czwartek, 29 listopada 2012

Czy zastanawialiscie sie kiedys nad tym czemu pada deszcz albo swieci slonce ?
Czemu chmury sa koloru bialego a niebo niebieskiego...
Dlaczego ptaki by latac potrzebuja skrzydel a ryby by plywac potrzebuja pletw...
Czy mysleliscie czemu tramwaje jezdza po szynach ?
I dlaczego w ogole owoce sa owocami a warzywa warzywami ?
Mozna by myslec tak nad wszystkim ale konkretnej odpowiedzi sie nie znajdzie.
Chocbysmy siedzieli rozmyslajac dlugimi godzinami, dniami i nocami
nigdy nie znajdziemy odpowiedzi, ktora bedzie dla nas odpowiednia...
Jedyna odpowiedzia jest taka, ze to Bog wszystko w ten sposob stworzyl,
ze nic nie dzieje sie bez przyczyny i wszystko ma swoj powod jak i konsekwencje...
Tak samo jest z naszym zyciem...
Kazdy ruch ma swoje konsekwencje...
Tak sobie siedze i mysle wlasnie skad biora sie choroby...
dlaczego tak wielu ludzi musi cierpiec...
Tak samo moglibysmy zapytac siebie, dlaczego Jezus zostal ukrzyzowany za nas...
Jak to za nas ? Co to znaczy ?
Czy wystarczylo by jedna osoba mogla poniesc kare za tak liczny lud ?
Zobaczcie jak nas ukochal ! Za nas gotow byl umrzec i za nas umarl
A jak my okazujemy swoja wdziecznosc ?
Problem w tym, ze nie potrafimy okazac tej wdziecznosci.
Na swiecie jest tyle zla...
tyle zla...
Jako mlodzi i zdrowi tego nie dostrzegamy a nawet brniemy w to zlo.
tyle zla...
a my zwykli ludzie, marni glupcy po prostu to zlo akceptujemy...
Czemu nie potrafimy walczyc ze zlem ?
Problem w tym, ze nie potrafimy oddzielic tego zla od dobra...
nie rozumiemy...
Wielu z nas dostawalo napewno znaki czy szanse
ale ignorowalismy je bo w istnienie Boga tez czesto do konca nie wierzylismy...
Jakze on wtedy cierpial...
Pomyslal sobie, ze da nam nauczke...
dlatego zeslal na nas choroby.
Pomyslal sobie, ze jesli zrozumiemy istote bycia, istote zycia i zaczniemy to szanowac
to on zesle nam cud...
Jesli nie to marnie wszyscy poumieramy...
Taka wlasnie odpowiedz na to wszystko...
Nic nie dzieje sie bez przyczyny i wszystko ma swoj cel i odnosnik w czasie...
Starajmy sie zyc po ludzku...
W dzisiejszych czasach czlowiek czlowiekowi wilkiem...
ale wiecie co ?
Stancie do walki ze mna !
Pokazmy, ze to nie jest prawda !
Uczmy sie kochac bo tylko milosc nas uratuje
milosc szczera i prawdziwa...
nie taka na raz, na chwile...
milosc wieczna, taka prawdziwa...
Znacie taka milosc ? ...
Bo ja znam...

6 komentarzy:

  1. Ciebie Kocha Pan Ponad Zycie. Daje Ci szanse do Dlaszego Szczeliwego Zycia. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezus nie umarł za nas on po prostu pokazał nam czym jest miłość, pokazał, że Bóg nas kocha mimo wszystko, Jezus wciąż żyje w naszych sercach... Dlaczego świat wygląda tak jak wygląda? Bo my tak go chcemy widzieć a Bóg zawsze daje nam to czego pragniemy bo to on jest w nas sprawcą i chcenia i działania... Bóg wie czego nam potrzeba zanim o to poprosimy... I KOCHA NAS bezgraniczną, czystą miłością...
    Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
    a miłości bym nie miał,
    stałbym się miedzią dźwięczącą
    lub cymbałem brzmiącym.
    Gdybym posiadał dar przemawiania z natchnienia Bożego
    i znał wszystkie tajemnice,
    i posiadł wszelką wiedzę,
    i wiarę miał taką, żebym mógł góry przenosić,
    a miłości bym nie miał,
    niczym jestem.
    Gdybym cały swój majątek rozdał na żywienie ubogich
    i własne ciało wydał na spalenie,
    a miłości bym nie miał,
    nic mi nie pomoże...
    Bóg jest miłością...

    OdpowiedzUsuń
  3. gdyby jedyną modlitwą jaką wypowiadasz były słowa KOCHAM CIĘ... to by wystarczyło...

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz racje Martus, ze na pewne pytania nigdy nie bedziemy znac odpowiedzi. i ja tez nie wiem dlaczego jest jak jest ale wierze, ze od Boga tylko dobre rzeczy moga nas spotkac. i ze nawet gdy odwrocimy sie od Niego bedzie na nas cierpliwie czekal. daje Milosc, zle rzeczy nie od Niego pochodza. tak wierze...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne przemyślenia, Marto.
    Twój blog śledzę już jakiś czas, ale dopiero dzisiaj udało mi się dotrzeć do tego momentu, bo końcem nie mogę nazwać tej notatki.
    Ja wiem, że na Ciebie jeszcze nie czas, ja wiem, że Bóg jeszcze Cię nie chce, a wiesz skąd to wiem? Wiem to stąd, że masz jeszcze misje do spełnienia. Może zacznę od początku:
    W pierwszej notce poznaje Ciebie, gdy docieram do momentu, w którym mówisz, że jesteś chora zaczynam płakać, później jest nadzieja, już jest wszystko niemalże dobrze, a tu... Takie rozczarowanie. A ja znów płaczę. Czytam dalej i widzę, co udało Ci się zdziałać. Ty jesteś takim małym posłańcem Pana. On chciał byś nawracała innych. Niesamowite, jak Ci to wychodzi.
    Czytając uświadomiłam sobie, że zupełnie zapomniałam o Ojcu Świętym - ba powiem nawet, że jest to mój jedyny tata. Nie znam prawdziwego, ale nie mam mu za nic za złe. Nie chciał, mówi się trudno, mam nadzieję, że tam gdzie jest, to jest mu dobrze. Że to co robi sprawia mu przyjemność. Ale nie o tym mowa, chodzi o to, że uświadomiłam sobie, że przez wszystkie lata odeszłam od Boga tak daleko, że nie wiem, czy zdołam powrócić na dobrą ścieżkę.
    Od kiedy trafiłam na bloga( za pośrednictwem naszego Księdza Darka, któremu serdecznie dziękuje za to, że jest, za to, że działa) zaczęłam dostrzegać inne wartości niż dotychczas.
    Przyznam szczerze, że nigdy nie odczuwałam potrzeby Modlitwy, czy nawet potrzeby do chodzenia do Miejsca Świętego, wszystko to było gdzieś po za moim życiem. Do Kościoła chodziłam tylko, wtedy, gdy musiałam - to okropne. Zdałam sobie sprawę jaką egoistką jestem. Ale od kiedy zaczęłam czytać, to poczułam, że żyję.
    Wierzyłam, wierzę i zawsze będę wierzyć. Wcześniej tego nie okazywałam, ale teraz się zmieniłam. Od teraz CZUJĘ potrzebę rozmowy z Bogiem. Ale nie jest to na zasadzie odmówienia paciorka, ale po prostu rozmowy. Nie zawsze modlę się używając wyuczonych na pamięć słów, czasami jest to modlitwa prosto z serca. Taka moja własna, w której proszę, dziękuję.
    Dziękuje Ci, Marto. Dziękuje, że otworzyłaś mi oczy na świat. Wcześniej nie dostrzegałam tego, co w życiu najważniejsze.
    Bo lepiej było się napić, zapalić i zapomnieć - taka byłam, dziękuje, że już nie jestem.
    Jesteś silną kobietą i ja wiem, że uda Ci się pokonać chorobę, nie potrafię dokładnie Ci powiedzieć skąd, ale mam przeczucie.
    Czuje to tak samo jak od jakiegoś czasu obecność Pana.
    Płakać mi się chce na samą myśl jaka byłam, ale cieszę się, że już nie jestem.
    Twoja historia jeszcze się nie kończy, a zaczyna. Tyle bym chciała Ci powiedzieć, ale nie jestem w stanie. Spróbuję ująć to wszystko w liście, który na dniach postaram się do Ciebie wysłać.
    Mam wrażenie, że znam Cię tak dobrze, ale to tylko wrażenie. Gdzieś na początku (w pierwszym i drugim poscie bodajże)również jest kilka słów ode mnie.
    Tak czy inaczej, wkrótce mój prezent powinien dotrzeć, a tymczasem życzę Ci powrotu do zdrowia.
    Jak Bóg chce, niech tak będzie. W Nim nadzieja i Wiara. Podobno one umierają ostatnie.

    Tak jak powiedziałam - Bóg Cię jeszcze nie chce, bo twoim przeznaczeniem jest nawracać. Spójrz ile osób dzięki Tobie zrozumiało sens życia, sens wiary... Bardzo dużo. Dzięki Tobie i ja do nich należę. Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń