sobota, 2 czerwca 2012

Kiedy moje krwinki się znów odbudowały i poczułam się lepiej -ani dobrze ani źle, wciąż byłam wrakiem z zapadniętymi mięśniami łydek i ud no ale w każdym bądź razie, kiedy poczułam lekki przypływ sił pozwolono mi iść na prawie 4 dni do domu bo aż od piątku w południe do wtorku po południu. Załamałam się bo pierwsza wersja była, że idę na 7-10 dni a później nagle zmiana planów. Lekarka powiedziała, że moja białaczka jest bardzo ciężka bo mam skrzyżowanie AML czyli ostra białaczka szpikowa + ALL ostra białaczka limfoblastyczna. Tysiące różnych pojęć medycznych i to jeszcze po angielsku. Ja wysiadam... Jeszcze jak mi powiedziała o tych 4 dniach to już w ogóle zaczęłam płakać baranim głosem, już niczego nie rozumiałam i byłam bardzo zawiedziona jak również wmówiłam sobie, że Pani doktor specjalnie mówiła w taki sposób bym jej nie zrozumiała. Jak się później okazało było to nieprawdą bo Pani doktor jak i zresztą cały rząd pielęgniarek jest miła i uczynna. Alarm zawył, marta wychodzi na 4 dni do domu. W końcu radość była ogromna. Moi rodzice już zabukowali bilety razem z Nikuniem. Nie wiem czy wcześniej wspomniałam, że synuś był w Polsce i zajmowały się nim babcie po to żeby Mariusz mógł jeździć do mnie spokojnie i bez nerwów jeszcze o małego. Więc przyjeżdżają i ja przyjeżdżam i przez 4 dni będziemy razem, tak jak być powinno. W piątek czekałam z Mariuszem już jak na szpilkach. Lekarze zjawili się dopiero chwilę przed południem wiec byliśmy skazani na czekanie pół dnia. Oczywiście dali multum tabletek i tysiące zakazów i przykazań. Pani doktor powiedziała żebym na siebie uważała bo będę bardzo zmęczona. A co ona tam wie- pomyślałam. Jeszcze wspomniała, że będę siedzieć na kanapie i na krześle na zmianę. Hmm... czy to możliwe ? Przecież czuję się dobrze. Podróż była męcząca, ale w końcu dojechaliśmy. Jest mój synek, są rodzice nie było kresu łez szczęścia. Chciałam przestać płakać ale spojrzałam na tatę i on też miał mokre oczy. To tylko pogłębiło mój żal. Pierwsze ciepły rosołek, po schodach góra dół poszłam ze dwa razy tzn zawlekłam się. Dzień jakoś minął. Przyszła szwagierka i szwagier i Werunia bo Szymuś niestety nie mógł się ze mna zobaczyć był podziębiony no a dla mnie każde ryzyko to morderstwo. Nie mogłam spać. To pewnie od wrażeń pomyślałam i jutro będzie lepiej. Od samego rana obudził mnie ból głowy. Wciąż zwalałam na wrażenia a ja po prostu się przemęczyłam. Tak jak chciałam chodzić i wszystko robić tak od dnia numer 2 do wtorku leżałam bo byłam wymęczona do tego co noc nie mogłam spać, ból pleców mnie zabijał i moje dziecko, które nie może wysiedzieć na miejscu a jadaczka mu się nie zamyka wymęczyło mnie tragicznie. Głupio było to mówić ale chciałam wracać już do spokoju. Ale też chciałabym mieć ich wszystkich. To było straszne. Jednych znajomych widziałam tylko przez okno przyszli z kwiatami i z kartonem na którym było napisane JESTEŚMY Z TOBĄ MARTUNIU - to było takie miłe. Oczywiście ja przez okno rynna i Aga też, zresztą Daniel też ledwo się trzymał choć chciał upozorować, że jest twardy bo mówił mi przez tel, że mam być silna ale ja widziałam. Innym znajomym Adze i Jackowi udało się bardziej bo jak zadzwonili czy mogą podejść pod okno to ja akurat leżałam na ławce na ogrodzie. Chwilę pogadaliśmy ale ja się już męczyłam i kazali mi nie patrzeć na nich i iść do domu więc poszłam. Męczyłam się siedzeniem i gadaniem do czego to doszło. No i to był jeden dzień w sumie pogody. Resztę czasu spędziłam w salonie na materacu, który mi codziennie z góry przynosili. Jeszcze do tego apetyt miałam jak nienormalna a co się najadłam jak świnka miałam bóle brzucha. Przyszedł Wtorek. Znowu ryk, trzeba jechać. Jak sobie pomyślę, że spędzę tam znowu tyle czasu to zwariuje, jeszcze ta chemia. Oszaleje doszczętnie. Pożegnanie. Mama pojechała z ami, tata został z Nikim. Ach gdyby można było przyspieszyć czas, bo cofać go nie chcę. Chciałabym przyspieszyć go, żeby być już zdrowa. To moja prośba Panie Boże. Wiem, że czuwasz nade mną. Spraw by czas uciekł szybciej, by to wszystko było mniej bolesne. Spraw bym czuła, że jestem w twych objęciach cały czas ojcze. Wtedy będę czuła się bardziej bezpieczna. I znów powtarzam co powiedziała mi babcia CI CO ZAUFALI PANU ODZYSKUJĄ SIŁY... ufam Ci Panie bezgranicznie, oddaję się Tobie. Przyjdź i namaść mnie swoją miłością bym nie bała się kolejnego dnia. Świat może wydawać się prosty, ale prosty nie jest. Dopiero teraz, po tych wszystkich trudnościach które przechodzę widzę prawdziwe wartości jakie niesie ze sobą świat, jakie niesie ze sobą życie i istnienie. Nie gubmy albo starajmy się nie gubić sensu jakim jest miłość Boża. Nie zaniedbujmy go. Nie odpychajmy. On nie oczekuje wiele od nas. Chce tylko kawałek miejsca w naszym sercu. Chce czuć się kochany. Kochajmy więc go. Pamiętajmy... jeśli chcemy by i on o nas pamiętał. On jest Miłosierny i wybacza i przyjmuje każdą zbłąkaną i potrzebującą owieczkę bo jego stado nie pasie się za zamkniętą bramą. Ale mimo to, że wybacza każdemu pokazujmy mu codziennie nasza wiarę. Nie czekajmy. Bo nie ma na co. Życie jest zbyt kruche i zbyt krótkie by zwlekać i kazać mu czekać. To on czeka na nas tam u góry, a ty nigdy nie wiesz co może Ci się przytrafić. Życie zaskakuje i ja to doskonale wiem. Możesz zachorować ale co jeśli umrzesz - przecież nie możesz tego przewidzieć. Co wtedy ? Choroba pozwoli Ci wyczyścić swe serce ale śmierć jest tak ciemna, że całą szarością Cię otuli i tylko od Ciebie zależy czy padając na kolana tam u góry twe serce będzie tak czyste, że całą swą jasnością odeprze mrok i będziesz żył wiecznie w Bożym Królestwie albo będzie tak brudne, że w połączeniu z ciemnością kostuchy nie będzie już szans na życie u jego boku. Dobranoc ludziska. Trochę się wymądrzyłam dzisiaj. Myślcie sobie co chcecie. Ja na siłę was przecież do Boga ciągnąć nie będę. Ale pamiętajcie, każdy ma wolność wyboru i wszystko, całe wasze życie zależy od was. Może gdybym wcześniej przyszła do Boga, uchowałby mnie od tego co teraz muszę przejść... A teraz z innej beczki. Zapomniałam wam opowiedzieć o imprezie jaką zrobili moi przyjaciele dla mnie po to by zebrać dla mnie pieniążki. Jak mogłam o tym zapomnieć. To było jeszcze zanim wyszłam do domu. No dobrze ale to już jutro. Nie przemęczajmy się. DOBRANOC siusiu, paciorek i spać :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz