poniedziałek, 31 grudnia 2012

Witam

w ten ostatni dzień tego felernego roku...Dzwonił do mnie mąż Marty, Mariusz, więc od razu przekazuję.
Niestety, w tej chwili stan Marty jest bardzo ciężki.
Święta spędziła w szpitalu, ale z całą rodziną, stan Jej był stabilny. Dopiero po Świętach okazało się, że komórki rakowe rozmnożyły się niesamowicie. Lekarze zaproponowali tę pięciodniową chemię, która jest niesamowicie silna. Dziś jest czwarty dzień. Chemia zacznie działać we wtorek/środę.

Marta strasznie cierpi, niestety. Dostaje morfinę, zastrzyki przeciwzakrzepowe. Ma sparaliżowaną całą prawą stronę ciała.

Prosiłam, aby przekazał Marcie od nas wszystkich, że modlimy się za nią. Marta wprawdzie prawie nic nie mówi, ale kiedy Mariusz zapytał, czy chciałaby przekazać coś na bloga, poprosić o modlitwę, dała do zrozumienia, że tak.

Dlatego myślę, że dobrze by było, abyśmy wspólnie pomodlili się tak, jak ostatnio. Gdybyście tylko mogli coś zaproponować, bo ja w tej chwili nie potrafię zebrać myśli. Dlatego też przepraszam za niespójny tekst, ale wierzę, że mnie zrozumiecie.

W imieniu Marty pozwolę sobie życzyć wszystkim ZDROWIA w Nowym Roku...I wszystkiego dobrego...

niedziela, 30 grudnia 2012

brak wiadomości

Przepraszam, że nie piszę, ale nie mam żadnych wiadomości. Jeżeli czegokolwiek się dowiem, obiecuję, że od razu tutaj napiszę. Wiem, że tak wiele osób czeka, myśli o Marcie, modli się. My wszyscy cały czas jesteśmy z Nią w modlitwie i w myślach.

sobota, 29 grudnia 2012

Dzień dobry...

...choc trudno nazwać mi go dobrym. Nie mam dobrych wiesci, módlcie się, tylko o to Was proszę...

przepraszam, ale nie umiem znaleźć odpowiednich słów


sobota, 22 grudnia 2012

Witajcie...
mam juz laptopa wiec uwolnie troche nasza kochana Nikolke od pracowania za mnie :* dziekujemy Ci slicznie kochana...
Jak wiecie nie czuje sie dobrze, wiec tylko pare slow...
od wczoraj podlaczyli chemie i z tym momentem strasznie wymiotuje...
dzis znow silny bol glowy...
Jedyne co mnie cieszy to to, ze Niki moze tu byc w poniedzialek...
Jeszcze tylko 2 dni i go zobacze...
i cieszy mnie, ze Jezus Malusienki sie rodzi, oby z jego przyjsciem na swiat wrocilo mi zdrowie...
... mi i wszystkim innym...
Zycze wam zdrowia kochani i Radosnych i Spokojnych Swiat...

Jest taki czas, co łzy w śmiech zmienia,
jest taka moc, co smutek w radość przemienia,
jest taka siła, co spełnia marzenia.
To właśnie magia Świąt Bożego Narodzenia...

Wesołych Świąt 

piątek, 21 grudnia 2012

...

"Zamykam oczy i mysle Kim jestem... Albo Kim bylam... Czy wiele zrobilam dobrego i czy wiele wyrzadzilam zlego... Panie ty jeden wiesz Co bedzie.. Ty jeden wiesz Jak bardzo chce zyc.. Zamykam oczy i mysle... Czy jeszcze Kims bede ?..."

Złe wieści...

"Zle wiesci... Jest wiecej komorek rakowych... Od dzis zaczynam Znow chemie... Jakas specjalna Bo zwyklej Bym nie Dala rady przejsc... nie mam Juz na to sily..."

czwartek, 20 grudnia 2012

I znowu...

kolejna wiadomośc od Marty:

"To cos Co znalezli miedzy prawym plucem a zebrem to Jakis zbior wody ktory Jutro beda pobierac przez punkcje ! I do badania... A Takie cos czesto opowiada za raka... Ciekawe Tylko jakiego Znow... Do Tego ta radioterapia glowy... Ile jeszcze mnie Tego czeka..l nö ile... 
Panie niech dzieje sie Twoja wola ! Tylko Twoja... Ale nie Wierze, ze Jest nia moje cierpienie... 
Ty nie chcesz Bym cierpiala...
Wiem o Tym, wiec Blagam pomoz mi... Pomoz mi... Zabierzecie Ten Bol, cierpienie i chorobe... Czekam na Ciebie Panie Jezu... Czekam tu... Uslysz moje wolanie..."

C.D

"Teraz cierpliwosci Bö Pisze lewa konczyna co proste nie Jest..wizyta byla i dowiedzialam sie tyle ze z trombosa lepiej, znalezli cos na c't kolo pluca Ale nie zrozumialam Co... Mama musi pogadac z Prof. Bö Moj niemiecki czasem widac zawodzi.. I ze Bedzie radioterapia glowy... Wiecej nic nie wiem Bö zdenerwowwlam sie Tym Co tam znalezli kolo pluca... Tak beda znajdowac ciagle cos nowego... Nie chce Juz.."

Spóźniona dzisiaj...

...więc pewnie część z Was już czytała na fb Marty. Niestety, Marta czuje się nadal źle :(

"Przepraszam was Ale od wczoraj tak mnie boli prawa reka ze nie möge pisac..Byl robiony wczoraj tomograf, glowa tez mi od wczoraj peka... Musicie to zrozumiec.. Jestem totalnie bez sil..,Znow zwiekszyli morfine Ale nawet to nie pomaga... Märze by to sie skonczylo... Wybaczvcie Ale nie bede Jakis czas pisac.. Chyba ze zdobede sie na pare Slow to zalezy od mojej Reki.. Caluje was..

Sorry za bledy i przeksztalcenia Ale Pisze wyraz i wskakuje mi tu niemiecki.. Zapomnialam dodac ze podali wczoraj Chemie o dluzszym dzialaniu.. Teraz czekam na wizyte.. Ciekawe ile bylo komorek rakowych w kregoslupie.

Znow jade na tomograf... Teraz Jakis inny... Musze Polknac tabletke na relax Bö chyba mam klaustrofobie..."

wtorek, 18 grudnia 2012

DOBRE WIEŚCI!

I jak tu nie wierzyć w moc sprawczą Waszych modlitw i życzeń? wchodzę na fb, a tam wita mnie taki oto Marty wpis:

"Dobre wiesci.. Po kolojnej wojnie chemii zostala tylko jedna komorka rakowa.. Teraz zaczna podawac chemi o mocniejszym i dluzszym dzialaniu - od jutra. Za dwie godz mam ct Scan by zobaczyc czy ta trombosa sie zmniejszyla - Oby. Musze cwiczyc buzia by te kamienie odeszly. Nö i okaze sie czy gdzies jeszcze sa komorki do wybicia. Modlmy sie by tak owych nie bylo Bö to Co Juz przechodze w zupelnosci Starcza a nawet jest z duzo. Miej mnie Panie w swoj opiece..."

poniedziałek, 17 grudnia 2012

KRÓCIUTKO...

"Wiem myszki ze czekacie Az. Napisze Ale dzis jest ciezko. Tzn. Codzien jest Ale dzis to Juz bardzo. Boli dalej i nic nie schodzi, reka zdretwiala tez nie ma sil pisac. Lece nyny z nadzieje ze Jutro Bedzie Lepiej.. Oby.."

niedziela, 16 grudnia 2012

O Miłości...

"Otworzylam dzis oczy i przywital mnie silny Bol glowy. Ofiarowuje go Tobie Jezu za ofiary Tragedii w USA. Za te 28 ofiar. Az Lzy cisna sie do oczu gdy pomysle o tych niewinnych dzieciaczkach. Kim Byl Ten czlowiek.. Hmm.. Napewno nie czlowiekiem.. Byl demonem jakims. Bo nie Wierze ze jakikolwiek czlowiek nawet nie potrafiacy kochac mogl zabic dziecko. Opetalo go zlo. Tym wlasnie jest zycie bez Boga. Do tego prowadzi. Do Zla. Jakiegokolwiek.. Wczoraj zapytalam was czy pomozecie mi zmieniac swiat.. To bylo Takie pytanie retoryczne Bo wiadomo ze calego swiata nie zmienimy. Ale popatrzcie... Gdyby kazdy z Nas zmienil swoj SWiat w kolo siebie.. Ile Juz Byloby dobra w swiecie.. W waszym swiecie.. W swiecie kazdego z was.. Warto jest niesc dobro, milosc i cieplo nawet gdy ktos was odpycha i Tego nie chce to sie nie uginajcie Bo ja wam Mowie ze w koncu on sie ugnie. Powoli Ale w koncu otworzy oczy. Nie wazne ile dajemy Ale wazne Jak dajemy, z jaka checia i z jaka miloscia. Wczoraj Przy modlitwie otworzylam Jak codzien Pismo Sw by posluchac Co Pan ma mi dzis do powiedzenia i wiecie o czym mi Mowil ? Wlasnie o milosci do blizniego. Kochajmy sie nawzajem, nawet tych ktorzy Nas zranili czy rania. Uwierzcie, ze miloscia ktora im dajece zmienicie w koncu ich serca. Bez milosci nie ma nic..."

sobota, 15 grudnia 2012

DLA WAS...

Nie z fb skopiowane, tylko specjalnie dla czytelników bloga. Przekazałam Marcie, jak ogromną popularnością i zainteresowaniem cieszy się Jej blog [ilośc wejść każdego dnia jest napradę imponująca], z jaką życzliwością, troską i sympatią cieszy sie Ona nie tlyko wśród znajomych, ale także wśród tych osób, które JESZCZE nie miały okazji Jej poznać osobiście. Dlatego w miarę sił i możliwości będzie starała się pisać dla Was...Dopóki jest w szpitalu, bedę nadal przekazywać:) Sorrry ;))))

"Wciaz jeszcze spuchnieta buzia.. Moze Tego Juz tak nie widac Ale ja to bardzo czuje i strasznie mi z Tym.. Ogladalam dzis Stare zdjecia, Takie wiecie na serio stare. Moze sprzed 10 lat. Usmialam sie i ubeczalam Po Pachy. Moje szalenstwa, wesele Mojej Karolinki, Wakacje, Swieta Takie i Takie, urodziny, imieniny, Nikulek taki malutki, Jakies jezioro, morze... Mozna by wymieniac i wymieniac.. Zostaly Tylko Fotografie.. Kolorowe fotografie.. Ktore zatrzymaly te piekne chwile z mojego zycie.. Ile Bym Dala by je ozywic. Nadac jasniejszy i zywszy kolor... Rozswietlic... Ty Panie rozswietl me zycie teraz... Nadaj mu jasnosc, o to Cie prosze. Przywroc mnie do swiata gdzie bede mogla Ci Sluzyc i Pelnic Twoja wole. Daj mi szanse a Cie nie zawiode... Wolam do Ciebie Ojcze... Uslysz Moj Glos, moje wolanie, moje blaganie.. Pozwol mi wrocic i zyc tak Jak ty Tego chcesz.. Po prostu zyc z Toba Przy boku... Panie... Uslysz Me wolanie... Nie pozwol by kolor tych wspomnien sie rozmyl, rozmazal.. Nie pozwol mi zapomniec.. Daj mi swoje swiatlo.. A obiecuje ze nie pozwole by ta Swieta Swieca zgasla... Zaden wiatr jej nie zdmuchnie, Zaden powiew i zadna mgla nie przysloni mych oczu daj mi Tylko szanse... Bede Niosla dzielnie Twoj ogien Panie i bede Starala sie nim rozpalac milosc w innych... Zrobic to, Zdolam to zrobic... Tylu Ilu Tylko bede mogla... chce zobaczyc Swiatlo Panie...
Tak bardzo chce je niesc...
Bola mnie plecki wiec klade sie i wam zostawiam te Male moje przemyslenia... Pomyslcie kochani... I powiedzcie mi czy Jesli Sie Uda a wierzymy ze tak... To czy pomozecie mi Zmieniac SWiat ? Caluje was i tule"

piątek, 14 grudnia 2012

Najnowsze wieści...

...bo ja już rano wiedziałam, że Rodzice Marty mają dzisiaj rozmawiać z lekarzem, tylko czekalam na dokładne informacje. Kopiuję od Marty z fb:

"przyjechali rodzice na rozmowe z Prof. Niederweiserem. Staudamm wyglada nastepujaco... Po pierwsze dostali ochrzan ze Ostatnim razem Po badaniach pojechalam do Polski i ze nie powinnam podrozowac nawet autem gdyz Thrombose ktore mi sie rozwinela jest od pod piersia do nogi Co w kazdej Chwili moze dosc do Serca i Wtedy.. Wiadomo Co.. Nie chce nawet glosno Mowic.. Kolejna rzecz to to ze komorki w kregoslupie rozmnazaly sie z predkoscia swiatla i gdyby doszly do szpiku to wiadomo Co... Mowil ze Co najwyzej mialabym do 2 Tyg.. A Potem wiadomo Co.. I ze przyjechalismy w odpowiednim czasie tzn. W Ostatnim.. Juz wiem ze zostala tu na swieta.. Trudno.. Mam Tylko nadzieje ze Niki Jakos Bedzie mogl tu byc z nami.. W pon. Sr. I pt. Kolejne Chemie w kregoslup a Potem inne badania by wykluczyc ewentualne inne komorki bialaczki w Moim ciele.. Zobaczcie Jak Pan Bog kieruje nami.. To widac Golym okiem.. Widzicie to ? Wszystko w odpowiednim czasie.. Ja mam Takie Jakies uczucie Co do tych SWiat Bozego Narodzenia jakby cos mialo sie wydarzyc Tylko jeszcze nie wiem Co.. Ty wiesz Panie ze chicem Tylko Prozent w postaci zdrowia i Tego bys sprawil by bylo w okolo wiecej milosci by ludzie dzieki cierpieniu zrozumieli i przemysleli SWe zycie tak Jak ja to zrobilam, by Ten Bol nie poszedl na Marne.. Dlatego ofiaruje go Tobie za to wszystko i za zdrowie wszystkich innych chorych. Tego pragne Ojcze. Przy okazji rodzice przywiezli mi listy od was jestescie kochani. Ania Warszczuk ty to Juz szczegolnie.. 3 listy i ksiazka Dla Nikosia i Dla mnie prezenty.. Wariatka...dziekuje wam wszystkim za wszystko.."

Marta prosiła mnie o edycję, bo pisze z telefonu, i wkradają jej się różne psikusy, ale wiem, ze bedziecie wiedzieć, o co chodzi :)

Dzień dobry

Dzisiaj zacznę od porannego wpisu Marty na fb:

"Od 1,5 h nie moge spac.. Wczoraj wymiotowalam - jeszcze Tego mi Bylo brak.. Poprosilam pielegniarke zeby zjechala z morfiny bo 5 g na godz to chyba Dla mnie duzo.. Zjechala na 3 g i teraz Znow wrocil Ten Bol.. Co ja mam Robic Bo Juz nie wiem.."

Ale jest też dobra wiadomość...Otóż kiedy Marta zaczęła leczenie w Lipsku, w kręgosłupie było ok. 700 komórek rakowych. Po kazdej chemii lekarze pobierają płyn do badania, i wczorajsze wyniki wykazały, ze jest ich już tylko 8!

Ja też przepraszam, ze nie pisze tutaj codziennie, ale to jest blog Marty, ja tylko w Jej imieniu przekazuję wiadomości, a o swoich odczuciach tylko Marta może tutaj pisać. Dziękuje za wszystkie wiadomości i słowa, przekazuje Marcie na bieżąco.

N.

środa, 12 grudnia 2012

:(

"Od wczoraj rano mam okropny Bol. Boli mnie Pol twarzy i Pol jezyka. Do Tego wszystko Az. Po ucho jest sparalizowane a w uchu jest taki Bol jakby mial mi bebenek peknac. Byl dentysta i zalecil c't Scan, ktory Byl robiony dzis i nic nie pokazal.. Druga opcja to ze niby cysta pod skora.. I tak siedze Juz Drugi dzien i zwijam sie z bolu. Juz nie mam sily.. Powaznie.. Nie mam sily.. Panie Boze Sciskam w reku rozaniec w nadziei ze mi razem z Matula Przenajswietsza zabierzecie moje cierpienie.. Smaruje Policzek Swietym Olejem w nadziei ze ukoi Moj Bol.. Codziennie modle sie do Ciebie Ojcze i Matko Boska z moja intencja.. Jesli nie Dane jest mi isc do Waszego Krolestwa to pozwolcie mi Juz wyzdrowiec albo dajcie choc sile Bo jest mi Juz jej brak.. Sile i cierpliwosc.. Blagam.. Tak bym mogla wypelniac Twoja wole.."

BÓL...

"Juz 23:00 a ja od 18:00 mam taki Bol ze nie wyrabiam. Dali 4 rozne przeciwbolowe zaczynajac od tabletki a konczac na morfinie w pompie. Jak to nie pomoze to Juz nie wiem Co... Zaraz Dostane jakiejs padaczki z Tego bolu... Juz nie wiem Co sie dzieje, w pewnym momencie to myslalam ze Juz umieram..."

Dzisiaj rano:
"
Wciaz jest Bol nie do zniesienia ! Zadne Srodki przeciwbolowe mi nie pomagaja, nawet morfina. Maja zrobic ct Scan dzis by sie upewnic Ale prawdopodobnie to te kamienie podskorne. Beda mi je wyciagac. Rozcinac buzie... Ale nie Wazne... Byleby Ten Bol odszedl Bo nie daje rady.. Po prostu Juz nie moge.. To nie jest Zwykly Bol Ale taki nie do wyrobienia. Nie moge jesc, nie moge otworzyc buzi a Bol Az. Po ucho jakby mialy mi bebenki peknac... Ratunku..."

Do tego przeogromna tęsknota za synkiem:

"
Tesknie za Nikusiem.. Za jego zbojnickim usmieszkiem.. Za cieplymi raczkami.. Za kochanym serduszkiem.. Za Tym Jak Wolga mamo mamo a wiesz.. I opowiada Historie z kosmosu.. Kocham cie synku.. Przykro mi.. Wiem ze obiecalam ze nie bedzie dlugo.. Nie wiedzialam rybko.. Tak bardzo mi przykro, ze w Tym roku tak Mali miales Soja mamcie.. Ale wlasnie Po to walcze by Ci to synku wynagrodzic.. Modl sie za mamcie Jak zawsze.. Dobrze ? Obiecuje ze to Jakobs minie i mina nasze troski.. Zmartwienia.."


wtorek, 11 grudnia 2012

...

Marta ma internet tylko w telefonie, nie może z niego pisać tutaj, tylko na fb, wiec nadal przekazuję wiadomości dla tych, którzy nie mają Jej na fb:

"Spuchlo mi Pol twarzy i Pol jezyka. Bol ogromny Az. W uchu. Wszystko sparalizowane. Dostaje antybiotyk i przeciwbolowe. Hematolodzy Mowia ze to Jakas infekcja Ale nie wiedza jaka, dentysta mowi ze sa dwie dziury w zebach Ale tez nie wie czy od Tego i beda Robic c't Scan buzi. Ma jeszcze Inny Jakis przyjsc lekarz. Ajjj... Co jeszcze sie wydarzy ? ... To jest straszne..."

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Od Marty...

Marta wciąz jest w szpitalu w Lipsku i pozostanie tam na pewno cały tydzień. Dzisiaj miała chemię w kręgosłup. Następna w srodę i  w piatek.

"To było naprawdę bolesne i jest do teraz i będzie jeszcze długo. Nie wiem, jak przez to przejdę, naprawdę nie wiem...moje plecy są tak obolałe i głowa również. Proszę,
Boże pomóż mi..."

Kolejna wiadomosc od Marty:

"Juz 23:00 a ja od 18:00 mam taki Bol ze nie wyrabiam. Dali 4 rozne przeciwbolowe zaczynajac od tabletki a konczac na morfinie w pompie. Jak to nie pomoze to Juz nie wiem Co... Zaraz Dostane jakiejs padaczki z Tego bolu... Juz nie wiem Co sie dzieje, w pewnym momencie to myslalam ze Juz umieram..."


piątek, 7 grudnia 2012

W imieniu Marty...

...pisze dzisiaj Nikola.
Marta dzwoniłą do mnie i prosiła o napisanie posta w Jej imieniu, ponieważ Ona nie ma internetu i nie wie kiedy będzie miała dostęp.
Wczoraj, kiedy czekała na Laurę, zadzwonili ze szpitala w Lipsku, ze ma natychmiast przyjechać, ponieważ zrobił się skrzep i musiała mieć naychmiast podane zastrzyki rozrzedzające krew.

Marta miała nadzieję, ze wyjdzie tego samego dnia, ale od razu zrobili jej punkcję i musi zostać na oddziale.

Punkcja wykazała, ze są komórki rakowe w kręgosłupie. Nie chcę zagłębiać się w szczegóły, bo nie wiem, czy dobrze zrozumiałam wszystko, Marta napisze wiecej sama.

Pozdrawia wszystkich bardzo serdecznie.



środa, 5 grudnia 2012

Moj mail zostal podany w wiadomym celu i prosze osoby, ktore mnie wciaz osadzaja, ze je oszukalam o nie pisanie do mnie ani maili ani na blogu. Ile razy mozna prosic ? To jest moj blog i moja skrzynka i nie zycze sobie bym musiala czytac wasze oskarzenia bo ich nie potrzebuje. Mam dosc zmartwien a skoro wy nie potraficie mi wierzyc to juz wasz problem. Nie moj. Ja mam dosc problemow. Ale wy o takim problemie chyba nie macie pojecia i nie zycze wam byscie kiedys mieli. Dlatego prosze wykazac chociaz odrobine szacunku i nie wysylac do mnie obrazliwych maili bo ja nikogo z was nie obrazam. Dziekuje
prosilam o przysylanie na maila waszych adresow a nie podalam maila - no pieknie :) Oto moj mail msalacka@gmail.com
SCISKAM :)
Hej myszeczki moje, dzis przestudiowalam wszystkie wasze listy i popodkreslalam pewne fragmenty, ktore chcilabym umiescic w mojej niespodziance. Chodzi mi glownie o cytaty i slowa o naszym Panu Bogu. Teraz sluchajcie jest nastepna sprawa. Poniewaz pozbylam sie kopert i zostaly same listy to nie mam waszych adresow a bardzo chcialabym je miec gdyz jak wyzdrowieje to chcialabym miec z wami kontakt. Szkoa tez, ze ich nie mam bo mialy takie piekne znaczki pocztowe a ja za pozno wpadlam na to, ze moglabym je sobie zbierac. Ale to to nic. Zrobilam juz sobie liste z waszymi imionkami a was prosze byscie na mojego maila wysylali jk njszybciej swoje adresiki a ja sobie przyporzadkuje do waszych imion.

Dzisij czuje sie w miare. Nawet zrobilam rosolek. Dobra, dobra wiem, ze za wiele roboty przy nim nie ma ale liczy sie fakt haha :) Jutro przyltuje do mnie moja przyjaciolka Irlandka Laura. Zostanie do niedzieli. Tak sie ciesze. Nie moge sie doczekac. Juz ja ostrzeglam , ze ja nie mam sil na gadanie caly dzien a wiecie co ona powiedziala ? Ze posiedzi przy mnie i pomilczy, ze po prostu bedzie. Czy to nie nazywa sie przyjazn ?

wtorek, 4 grudnia 2012


Starajmy się być po prostu „ludźmi”,
zwyczajnymi, dobrymi, ludźmi,
którzy odrzucają wszelką przemoc.
Nie ludźmi, którzy swym zachowaniem
przypominają robota lub komputer.
Lecz takimi, którzy mają wielkie, wrażliwe serce
i zrozumienie dla wartości,
które dziś w wirze konsumpcyjnym życia zgubiły się.
Bądźmy ludźmi odmienionymi przez miłość!
Prostszymi, spokojniejszymi, życzliwszymi,
bardziej ludzkimi.
Phil Bosmans

Hej aniolki
Jest juz pozno a ja jeszcze nawet nie skonczylam swojej pracy a mianowicie pracy nad niespodzianka o ktorej mowie wam juz ktorys raz. Mam do was takie male pytanko a wlasciwie do tych wszystkich, ktorzy wysylaja mi listy. Sluchajcie na wstepie chcem przeprosic bo w tej chwili nie jestem w stanie nikomu odpisac. Moja prawa reka jest zdretwiala i lepiej mi pisac na blogu gdyz nawet czasu by mi chyba nie starczylo odpisujac do wszystkich. Juz to kiedys pisalam ale tak chcialam zaznaczyc jeszcze raz. Zebyscie nie gniewali sie na mnie. Sluchajcie a teraz to pytanko. Czy ja moglabym opublikowac pewne fragmenty waszych listow ? Nie zdradze w jakiej formie choc pewnie i tak domyslacie sie co kombinuje. No to jak ? Co wy na to ? 
Dzisiaj wpadlam na pomysl, ze zaczne robic kartki. Takie wiecie Swiateczne czy cos tego typu. Moze mi wyjdzie i wycinam znaczki z waszych listow - zrobie sobie nowa kolekcje :) Kolorowych snow serduszka :*
Każdego roku u kolejnych 10 tysięcy osób lekarze wykrywają nowotwór krwi. Połowa z nich umiera, tylko dlatego, że nie znajduje dawcy szpiku. 2 tysiące dzieci rokrocznie przegrywa swoja heroiczną walkę o życie. Drużyna Szpiku powstała, by zwiększyć szansę chorych na powrót do zdrowia. A nie jest to łatwe, gdyż w polskim Rejestrze znajduje się tylko 40 tysięcy nazwisk, kied
y w sąsiednim, niemieckim 3 miliony.
Drużyna Szpiku to grupa wolontariuszy prowadzących kampanię społeczną
„Podziel się życiem”. Jej głównym założeniem jest obalenie stereotypów na temat przeszczepów. Jest co obalać.
Nadal powszechne jest bowiem przekonanie, że przeszczep szpiku wymaga wkłuwania do kości dawcy. Tymczasem jest to najczęściej zabieg przypominający przetaczanie krwi, więc praktycznie bezbolesny i niewymagający od potencjalnego dawcy konieczności długiego leczenia i rehabilitacji, będących następstwem innych operacji. Dawca, po odłączeniu przewodów, którymi przetaczano krew do separatora komórek szpiku, najczęściej może po prostu iść do domu.
Człowiek, bogatszy o tę nową wiedzę, sam zostaje emisariuszem tej idei w swoim środowisku, a wymierną korzyścią jest powiększanie się liczby potencjalnych dawców...
Czesc sloneczka, wczoraj juz bylam zbyt zmeczona zeby pisac dlatego pisze dopiero dzis. No wiec nowiny takie, ze krew praktycznie bez zmian, jedynie LDH wzrosl co nie znaczy zbyt dobrze bo jest to wskaznik odpowiedzialny za komorki rakowe. Nie wiem czy juz wam pisalam, ze cala prawa strona tzn reka, ramie i pol twarzy mi dretwieje co Pani Doctor powiedziala, ze moze byc powodem wlasnie tego, ze mam komorki rakowe w prawym plucu. Przerazilam sie. Znowu cos. A skoro dretwieje to juz nie jest tak nie powaznie... Trzeba dzialac. Maja zamiar znow badac szpik kostny - Matko Sw. to badnie to mnie nie opusci chyba nigdy ale kazdy szpital chce miec swoje i po swojemu przeprowadzone. Kolejnym badaniem jest punkcja ledzwiowa czyli kolejna bolesna sprawa. Do tego beda wyciagac mi port z zyly glownej bo mam go juz 4 miesiace i boja sie, ze moze byc zakazenie. Wiem, ze w Dublinie w szpitalu 6 miesiecy to bylo minimum jak mozna bylo miec ten port. No i teraz znow sie boje... Wszystkich trzech rzeczy...Pobieranie szpiku juz znam i to bardzo dobrze - jakos przezyje ale gorzej z tym nakuwaniem kregoslupa i wyciaganiem portu bo ja to wiem, ze Dublin byl profesjonlnym szpitalem i najlepszym i zawsze jakos tak zaufanie mialam do nich mimo, ze sie balam. Nie wiem moze to dlatego, ze to pierwszy raz, znow w nowym miejscu. Pamietam ten dzien, to byl czwartek zaraz po moich urodzinach, rozmowa z doktorem Brownem w Dublinie i te slowa, ze bialaczka wrocila a ja probowalam byc silna i z powaga zapytalam to co teraz robimy Panie doktorze ? Co mnie czeka ? A on spojrzal na mnie wtedy z takim smutkiem ( ten lekarz jest z tych, ktorzy bardzo przywiazuja sie do pacjenta i zawsze chca dla niego jak najlepiej. Pewnie kazdy lekarz na swoj sposob taki jest ale on akurat okazywal to w piekny sposob. Wlasnie w taki, ze prowadzac z nim rozmowe ufalam mu bezgranicznie) , ze widzialam juz z jego twarzy co sie dzieje. A pozniej padly slowa NIE MOZEMY JUZ NIC DLA CIEBIE ZROBIC, GDYBYM ZNAL CUDOWNY LEK DALBYM CI GO ALE NIE MA JUZ DLA CIEBIE RATUNKU A JEDYNE NA CO MOZEMY LICZYC TO CUD...czulam jakbym padla na krzeslo, mimo, ze juz na nim siedzialam. Mariusz nie rozumial nic - pielegniarka musiala mu tlumaczyc. To byl szok. Zaproponowali chemie podtrzymujaca zycie plus sterydy - w koncu zgodzilam sie. Nie mialam nic do stracenia. Chcialm juz tylko wrocic do Polski i zobaczyc sie z reszta mojej rodziny. Mialam nadzieje na zaledwie pare tygodni zycia i ciezko ale jakos przywyklam. Moja rodzina sie nie poddawala. Szukala ratunku w Polsce. To w Gorzowie, to w Poznaniu. Ale nikt nie potrafil mi konkretnie niczego zaoferowac. W koncu ten Lipsk. Gdy sie dowiedzialam, ze mamy tam jechac bylam zalamana. Bo chcialam byc tu w domu. Pojechalismy... No i okazlo sie co sie okazalo, ze niby jest mniej powiekszonych wezlow chlonnych i ze caly obraz wyglada lepiej a wczoraj wskaznik znow zaczal rosnac i jeszcze to dretwienie i jak znow uslyszalam, ze trzeba zrobic to SZYBKO to znow poczulam sie jakos tak podobnie jak wtedy. Daja szanse, oferuja mi to i tamto juz napisalam wyzej jakie konkretnie badania beda wykonywac. Szansa... nadzieja... ale tez strach... Najgorsze, ze teraz trzeba wypelniac tysiace roznych formularzy, biegc po urzedach i zajmowac sie biurokracja zamiast juz zaczynac. No ale taka kolej rzeczy w kazdym kraju. Tak sobie przypomnialam przez ten post o Dublinskim szpitalu. Spedzilam tam 6 miesiecy zycia na oddziale. Bylo ciezko bo bylo. To co przeszlam i przezylam to tego nie zycze nikomu. Ale sa tez piekne momenty, ktore przez ten bol pamietam. Np. Ludzi ktorych poznalam. Mowie o pielegniarkach, lekarzach, dziewczynach z kwiarenki, sprzataczkach i kucharkach. Wszyscy byli tacy mili, ze czulo sie, ze oni wszyscy sa tam dla ciebie. To nie bylo udawane. Nie, ze musieli sie tak zachowywac bo praca im nakazuje. Nie... nie... to sie dalo odczuc. Cudowni mili ludzie. Wszyscy bez wyjatku. Brakuje mi ich. Chcialabym wyzdrowiec i moc ich jeszcze zobaczyc. A teraz co mnie czeka tutaj ? Ten strach przed nieznanym, jest najgorszy... ale musze, wiem ze musze bo moze tam czek mnie ratunek. Panie Boze daj mi sile i odwage bym mogla znow podjac walke. Co bedzie to bedzie i w pelni oddaje sie Tobie. Ufam Ci, ze zrobisz to co bedziesz uwazal za sluszne. Niech nie dzieje sie wola moja, ale Twoja Panie Boze... Niech zieje sie Twoja wola...

Wczoraj po powrocie zstalam w przedpokoju nowe listy. Jestescie wspaniali. Osobie, ktora przyslala mi drewniana branzoletke chcialam tez bardzo podziekowac. Juz taka mam tylko kwadratowa a ta jest okragla i od razu zalozylam na reke, bede musiala poprosic ksiedza aby mi ja poswiecil bo te pierwsza dostalam od mojej kochanej Werulci - szwagierki corci. Przy okazji caluje Cie i sciskam moja perelko, wiedz, ze ciocia za Toba bardzo teskni. Te od Weruni poswiecilam bedac w Knock. Bardzo mi sie one podobaja i Ci wszyscy Swieci na nich - piekne. Dlatego dziekuje slicznie. A i wracajac do ksiazki o bł. Chiarze to rowniez dziekuje slicznie. Jeszcze nie zaczelam jej czytac bo czytam ten pamietnik chorej matki - bardzo polecam. Jak ja skoncze to wtedy zaczne czytac te. Ale dziekuje wam za kazdy jeden list i kazdy jeden obrazek. Bardzo chcialabym opisac na kazdy list ale niestety nie dalabym rady przez te zdretwiala reke pisac dlugopisem. Na klawiaturze jeszcze jakos daje rade. Musicie zrozumiec. Ale kazdy list mam w serduszku i wam ziekuje za radosc jaka mi sprawiacie. Macie dobre serduszka i ciesze sie, ze was mam. No a teraz ide wyprostowac plecy bo troche siedzialam zgieta i bola. Caluje was mocno mocno mocno...

Acha jeszcze jedno. Prosze was o modlitwe za synka moich przyjaciol, ktory mial przeszczep poniebienia. Oliwier ma ponad rok i jest slicznym chlopczykiem. Jego rodzice Jola i Dominik wspanialymi ludzmi. Poswieccie za nich choc dziesiatke roznca by wszystko bylo dobrze  Pan Bog nad nimi czuwal. Dziekuje wam...

niedziela, 2 grudnia 2012

Kochani jutro jade do Niemiec, juz sie boje. Modlcie sie za mnie prosze. Jedyne o co kiedykolwiek prosilam i prosze to modlitwa. Oby wszystko poszlo dobrze. Caluje was mocno...
Dobra mowie po raz ostatni bo przed chwila doszly mnie sluchy, ze wy moi PRZECIWNICY dalej pocicie sie nad tymi komentarzami. Powiem wam jedno. Jesli uwazacie, ze to ja kasuje wasze komentarze to grubo sie mylicie bo jak mialabym niby to zrobic ? Czy ja mam jakas umowe podpisana z wirtualna polska ? Albo jestem czarodziejem ? Chyba nie... wiec przestancie mowic, ze ja kasuje wasze wypowiedzi bo tak nie jest. Juz chyba nie macie co wymyslac. Druga sprawa to taka, ze ja nikogo nie obrazilam ! Czym przepraszam bardzo ? Nikogo nie wyzwalam ! To wy wyzywacie mnie od pustych i glupich co ja przyjmuje z godnoscia w przeciwienstwie do was bo niedosc, ze mi ublizacie to jeszcze smiecie pisac, ze to ja was obrazam gdzie ja nic takiego nie zrobilam. Ja nikogo nie prosilam o wplacanie pieniedzy i nikogo nie prosilam o pomoc to ludzie sami mi pomogli i nie mam z czego sie rozliczac bo juz powiedzialam co zrobie z tymi pieniedzmi jak wyzdrowieje a jak ktos mi nie wierzy to ja juz nic na to nie poradze. Jutro zaczne dzwonic po wszystkich portalach, zeby usuneli te artykuly na temat mojej osoby bo ja na nie zgody tez nie wyrazilam i osoba publiczna tez wcale nie chcialam sie stac. Nie wiem czy wam jest lepiej jak dobijacie komus gwozdz do trumny ? W jaki sposob moje wypowiedzi sie zmienily ? W taki ze juz zaczelam sie sama z tych waszych oskarzen smiac ? Ilez mozna przezywac i sie zamartwiac ? Wiem, ze o to wam chodzi ale ja dziekuje bardzo nie mam na to czasu ani sily. Wszystkim tym ktorzy sa ze mna dziekuje. Wy wiecie, ze nie jestem oszustka a jak mam to udowodnic innym ? Nie wiem... moze kiedys sie przekonaja jesli uda mi sie wyzdrowiec i bede mogla spelnic marzenie o fundacji. Teraz jednak nie mam ani rachunku za smaolot ktorym lecialam, ani rachunkow za paliwo do klinik ani rachunkow za leki.  Nie wiem co sobie myslicie, ze ja chodze po klubach i wydaje ? Ludzie ja siedze w domu caly czas i nie moge miec zbyt wielkiego kontaktu z ludzmi. Jedyne gdzie wychodze to do lekarzy. To jest ostatni raz gdy sie tlumacze. Jest mi przykro, ze tak mowicie o mnie nie znajac prawdy. Ale ja juz nic na to nie poradze. Nie zmienie waszej opini. Kiedys sie przekonacie i mam nadzieje, ze uda mi sie zrobic to co mowilam wtedy ciekawe co powiecie wtedy. Choc szczerze powiedziawszy teraz to ja sie boje w ogole wyzdrowiec bo co wtedy powiecie. Babcia mi mowila, ze gdy Pana Jezusa oczerniali, i wydawali na smierc i pytali on slowem sie nie odezwal bo i tak by mu nie uwierzyli... wiec co tu wiecej mowic. Jest mi ogromnie przykro, ze tak postepujecie bo ja niczym nie zawinilam. Daj Panie Boze wypelnic misje, ktora calym sercem chce spelnic.

Czytalam dzis ksiazke RADOSC DO SZPIKU KOSCI a autorka to Cecilia Poli. Jest to pamietnik chorej matki. Dziewczyna ma male dziecko i meza i choruje na bialaczke, przez co tez zbliza sie do Boga. Teraz jestem juz bardziej pewna, ze osoby powaznie chore zwracaja sie do Pana Boga i przez to sa z nim blizej. Nie jest to zadne nawiedzenie. Takie osoby po prostu zaczynaja rozumiec sens istnienia i cud jakim jest zycie. Osoby zdrowe niestety nie potrafia tego docenic i nie mozemy ich za to winic. Dopoki bylam zdrowa tez zycia nie docenialam i choc wierzylam to nie interesowalam sie Bogiem. Teraz jest inaczej i dziekuje mu za to, ze niose ten krzyz bo dzieki niemu poznalam jaka jest prawda i dzieki niemu potrafilam  sie zmienic. Szkoda, ze pewni ludzie nie potrafia tego docenic ale najwazniejsze dla mnie to to, ze ty Panie Boze to doceniasz. Prosze Cie zmien tez tych ludzi ale nie pozwol im cierpiec by nie musieli doswiadczac tego co ja. Ale czy bez cierpienia da sie zrozumiec pewne rzeczy ? Chyba nie... dzikuje wiec Panie za moje cierpienie. I jesli zycie jest droga krzyzowa a moim krzyzem wlasnie to, ze musze przyjac taka kare za swoje grzechy to przyjmuje ja Panie. Obys tylko zawsze byl przy mnie...

sobota, 1 grudnia 2012

Hejka to znowu ja ale tylko na chwilke bo dzis bardzo zmeczona jestem. Nerwy mnie wykonczyly ale juz sama nie pamietam po co ja sie tak denerwowalam ? hmm... no nie istotne. Chcialam wam tylko podziekowac kochani, ze jestescie ze mna. To dla mnie duzo znaczy. W poniedzialek jade na te badania. Juz sie boje. Ale mam nadzieje, ze wyniki beda dobre. Od kiedy wrocilismy z zeszlych badan mam to dziwne dretwienie. Cala prawa strona. Reka prawa i prawa strona twarzy. Troche sie martwie bo nie dzialalal ostatnio port i lekarz w sumie nic nie powiedzial ale ja mam takie wrazenie jakby to bylo od tego. Moze wyskoczyl z zyly czy cos w tym stylu. Nie wiem.. w kazdym badz razie martwie sie co to bedzie w poniedzialek. Dzisiaj taki dziwny dzien, troche bylo tych nerwow ale z drugiej strony tez byla mila chwila. No i wiecie co ? Pracuje nad ta niespodzianka dla was :) Mowilam, ze troche to potrwa ale jak juz dojdzie do skutku to mam nadzieje, ze was uraduje :) Dzisiaj sobie tak myslalam nad tym jak to jest nie miec serca. Myslalam, ze bez serca nie da sie zyc a jednak sie da. Dobrze, ze mam swoich najblizszych, na nich zawsze moge polegac. I teraz ciesze sie tez bardzo bo moj brat w koncu znalazl osobe z ktora jest szczesliwy. A tyle szukal biedaczek. A najfajniejsze jest to, ze moja bratowa jest fajna, mila i inteligentna dziewczyna. Tylko pozazdroscic. Ale nie nie... nie zazdroscie bo to grzech :) W kazdym badz razie powtarzalam mu tysiac razy, ze gdy spotka ta odpowiednia to serce zabije mu szybciej i wtedy wszystko sie zmieni. I tak sie stalo :) Chwala Panu Bogu za to :) Tak dzis na nich patrzylam i az same mi sie usta usmiechaly. Milosc to piekne uczucie, szczegolnie  gdy potrafimy je okazac. No i warto jest ja okazywac bo w zamian mozemy dostac to samo :)

Jedno pytanko do was. Kiedys slyszalam o takim portalu gdzie mozna pisac bloga pod haslem. Tzn. haslem dla czytelnika. Jesli nie zna ktos hasla to nie moze przeczytac. Wiecie cos na ten temat ?
Dzien dobry dzien dobry moi nawiedzeni pisze do was ja wasza nawiedzona, pusta i glupia Marta. Pozdrawiam rowniez wszystkich tych nie z mojego obozu. Brawa dla was, udalo wam sie doprowadzic mnie znow do stanu krytycznego ale nie martwcie sie obiecuje, ze to juz byl ostatni raz. Mowi sie czego oczy nie widza tego sercu nie zal. I zgodnie z tym wiecej juz na zadne forum nie bede zagladac. Zszokowalam sie jednak jak ludzie zaczeli odpowiadac tam na moje komentarze bo ja zadnego tam nie dodalam. No ale coz mozna sie spodziewac, tam to chyba juz napisza wszystko. Ciesze sie, ze mam takich przyjaciol jak Nikola i Monika, ktore pomogly mi jak mogly i przykro mi dziewczyny, ze jestescie teraz na jezykach przez to , ze tylko chcialyscie pomoc. Ja jestem wam wdzieczna i tylko to sie liczy. No stalo sie niestety tak, ze ten falszywy, rogaty diabel skusil mnie wczoraj aby tam zagladnac, a nie bylam tam od wtedy. Dzisiaj ktos mi powiedzial, ze aby bylo dobro musi byc zlo. I gdybym nie dostala zadnych pieniedzy to pewnie bylaby inna spiewka. Zycie pokazuje jak wielu zyczliwych ludzi spotkalam na swojej drodze. Coz moge im powiedziec... hmm... chyba nie znam odpowiednich slow. Przykre ale prawdziwe - ktos tam mial racje piszac, ze nie maja co robic tylko od rana sledza forum. To naprawde musi byc nudne zycie. A i bardzo mi sie podobalo jak ktos napisal, ze zaczyna sie robic ciekawie i ciwkawe czego jeszcze dowiemy sie o rodzinie Salackich. Ja wam powiem. Moja mama pewnie tanczyla w barze go go a moj maz byl alfonsem a czekaj czekaj jeszcze moj brat ktory tak naprawde jest kobieta pracowal dla mojego meza a ja ? A ja z moja babcia zbieralysmy za to pieniazki. I teraz wybudujemy sobie duzy zamek z basenem i kupimy sobie 10 roznych samochodow, bedziemy sie wozic. Zaczne brac narkotyki, pic alkohol i dalej bede pusta sasiadka... droga Pani E.. zalosne... ale pewnie tak ludzie napisza, ale mnie to juz nie obchodzi. Obiecalam, ze bede sie smiala z tego i sie wlasnie smieje. Wiem jaka bylam, jaka jestem i jaka jest moja rodzina. Opinia innych mnie nie dotyczy bo nie jest prawdziwa. Wszystkich pozdrawiam i serdecznie caluje :) Rowniez Ciebie sasiadeczko :) Niech Bog ma was w swojej opiece moi nawiedzeni. Dobrze, ze jestesmy nawiedzeni w tym dobrym kierunku. I dla was tu zostaje...