy znow dlugo czekac na termin ale na szczescie udalo sie go zalatwic na jutro. Takze jutro jade na pet scan. Oby dzisiaj  w nocy obylo sie bez atrakcjii...

poniedziałek, 19 listopada 2012

Witajcie...

...w srode jedziemy do Poznania na pet scan i mam nadzieje, ze po pet scanie uslysze w koncu jakas decyzje. W tym tygodniu moi rodzice beda sie tez widzieli z bardzo dobrym profesorem doktorem z innego panstwa. Na razie nie chce zapeszac, wiec nie pisze co, gdzie i jak. Zobaczymy co tam sie dowiedza i dam wam znac. Obiecuje. W piatek wracam na oddzial do Gorzowa na jedna noc po chemie i sterydy. Czuje sie po tych antybiotykach w miare. Wczoraj bardzo goraco poprosilam Pana Boga by dal mi troche sily i widocznie tez stwierdzil, ze prosze z serca bo mnie wysluchal. Mialam dzisiaj troche lepszy dzien. Dziekuje Ci moj Boze. Moj maz skonczyl 30 lat. Nie moglam mu zrobic takiej imprezy jak bym chciala i powiedzialam mu to a wiecie co on odpowiedzial ? ''Byla taka jaka miala byc, wlasnie taka chcialem'' Milo cos takiego jest uslyszec. Nie bylo znajomych, tylko my... Moja mama ugotowala...tylko rodzina. I mimo, ze dalam rade tylko chwilke posiedziec na dole bo juz bylam zmeczona to i tak moj maz bardzo sie cieszyl a to dla mnie najwazniejsze. On ma tylko jedno urodzinowe zyczenie. Oby sie spelnilo...

piątek, 16 listopada 2012

Hej, napisze tylko tyle, ze jestem w Gorzowskim szpitalu i teraz zbadal mnie lekarz i przez moje przeziebienie nie moge dostac ani chemii ani sterydow wiec wypisuja mnie do domu i mam sie zjawic jak minie katar i kaszel. Takze sobie posiedzialam w szpitalu co nie ? Pare godzineka co mi tam szkodzi. Przeciez niemam nic lepszego do roboty nie ? Ale za to zaraz otworze listy bo mama mowila, ze przyszla kolejna porcja obrazkow :)

czwartek, 15 listopada 2012

Witam was serdecznie aniolki,
Chcialam podziekowac wszystkim tym, ktorzy wysylaja do mnie listy i obrazki. Jestescie wspaniali Dziekuje :) Codziennie rano gdy otwieram oczy nawet nie chce mi sie wstawac bo mysle sobie, ze bedzie to kolejny taki sam dzien, kolejna porcja tego samego bolu, kolejna dawka rutyny, te same pytania i te same odpowiedzi, te same leki, tysiace lekow i taki sam porzadek dnia. Jedynie ta poczta cieszy mnie tak bardzo bo zawsze w niej jest cos innego i zawsze jest jej wiecej. Dzisiaj dostalam piekna ksiazke JAN PAWEL II - MILOSC ksiega mysli i wiary. Dziekuje Aniko to wspanialy prezent. Poniewaz nie czuje sie najlepiej bede sobie dozowala po kilka stron. Czytajac dzis pierwszych 10 napotkalam takie slowa:
WIELU LUDZI DZIS ZYJE NA PROGU FRUSTRACJI WYWOLANYCH ROZNYMI OKOLICZNOSCIAMI WSPOLCZESNEJ EGZYSTENCJI - NIE TYLKO ZRESZTA TU, NA TEJ UTRUDZONEJ, DOSWIADCZONEJ ZIEMI - ALE TAKZE I W KLIMACIE KOMFORTU I UZYCIA, ZNAMIENNYCH DLA KRAJOW ''POSTEPU'' TECHNICZNEGO. FRUSTRACJA: POCZUCIE BEZSENSU ZYCIA. CZY JEST WYJSCIE Z TEGO STANU DUCHA ? CZY JEST DLA CZLOWIEKA JAKAS DROGA ? DROGA JEST WLASNIE TEN, KTORY ''UMILOWAL DO KONCA''. DROGA JEST EUCHARYSTIA - SAKRAMENT TEJ MILOSCI...
I co wy na to powiecie ? Bardzo spodobaly mi sie te slowa i sa one potwierdzeniem tego co pisalam juz kiedys, kiedys, dawno temu tutaj na blogu. My ludzie zwykli, biegnacy za pieniadzem mimo, ze mamy przeciez co zjesc... My ludzie zwykli, marnujacy sobie zycie uzywkami mimo, ze przeciez mamy najpiekniejszy dar - zdrowie... Tak wlasnie my... nie potrafimy cieszyc sie z tego co Bog nam daje, nie potrafimy docenic. Wlasnie przez takie zycie, gdy nie mamy nawet chwili czasu dla naszej rodziny, dla naszych dzieci, wlasnie przez to tracimy ten sens zycia. Bo ani pieniadze, ani uzywki, ani nowe ciuszki, nowe samochody, telewizory czy inne nabytki, ani to wszystko co wydaje nam sie byc takie cenne nie jest tym co jest najwazniejsze. Pozostaje wiec pytanie... co jest najwazniejsze w zyciu ? Mysle, ze chyba wiecie, ze bez Boga nie da sie zyc. To wlasnie Bog we wlasnej osobie nadaje zyciu ten sens. To wlasnie on, ten ktory na krzyzu cierpial za nasze grzechy - ten sam - jeden jedyny... wola nas do swojego krolestwa. Wola nas bysmy mogli razem z nim uczestniczyc w sakramencie milosci - EUCHARYSTII. To piekne wiecie ? Bo nigdy o Mszy Sw. nie myslalam w ten sposob. Nie zdawalam sobie sprawy, ze Msze Sw. mozna nazwac sakramentem milosci. Prawdziwej milosci. Zastanowcie sie nad tym i spieszcie sie kochac tak jak on nas UMILOWAL DO KONCA.

We wtorek okazalo sie, ze doktor chce zrobic pet scan i po tym bedzie mogl stwierdzic co dalej. No wiec dalej czekamy. Jutro ide na oddzial do Gorzowa na noc. No i chyba bede chodzila juz co piatek. Beda mi podawac ta chemie i sterydy. Uciekam bo musze polknac kolejna porcje kolorowych tabletek...

piątek, 9 listopada 2012

HEJ SKARBY MOJE,
Jestem bardzo szczesliwa bo dzis mialam troche wiecej sily co znaczy, ze moglam mojemu synkowi przeczytac bajke na dobranoc. To dla mnie ogromna radosc bo dawno tego nie robilam. A jaki on byl zadowolony, moje male serduszko. Przytulil sie do mnie i tak grzecznie sluchal. A ja mialam jego glowke na ramieniu. To takie cudowne uczucie. Mam nadzieje, ze jutro tez bede w stanie to zrobic ibede czula sie w miare bo na ''dobrze'' to chyba nie mam co liczyc. No ale chociazby tak jak dzis to nie bede narzekala. Chcialam bardzo podziekowac za pierwsze obrazki, ktore dzis dostalam - od Ani z Chwalecic. Dziekuje bo sa naprawde przesliczne a na mojej twarzy wywolaly upragniony usmiech. To takie mile, ze ludzie potrafia uszczesliwiac no i ze chca przede wszystkim. Bo co ? Mozna by pomyslec - napisala sobie chora na bialaczke,ze chce obrazki i ludzie wysylaja i tyle. Nie, nie... to nie jest tak. Dla mnie to ma ogromne znaczenie. Po pierwsze usmiech i radosc chorego a po drugie to, ze ktos chce dac to temu choremu. Taki drobny gest ale znaczy tak wiele, ze nie da sie opisac. Nie wiem czy wiecie co mam na mysli bo chyba nie potrafie tego wyjasnic. Hmm..pomyslmy na chlopski rozum... hmmm... hmmm... hmm.. no dobra chodzi mi o to, ze ja tak bardzo sie ciesze, ze wielu z was obchodzi moj los, ze wiele serc sie otworzylo - o wlasnie ! O to mi chodzi. Wielu z was pewnie wczesniej nawet nie zetknelo sie z kims kto byl powaznie chory i uwierzcie mi, ze ja tez jestem taka osoba. Nigdy nikt az tak mi bliski nie chorowal powaznie. A gdy nie ma kogos takiego to my po prostu sie nie interesujemy losem chorych. Nie wiem czemu media tez tak rzadko naglasniaja takie sprawy. Z tego co pokazuja w telewizji to tylko fundacje, fundacje i jeszcze raz fundacje - owszem to tez potrzebne jak najbardziej, ale czemu tak malo jest dokumentow o tym co chorzy musza przechodzic ? Mysle, ze gdyby tego bylo wiecej to wiecej ludzi by złagodnialo i zdalo sobie srawe z tego, ze kazdy z nas moze takim chorym sie stac. Moze byloby wiecej tej milosci do blizniego na swiecie. Takie moje zdanie. A ja znow o tym zmienianiu swiata... no ale coz... Dlatego uwielbiam po prostu uwielbiam - mimo, ze dostalam dopiero pierwszy list tzn. obrazki - to uwielbiam to uczucie, ze ktos chcial mnie uszczesliwic. Dziekuje Aniu :)

czwartek, 8 listopada 2012

Dzisiaj znow mam ciezki dzien, juz ktora godzina a ja dalej w lozku leze. Do tego mam katar. Deszcz pada no i popadlam w jakis melancholijny nastroj. Nie wiem nawet za co sie zabrac. Mialm pisac list dzis do Dominiczka ale nie mam na to sily dzisiaj, przepraszam Cie skarbie napisze go jutro jesli tylko samopoczucie mi na to pozwoli a mam nadzieje, ze tak bedzie. Moglabym poczytac ksiazke ale tez nie mam sily, pisac tez nie mam sily dlatego napisze szybko co mam do napisania i klade sie na lewy bok bo tak mnie jakos zmaga dzis strasznie. No wiec wyniki zadowalajace tzn. bez zmian tak jak bylo, nic w szpiku si enie rozwija wciaz jest czysty i tak samo krew owodniowa - wszystko czyste. Czyli jest tak jak bylo. Bialaczka limfoblastyczna. We wtorek jestesmy umowieni na wizyte w Poznaniu i lekarz powie co dalej. Oby wymyslil cos. Modle sie o to i bardzo na to licze. Najgorzej przeraza mnie znowu ta podroz do Poznania. Znow bede wymeczona.  Pozdrawiam was serdecznie kochani...

środa, 7 listopada 2012

Ach kochani zapomnialam napisac jeszcze o jednym, mam taka prosbe do was. Tak sobie pomyslalam, ze ta marzyciuelska poczta to taki fajny pomysl i sobie mysle, ze fajnie byloby dostawac listy wiec jesli ktos z was ma ochote wyslac mi cos to sobie pomyslalam, ze tak jak inni kolekcjonuja pewne przedmioty np. znaczki pocztowe to ja tez chcialabym cos kolekcjonowac i pomyslalam, ze beda to Swiete obrazki. Co wy na to ? Wiec jesli macie jaklies obrazki, ktore np macie podwojnie i chcielibyscie albo moglibyscie sie nimi ze mna podzielic to bedzie mi bardzo milo. Dziekuje. A tu moj adres :)

MARTA SALACKA
UL. GALENOWA 23
66-400 GORZOW WLKP.
POLSKA

DZIEKUJEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE :)
Oj kochani jak ja bym bardzo chciala aby to co napisaliscie bylo prawda. Jednak nie... zle mnie zrozumieliscie. Diagnoza jak najbardziej poprawna i nie ma co do tego watpliwosci bo bialaczkas wrocila na 100 procent jedyne zdziwieniem dla lekarza z Poznania byl fakt, ze Dublinscy lekarze ocenili STADIUM raka a do tego zasugerowali sie tylko i wylacznie pet scanem. To bylo dziwne i tylko tyle a to, ze rak wrocil to jest 100 procent pewnosci bo to wlasnie po to byl robiony ten pet scan. Juz wam kidys pisalam, ze to jedyny scan ktory pokazuje wszytskie komorki rakowe w jak najwiekszej dokladnosci i tu pomylki nie ma napewno takze... niestety ale wciaz jestem chora. Dzisiaj bylismy w tym poznaniu no i doktor pobieral szpik kostny i robiona byla biopsja a jutro beda juz wyniki. Bardzo sie boje bo ponoc szpik jest tzn byl do niedawna czysty i zostala mi tylko bialaczka limfoblastyczna wiec mam nadzieje, ze teraz tez tak wyjdzie. Choc i tak to nic nie zmieni. Czy pisalam juz, ze byl u nas w domku ksiadz, ktory udzielal mi i Mariuszowi slubu ? No to pisze :) Kolejna mila, ciepla i sympatyczna osoba na mojej drodze. Przyjelam Komunie Sw - to bylo w niedziele a ja nie bylam w stanie przez bol isc do Kosciola na Msze Sw i ksiadz przyjechal do mnie. Niestety nie bylam w stanie z nim rozmawiac bo bardzo ale to bardzo az sie z tego bolu zwijalam i akurat chwile po nim przyjechala Pani pielegniarka z hospicjum by podac mi jakis potrojny zastrzyk przeciwbolowy w posladek AUC - wiecie jak to uwielbiam nie ? Tylko, ze ja to jestem jakas nienormalna bo nawet mi zastrzyk nie pomogl. Przyjelam Pana Jezusa do serca i ucieklam do sypialni bo ciezko jak tak ktos patrzy na Twoje cierpienie i ja czuje sie nie komfortowo. No i bedac juz przy tym temacie chcialam przeprosic wszystkich tych, ktorzy pragna mnie odwiedzic ale ja naprawde nie mam na to sily. Uiwerzcie mi ! Z rodzina nawt jeszcze sie nie widzialam. Bardoz mi przykro bo tez wielu z was chcialabym zobaczyc ale nie jest to mozliwe w tym momencie i nie wiem naprawde kiedy bedzie taka mozliwosc bo ja sie poprostu na to nie nadaje. Nie mam sily gadac nawet czasem. A te dni to leca jak za pstryknieciem palcem. Rano i zaraz wieczor. Nie wiem czemu tak jest no ale tak jest. Chce zebyscie jednak wiedzieli, ze pamietam o was wszystkich i bede pamietac. Zawsze bedziecie wq moim serduszku bo tam jest taka specjalna szufladka do ktorej wkladam wlasnie pamiec o was i tam sobie jestescie i bedziecie. A wracajac do ksiedza jeszcze to mialam zamiar napisac o cudzie ale oczywiscie jak zwykle zjechalam na inny temat. No wiec mama zapytala ksiedza gdzie mozna dostac relikwie asle jak wszyscy wiemy jest to bardzo ciezkie do zaltwienia a tu nagle stal sie CUD - ksiadz siegnal do kieszeni i po prostu wyciagnal dwie relikwie, ktore leza tu teraz kolo mnie, po prostu mi pozyczyl. Wyobrazacie sobie jak cudownie jest miec cos takiego ? Mam wlosy Jana Pawla II i mam kawalek plotna z krwia Ojca Pio. Codziennie gdy sie modle sa przy mnie, gdy spie sa przy mnie i cokolwiek robie sa przy mnie. Dla mnie to kolejny Cud za ktory dziekuje Ci Panie. ALLELUJA :) Tak sobie pomyslalam, ze chyba napisze do tego 11 letniego Dominika Młynkowiaka z Wolsztyna. Jego marzeniem jest miec przyjaciol bo ma ich niewiele. My chorzy wiemy jak to jest gdy nie mozna widywac nikogo z powodu naszej slabej odpornosci. Dominik ma nawotwor zloscilwy a jego dawaca niestety sie wycofal w ostatniej chwili. To musialo byc straszne bo przeciez nadzieja powinna umierac ostatnia a tu dawca odebral ja tak strasznie. Ale mam nadzieje, ze Dominik szybko bedzie szczesliwy bo wyczytalam sa sa kolejne dwie osoby, ktore sa zgodne. To mnie bardzo ucieszylo. Dominika marzeniem jest otrzymywanie marzycielskiej poczty - bardzo ladnie sobie to nazwal no i ja postanowilam do niego napisac. Nie wiem jeszcze co ale cos mu napisze. W koncu cos nas laczy. Mam pomysl napisze tutaj jego adres i moze ktos z was bedzie mial tez chec napisalac do tego chlopca. No wiec prosze bardzo:
DOMINIK MLYNKOWIAK
U;L. 5 STYCZNIA 12/2
64-200 WOLSZTYN
Spelnijmy jego marzenie - przeciez o tak nie wiele prosi. Ja zabieram sie do pisania. Moze juz nie dzis bo troche pozno ale jutro lub za 2 dni w wolnej chwili cos mu napisze :) Pozdrawiam was wszystkich kochani, spijcie dobrze, z Panem Bogiem.

wtorek, 6 listopada 2012

Pisze do was ze szpitala w Gorzowie Wlkp. Dostalam dzis pierwszy raz po przyjezdzie chemie i sterydy. Mialam zostac pare dni ale okazuje sie, ze rano jade do Poznania do kliniki bo doktor tam chce mnie widziec. Bardzo sie zdziwil, ze lekarze w Irlandii stwierdzili na podstawie pet scanu stan mojej bialaczki i dlatego jutro bede miala badany szpik kostny i biopsje. Znow sie zaczyna... mozna powiedziec, ze w koncu cos zaczyna sie dziac a z drugiej strony boje sie znowu tego wszystkiego...jestem przerazona. Siedze tu teraz na szpitalnm lozku, patrze na zegarek - juz tak pozno a ja nie moge spac bo teraz mysle juz o jutrzejszych zabiegach...

BĄDŹ WOLA TWOJA...
zamykam oczy Panie
TY SIĘ TROSZCZ...
TY SIĘ TROSZCZ...
TY SIĘ TROSZCZ...
JEZU UFAM TOBIE
JEZU UFAM TOBIE
JEZU UFAM TOBIE...

Prosze Cie Panie zabierz moj strach, prosze Panie miej litosc nade mna. Swieta Marjo Matko Nasza modl sie za mna, Swiety Pelegrynie modl sie za mna, Swieta Rito modl sie za mna, Swiety Ojcze Pio modl sie za mna, Swiet Janie Pawle II modl sie za mna, Wszyscy Swieci i Aniolowie modlcie sie za mna. Wstawiajcie sie za mna u Pana Naszego, proszac go o laske zdrowia dla mnie i dla wszstkich innych jej potrzebujacych. AMEN

niedziela, 4 listopada 2012

Bardzo was wszystkich przepraszam ale od przyjazdu do domu czuje sie bardzo zle. Mam straszne bole brzucha i plecow a najgorsze, ze moje tabletki nie pomagaja. Do tego te zatwardzenia. Strasznie sie mecze i nawet nie mysle co bym mogla naskrobac. Wczoraj byl u mnie lekarz z hospicjum - bardzo dobry specjalista w sprawach bolowych. No i niby jest troche lepiej ale bol wciaz jest. Powiedzial, ze z bolem to jest tak, ze leki trzeba brac systematycznie i to nie bedzie od razu widoczna poprawa ale chociaz zlagodzilo troche. Bol nie jest az tak intensywny i az tak sie nie zwijam. Bo ostatnie dni byly katorga. Do szpitala ide dopiero jutro pierwszy raz i chyba zostane na noc bo tutaj nie jest jak w Irlandii, ze wypuszczaja tylko przy chemii trzeba zostac te przepisowe 24h. Jesli chodzi o to czy rodzina mnie odwiedza to NIE... jeszcze nikt mnie nie widzial bo nie jestem na to jeszcze gotowa tzn. chodzi o ten bol, ze nie jestem w stanie z nikim sie widziec. O znajomych to narazie jeszcze nie mysle a rodzine no chcialabym juz zobaczyc ale wszyscy chyba rozumieja, ze musze sie po prostu ogarnac z tymi bolami, ze szpitalem i ze wszystkim. Moze w przyszlym tygodniu. Musze przyznac, ze mialam juz najgorsze mysli w ostatnich dniach. Od kiedy przyjechalam caly czas bolalo tragicznie, nic mi nie pomagalo i myslalam, ze juz sie zbliza koniec. Teraz bol jest lzejszy ale wciaz mam te mysli. Moze juz nie o koncu ale takie depresyjne, ze to wszystko juz mnie dobija, ciagle to samo, bol, bol, bol. Ciagle w lozku, juz jak naprawde strasznie chora osoba, nie nadaje sie do niczego. Jeszcze wlosy mi wypadaja znow garsciami ale to najmniejsze zlo. Tak bym chciala, zeby przestalo mnie bolec. Jestem strasznie nerwowa co odbija sie na moich kochanych bliskich. Nie chce zeby tak bylo ale nie mam na to wplywu bo nerwy same przychodza. Z zadnej kliniki jeszcze nic ani nie widac ani nie slychac. Jutro ide dopiero pierwszy raz do naszego Gorzowskiego szpitala - wow moje pierwsze wyjscie z domu. Dom - szpital - elegancko. W kazdym badz razie jakby nie bylo to jestem w swoim pokoiku, z moimi blado rozowymi scianami i wielkim lozkiem. I choc nie przesypiam nocy bo boli to i tak sie ciesze, ze tu jestem. Bede konczyla bo musze sie polozyc. Pozdrawiam was kochani serdecznie. Bedzie cos wiecej wiadomo to napisze. A teraz lece odpoczywac.

STRZEZ MNIE O JEZU, JAKO WLASNOSCI SWOJEJ I CHWALY SWOJEJ. JAKKOLWIEK CZASAMI DRZE ZE STRACHU, USWIADAMIAJAC SOBIE SLABOSC MOJA, TO JEDNOCZESNIE MAM BEZGRANICZNA UFNOSC W TWOJE MILOSERDZIE. OBY WSZYSCY LUDZIE POZNALI ZAWCZASU NIESKONCZONA GLEBIE TWOJEGO MILOSIERDZIA, ZAUFALI MU I WYSLAWIALI JE NA WIEKI. AMEN