wtorek, 4 grudnia 2012

Czesc sloneczka, wczoraj juz bylam zbyt zmeczona zeby pisac dlatego pisze dopiero dzis. No wiec nowiny takie, ze krew praktycznie bez zmian, jedynie LDH wzrosl co nie znaczy zbyt dobrze bo jest to wskaznik odpowiedzialny za komorki rakowe. Nie wiem czy juz wam pisalam, ze cala prawa strona tzn reka, ramie i pol twarzy mi dretwieje co Pani Doctor powiedziala, ze moze byc powodem wlasnie tego, ze mam komorki rakowe w prawym plucu. Przerazilam sie. Znowu cos. A skoro dretwieje to juz nie jest tak nie powaznie... Trzeba dzialac. Maja zamiar znow badac szpik kostny - Matko Sw. to badnie to mnie nie opusci chyba nigdy ale kazdy szpital chce miec swoje i po swojemu przeprowadzone. Kolejnym badaniem jest punkcja ledzwiowa czyli kolejna bolesna sprawa. Do tego beda wyciagac mi port z zyly glownej bo mam go juz 4 miesiace i boja sie, ze moze byc zakazenie. Wiem, ze w Dublinie w szpitalu 6 miesiecy to bylo minimum jak mozna bylo miec ten port. No i teraz znow sie boje... Wszystkich trzech rzeczy...Pobieranie szpiku juz znam i to bardzo dobrze - jakos przezyje ale gorzej z tym nakuwaniem kregoslupa i wyciaganiem portu bo ja to wiem, ze Dublin byl profesjonlnym szpitalem i najlepszym i zawsze jakos tak zaufanie mialam do nich mimo, ze sie balam. Nie wiem moze to dlatego, ze to pierwszy raz, znow w nowym miejscu. Pamietam ten dzien, to byl czwartek zaraz po moich urodzinach, rozmowa z doktorem Brownem w Dublinie i te slowa, ze bialaczka wrocila a ja probowalam byc silna i z powaga zapytalam to co teraz robimy Panie doktorze ? Co mnie czeka ? A on spojrzal na mnie wtedy z takim smutkiem ( ten lekarz jest z tych, ktorzy bardzo przywiazuja sie do pacjenta i zawsze chca dla niego jak najlepiej. Pewnie kazdy lekarz na swoj sposob taki jest ale on akurat okazywal to w piekny sposob. Wlasnie w taki, ze prowadzac z nim rozmowe ufalam mu bezgranicznie) , ze widzialam juz z jego twarzy co sie dzieje. A pozniej padly slowa NIE MOZEMY JUZ NIC DLA CIEBIE ZROBIC, GDYBYM ZNAL CUDOWNY LEK DALBYM CI GO ALE NIE MA JUZ DLA CIEBIE RATUNKU A JEDYNE NA CO MOZEMY LICZYC TO CUD...czulam jakbym padla na krzeslo, mimo, ze juz na nim siedzialam. Mariusz nie rozumial nic - pielegniarka musiala mu tlumaczyc. To byl szok. Zaproponowali chemie podtrzymujaca zycie plus sterydy - w koncu zgodzilam sie. Nie mialam nic do stracenia. Chcialm juz tylko wrocic do Polski i zobaczyc sie z reszta mojej rodziny. Mialam nadzieje na zaledwie pare tygodni zycia i ciezko ale jakos przywyklam. Moja rodzina sie nie poddawala. Szukala ratunku w Polsce. To w Gorzowie, to w Poznaniu. Ale nikt nie potrafil mi konkretnie niczego zaoferowac. W koncu ten Lipsk. Gdy sie dowiedzialam, ze mamy tam jechac bylam zalamana. Bo chcialam byc tu w domu. Pojechalismy... No i okazlo sie co sie okazalo, ze niby jest mniej powiekszonych wezlow chlonnych i ze caly obraz wyglada lepiej a wczoraj wskaznik znow zaczal rosnac i jeszcze to dretwienie i jak znow uslyszalam, ze trzeba zrobic to SZYBKO to znow poczulam sie jakos tak podobnie jak wtedy. Daja szanse, oferuja mi to i tamto juz napisalam wyzej jakie konkretnie badania beda wykonywac. Szansa... nadzieja... ale tez strach... Najgorsze, ze teraz trzeba wypelniac tysiace roznych formularzy, biegc po urzedach i zajmowac sie biurokracja zamiast juz zaczynac. No ale taka kolej rzeczy w kazdym kraju. Tak sobie przypomnialam przez ten post o Dublinskim szpitalu. Spedzilam tam 6 miesiecy zycia na oddziale. Bylo ciezko bo bylo. To co przeszlam i przezylam to tego nie zycze nikomu. Ale sa tez piekne momenty, ktore przez ten bol pamietam. Np. Ludzi ktorych poznalam. Mowie o pielegniarkach, lekarzach, dziewczynach z kwiarenki, sprzataczkach i kucharkach. Wszyscy byli tacy mili, ze czulo sie, ze oni wszyscy sa tam dla ciebie. To nie bylo udawane. Nie, ze musieli sie tak zachowywac bo praca im nakazuje. Nie... nie... to sie dalo odczuc. Cudowni mili ludzie. Wszyscy bez wyjatku. Brakuje mi ich. Chcialabym wyzdrowiec i moc ich jeszcze zobaczyc. A teraz co mnie czeka tutaj ? Ten strach przed nieznanym, jest najgorszy... ale musze, wiem ze musze bo moze tam czek mnie ratunek. Panie Boze daj mi sile i odwage bym mogla znow podjac walke. Co bedzie to bedzie i w pelni oddaje sie Tobie. Ufam Ci, ze zrobisz to co bedziesz uwazal za sluszne. Niech nie dzieje sie wola moja, ale Twoja Panie Boze... Niech zieje sie Twoja wola...

Wczoraj po powrocie zstalam w przedpokoju nowe listy. Jestescie wspaniali. Osobie, ktora przyslala mi drewniana branzoletke chcialam tez bardzo podziekowac. Juz taka mam tylko kwadratowa a ta jest okragla i od razu zalozylam na reke, bede musiala poprosic ksiedza aby mi ja poswiecil bo te pierwsza dostalam od mojej kochanej Werulci - szwagierki corci. Przy okazji caluje Cie i sciskam moja perelko, wiedz, ze ciocia za Toba bardzo teskni. Te od Weruni poswiecilam bedac w Knock. Bardzo mi sie one podobaja i Ci wszyscy Swieci na nich - piekne. Dlatego dziekuje slicznie. A i wracajac do ksiazki o bł. Chiarze to rowniez dziekuje slicznie. Jeszcze nie zaczelam jej czytac bo czytam ten pamietnik chorej matki - bardzo polecam. Jak ja skoncze to wtedy zaczne czytac te. Ale dziekuje wam za kazdy jeden list i kazdy jeden obrazek. Bardzo chcialabym opisac na kazdy list ale niestety nie dalabym rady przez te zdretwiala reke pisac dlugopisem. Na klawiaturze jeszcze jakos daje rade. Musicie zrozumiec. Ale kazdy list mam w serduszku i wam ziekuje za radosc jaka mi sprawiacie. Macie dobre serduszka i ciesze sie, ze was mam. No a teraz ide wyprostowac plecy bo troche siedzialam zgieta i bola. Caluje was mocno mocno mocno...

Acha jeszcze jedno. Prosze was o modlitwe za synka moich przyjaciol, ktory mial przeszczep poniebienia. Oliwier ma ponad rok i jest slicznym chlopczykiem. Jego rodzice Jola i Dominik wspanialymi ludzmi. Poswieccie za nich choc dziesiatke roznca by wszystko bylo dobrze  Pan Bog nad nimi czuwal. Dziekuje wam...

12 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki za Ciebie cały czas i za małego Oliwierka również.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że już jesteś:) nie mogłam się doczekać. Będzie dobrze zobaczysz:) Jeśli dostałaś mój list, to brak w nim obiecanych obrazków - rozminęłam się z księdzem, a zależało mi, żeby reszta dotarła przed Mikołajem:) księdza ścignę jutro, bo będę na jego terenie;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A może to jest jakaś szansa, DCA? Koncerny, którym zależy tylko na pieniądzach, nie chcą się bawić w badania, bo po co, skoro można wyciągnąć więcej mamony z ludzi, którzy walczą o zdrowie. http://www.fakt.pl/Lek-na-raka-Jest-lek-na-raka-ale-nikt-go-nie-chce,artykuly,190766,1.html
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam Cie Marto za hart ducha za siłę która masz,za nadzieję za to że chcesz walczyc o siebie.Smutna jest ta Twoja opowieść ale wiesz co tak sobie mysle że wszystko co złe musi sie skączyć,mam nadzieję że się uda.Nie dawno zmarł mi ktos bliski tak jak Ty zachorował za granica jemu lekarze podobnie jak Tobie oznajmili że nie ma już dla niego ratunku i myśle że dlatego odszedł poddał sie a Ty nie dajesz za wygrana ,walaczysz .Jestes naprawde silną kobietą ,podziwiam Cię.

    OdpowiedzUsuń
  5. Marto jestes wspaniała kobieta!walcz! malenki Oliwierku modle sie za Ciebie!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tym portem to z tego co wiem moze siedziec w zyle dlugo.. w kazdym badz razie tak dlugo jak jest potrzebny o ile nie wystapi infekcja czy drastyczny wzrost lub spadek wagi. czasami wyciagaja i wkladaja nowy bo pacjent schudl lub port przestala dzialac. Ja swoj mialam przez 18 miesiecy i nie bylo z nim problemu. Moze w polsce maja inne metody troche.
    Trzymam za Ciebie kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to w Niemczech wlasnie. No ja tez slyszalam, ze moze byc dluzej a w Dublinie 6 miesiecy minimalnie. Dzieki i pozdrawiam

      Usuń
  7. Marta napewno wszystko sie uda, wierze i modle sie za Twoje zdrowko, o Oliwierku rowniez nie zapomne w modlitwie. Nie martw sie Martus. Zobacz jak nam wszystkim zalezy na Twoim powrocie do zdrowia - musi sie udac. Spokojnej nocki i kolorowych...

    OdpowiedzUsuń
  8. Wysokie LDH odpowiada za uszkodzenia tkanek, niekoniecznie musi to byc zwiazane ze zmianami nowotworowymi, acz w Twoim przypadku nie cieszy (zalezy jakie LDH i jaki odchyl od normy). Moze jest powiazane z twoja ostatnia infekcja (LDH moze sie podwyzszyc) gdy odmowili Ci ostatniej chemii? Badzmy dobrej msyli, pewnie wkrotce powtorza badania.
    Marta, pisalam wczesniej, ze jestesmy lekarzami wlasnego ciala, jestes super osoba, swietnie reagujaca na pozytywne bodzce w sensie psychologicznym, wykorzystaj to.
    Nie zaprzataj sobie glowy glupotami, skup sie na pozytywach, postaw sobie kolejne zadanie przed soba tak jak ostatnio, kolejne daty w kalendarzu. Moze cos zwiazanego ze Swietami, jakas zapomniana osoba, ktorej warto pomoc... Masz duzo sily, wygladasz swienie, jeszcze duzo zycia w siebie, wierz mi niejedno widzialam...
    Glowa do gory, nigdy w dol.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapomniana osoba, ktorej warto pomoc - to teraz bede myslala :) to obedzie moj priorytet. Tak sobie tez mysle, ze zaczne chyba sama robic kartki Swiateczne. Dziekuje i sciskam

      Usuń
  9. Martuś już ci pisałam, we wcześniejszych wpisach, ze CUD twój się zaczął i jeszcze nie raz będzie źle, żeby za chwilkę było znów dobrze. Pamiętaj z każdym upadkiem Bóg wyciągnie do ciebie ręce aby cie podnieść! Jeszcze nie jednego z nas musisz nawrócić:)
    Martuniu niech Matka Boska otuli cie byś nie czuła tego bólu, a dobry Pan Nasz niech da ci siłę do walki.

    Piosenka którą nauczył nas ks. Andrzej z Limerick

    Zrzuć ciężary na Jezusa, On kocha Cię,
    Zrzuć ciężary na Jezusa, On kocha Cię.

    Wyżej, Jezus coraz wyżej!/2x
    Chwalmy Go!
    Niżej, szatan coraz niżej!/2x
    Zdepczmy go!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piekna piesn :) A ks. Andrzeja bardzo mocno pozdrow ode mnie. Bardzo brak rozmowy z nim. Moj cud - piekne to co napisalas :) dziekuje - pierwszym moim cudem jestescie WY.

      Usuń